Nikt nie ma na własność wschodu słońca, który zachwycił nas pewnego wieczoru - ciągnął. - Tak samo jak nikt nie może mieć na własność pochmurnego popołudnia i deszczu dzwoniącego o szyby ani spokoju, jaki roztacza wokół śpiące dziecko, ani też magicznej chwili, gdy fala morska rozbija się o skały. Nikt nie może mieć na własność tego, co na Ziemi najpiękniejsze, ale każdy może to poznać i pokochać.
Przez chwilę jeszcze wpatrywałam się w pobojowisko. Trupy. Coś co kiedyś było dla mnie częstym widokiem. Przymknęłam powieki. Obok mnie pojawił się ninja Konohy.
- Gotowa? - otwarłam powieki, spojrzałam kątem oka na szarowłosego. Kiwnęłam głową. Cieszyłam się w duchu, że nie wysłali ze mną Uchihy. Nie wiem, czy bym zniosła jego troskliwe spojrzenie. Odwróciłam się w stronę którą mieliśmy zmierzać. Zaczęłam biec, a obok mnie Kakashi. Milczeliśmy. Dalej przed oczyma miałam to jak jeden z ludzi Korzenia wbija ostrze w ciało Ia. Zacisnęłam usta w wąską kreskę. Zresztą miałam jakieś dziwne przeczucie, że Danzo żyje. Nie wiem czemu, ale miałam. To było zbyt proste.
- Kakashi?
- Tak? - zerknął na mnie z niepokojem. Wpatrywałam się przed siebie.
- Sprawdźcie dokładnie ciało Danzo. Mam przeczucie, że on żyje i... I on ma w ręce sharingany. Pamiętasz jak kiedyś zniknęło kilku ludzi z klanu Uchiha? To właśnie on maczał w tym te brudne paluchy. Chciałam wam powiedzieć, ale nie było kiedy. Strzeżcie się go. Orochimaru zapewne zaatakuje. I to w niedługim czasie. Zwłaszcza teraz, gdy wioska jest niestabilna. Oddelegowaliście dobrych ninja. - mruknęłam ostatnie zdanie. Zerknęłam na niego, widziałam zdumienie w jego oczach.
- Skąd to wszystko wiesz? - zapytał bez cienia pretensji w głosie. Kąciki ust lekko mi drgnęły. Przynajmniej w czymś byłam dobra. W zbieraniu informacji. Byciu szpiegiem.
- Mam dobre informacje. - odwróciłam ku niemu głowę. Chwilę jeszcze się na mnie patrzał jakby przetrawiał informacje, a następnie skinął głową. W końcu dobiegliśmy w miejsce, gdzie znajdował się mój kunai. Złapałam ramie mężczyzny, teleportowaliśmy się. Staliśmy na wzniesieniu. Stąd miałam dobry widok na wioskę. Zacisnęłam dłonie w pięść. Tak niewiele brakowało, by Ia był obok mnie. Żywy.
- Co zamierzasz teraz zrobić? - spojrzałam na niego. Wzruszyłam ramionami.
- Odbuduje wioskę, znajdę tą przeklętą księgę. Nie zaprzepaszczę marzenia Ia. To... to byłoby głupie. Nie po to narażał swoje życie.
- A Itachi? Co zamierzasz zrobić z uczuciem które was łączy? - moje źrenice się powiększyły. Nawet przez myśl mi nie przeszła jego osoba. Zagryzłam dolną wargę zastanawiając się co odpowiedzieć.
YOU ARE READING
Sharingan Uzumaki
FanfictionWitam. To już kolejna moja książka tutaj. Pewnego dnia do Konohy zawitała białowłosa kunoichi. Tam jej życie krzyżuje się z pewnym członkiem Klanu Uchiha. Dziewczyna z pozoru obojętna na wszystko i wszystkich zamieszkuje wioskę. Ma swoje cele, marz...