- Po co ci ona do jasnej cholery? Przecież wspólnie jej używaliśmy, James miał przez ciebie problemy! - powiedział lekko poddenerwowany, jednak dzięki Lenie, która go uspokajała, pozostał na swoim miejscu.
- Tak, wiem i naprawdę jest mi przykro - zaczął, nawet na nich nie patrząc. - Pamiętacie, jak mieliśmy ten szlaban w nocy i poszliśmy z Hagridem do Zakazanego Lasu? - nie czekając na odpowiedź, kontynuował - Znalazłem ten przeklęty kamień wskrzeszenia i... I wierzyłem, że pomoże mi wskrzesić rodziców - wyszeptał, a w jego oczach pojawiły się łzy.
- Ale Teddy - wyszeptała Lena, ciepło się do niego uśmiechając - przecież to nic złego, każdy na Twoim miejscu marzyłby o tym samym - jej szept był niezwykle ciepły i sprawił, że na ustach Teddy'ego pojawił się uśmiech.
- Kilkukrotnie ich przywoływałem, ale... - ponownie się zawiesi, nerwowo zacierając spocone dłonie. - Nie byli do końca ani żywi, ani umarli... wiecie, byli czymś więcej niż duchami, a czymś mniej niż żywymi istotami - powiedział, a przyjaciele skinęli mu głowami, dając tym samym znak temu, że go słuchają.
- Teddy wszystko mi opowiedział i to nas do siebie zbliżyło - powiedziała Rose, gładząc chłopaka po dłoni - chciałam mu pomóc i wtedy wpadliśmy na starą książkę, którą kiedyś czytała nam mama - powiedziała, kierując swoje słowa do Hugona - Opowieści Barda Beedle'a.
- Jest tam taka opowieść o trzech braciach i o ich trzech insygniach, zwanymi insygniami śmierci - dodał Teddy, lekko zmieszany - myślałem, że posiadając wszystkie trzy, stanę się panem śmierci i wtedy wskrzeszę rodziców...
- Skąd wziąłeś Czarną Różdżkę? - zapytał Hugo lekko wstrząśnięty od nadmiaru informacji.
- Podczas Balu Bożonarodzeniowego, wkradliśmy się do gabinetu McGonagall i wykradliśmy różdżkę - powiedział Teddy, na co Hugonowi wyszły oczy z orbit.
- Ty, Rose Weasley, wkradłaś się do gabinetu dyrektorki, a nie chcesz po godzinie dwudziestej drugiej pójść mi po deser czekoladowy do kuchni domowych skrzatów? - zapytał z ironią Hugo, na co siostra uderzyła go w ramię.
- Jak możecie się domyślić, nie udało nam się - zakończył gorzko Teddy. - Mieliśmy wiele spotkań, próbowaliśmy na każdy możliwy sposób... - zawiesił się, w jego głosie słyszalny był ból. - Nie da się wskrzesić umarłego...
- Bardzo mi przykro, Teddy - wyszeptał James - nie mam ci niczego za złe, ale teraz musimy pomóc Scorpiusowi.
Teddy ochoczo skinął głowa i jako pierwszy podniósł się ze swojego miejsca.
- Idziemy do lochów? - zapytał, gdy wszyscy poszli jego śladem i zmierzali w kierunku wyjścia z Pokoju Życzeń.
- Jest jeszcze coś - wyszeptała Katie, co zmusiło resztę do zatrzymania.
- Jak to? - zapytała zdziwiona Lily, spoglądając na Alicję - Przecież wszystko sobie wyjaśniliśmy.
- Nie do końca - odpowiedziała zmieszana, zakładając kosmyk włosów za ucho. - Chodzi o Nessę.
- Co z nią nie tak? - zapytała Alicja, patrząc na siostrę lekko poddenerwowana.
- Nie bez powodów zakręciła się wokół Albusa - zaczęła, gorączkowo krążąc po pokoju - nic wam nie mówiłam, nie miałam pewności... - swoje słowa kierowała do siostry i przyjaciółki, które ponaglały ją w swoich wyjaśnieniach wymownym spojrzeniem. - Nessa jest kuzynką Stevena, ona również należy do Śmierciożerców.
Na te słowa James zdawał się zakrztusić wdychanym powietrzem, w narastającej panice zaczął szukać czegoś po kieszeniach spodni.
- Jest w niebezpieczeństwie? - zapytała wystraszona Lily, która lekko pobledła.
- Nie mam pojęcia, chciałam z nim porozmawiać, ale ona ciągle przy nim jest...
- Mam - wysapał James, rozkładając mapę Huncwotów - Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego - po tych słowach mapa ujawniła swoją treść i na pergaminie zaczęły pojawiać się zarysy muru Hogwartu. Wszyscy skupili się na odszukaniu Albusa, co po chwili przyniosło efekt.
- Tutaj jest - wyszeptała Lena, wskazując na wyjście z zamku - Nessa jest razem z nim.
- A Scorpius? - wyszeptała Alicja, przeszukując lochy.
- Nie ma go - odpowiedział Hugo, następnie cicho klnąc pod nosem.
- Davisa też nigdzie nie widzę - powiedział zrozpaczony James - muszą być w Hogsmeade.
- Idę do McGonagall - powiedziała Lily, ale James złapał ją za ramię.
- I co jej chcesz powiedzieć? Że uczniowie bawią się czarna magią?
- Nie ma na to czasu, idziemy - rozkazała Katie, szukając najszybszego skrótu - przez wierzbę bijącą?
- Przez wierzbę bijącą - przytaknął James i wszyscy czym prędzej udali się w kierunku wyjścia.
Dobry wieczór, czarodzieje ♥
Na wstępie pragnę was bardzo przeprosić, rozdział miał być do południa, ale ze względu na mój wczorajszy sparing, pozwoliłam sobie na dłuższe spanie i odpoczywanie, w efekcie dosłownie kilka minut temu dopisałam zakończenie do tego rozdziału ;*
Mam nadzieję, że warto było czekać oraz, że treść jest zrozumiała i wszystko udało mi się wyjaśnić i dobrze zobrazować :)
Koniec już blisko, tak ciężko jest mi kończyć to opowiadanie :(
Pozostawcie po sobie komentarz i gwiazdeczki, dziękuję za motywację pod ostatnim rozdziałem, czytałam komentarze kilkakrotnie i sprawiliście, że mój uśmiech poszerzał się z każdą sekundą ♥
Jesteście najlepsi na świecie :) ♥
Do następnego!
Nox /*
CZYTASZ
NOWE POKOLENIE - JTHS *ZAKOŃCZONE 17.02.2018*
Fanfiction*Opowiadanie niezgodne z kanonem* To słuszność idei zaprowadzi nas do sukcesu, nie liczba jej wyznawców ~ Remus Lupin James Potter, Teddy Lupin, Hugo Weasley i Scorpius Malfoy przyjaźnią się ze sobą od pierwszego roku nauki w Hogwarcie. Wspólnie zm...
33. Zmiana planów
Zacznij od początku