33. Zmiana planów

Zacznij od początku
                                    

- Po co ci ona do jasnej cholery? Przecież wspólnie jej używaliśmy, James miał przez ciebie problemy! - powiedział lekko poddenerwowany, jednak dzięki Lenie, która go uspokajała, pozostał na swoim miejscu. 

- Tak, wiem i naprawdę jest mi przykro - zaczął, nawet na nich nie patrząc. - Pamiętacie, jak mieliśmy ten szlaban w nocy i poszliśmy z Hagridem do Zakazanego Lasu? - nie czekając na odpowiedź, kontynuował - Znalazłem ten przeklęty kamień wskrzeszenia i... I wierzyłem, że pomoże mi wskrzesić rodziców - wyszeptał, a w jego oczach pojawiły się łzy.

- Ale Teddy - wyszeptała Lena, ciepło się do niego uśmiechając - przecież to nic złego, każdy na Twoim miejscu marzyłby o tym samym - jej szept był niezwykle ciepły i sprawił, że na ustach Teddy'ego pojawił się uśmiech. 

- Kilkukrotnie ich przywoływałem, ale... - ponownie się zawiesi, nerwowo zacierając spocone dłonie. - Nie byli do końca ani żywi, ani umarli... wiecie, byli czymś więcej niż duchami, a czymś mniej niż żywymi istotami - powiedział, a przyjaciele skinęli mu głowami, dając tym samym znak temu, że go słuchają. 

- Teddy wszystko mi opowiedział i to nas do siebie zbliżyło - powiedziała Rose, gładząc chłopaka po dłoni - chciałam mu pomóc i wtedy wpadliśmy na starą książkę, którą kiedyś czytała nam mama - powiedziała, kierując swoje słowa do Hugona - Opowieści Barda Beedle'a. 

- Jest tam taka opowieść o trzech braciach i o ich trzech insygniach, zwanymi insygniami śmierci - dodał Teddy, lekko zmieszany - myślałem, że posiadając wszystkie trzy, stanę się panem śmierci i wtedy wskrzeszę rodziców...

- Skąd wziąłeś Czarną Różdżkę? - zapytał Hugo lekko wstrząśnięty od nadmiaru informacji. 

- Podczas Balu Bożonarodzeniowego, wkradliśmy się do gabinetu McGonagall i wykradliśmy różdżkę - powiedział Teddy, na co Hugonowi wyszły oczy z orbit. 

- Ty, Rose Weasley, wkradłaś się do gabinetu dyrektorki, a nie chcesz po godzinie dwudziestej drugiej pójść mi po deser czekoladowy do kuchni domowych skrzatów? - zapytał z ironią Hugo, na co siostra uderzyła go w ramię. 

- Jak możecie się domyślić, nie udało nam się - zakończył gorzko Teddy. - Mieliśmy wiele spotkań, próbowaliśmy na każdy możliwy sposób... - zawiesił się, w jego głosie słyszalny był ból. - Nie da się wskrzesić umarłego... 

- Bardzo mi przykro, Teddy - wyszeptał James - nie mam ci niczego za złe, ale teraz musimy pomóc Scorpiusowi.

Teddy ochoczo skinął głowa i jako pierwszy podniósł się ze swojego miejsca.

- Idziemy do lochów? - zapytał, gdy wszyscy poszli jego śladem i zmierzali w kierunku wyjścia z Pokoju Życzeń. 

- Jest jeszcze coś - wyszeptała Katie, co zmusiło resztę do zatrzymania. 

- Jak to? - zapytała zdziwiona Lily, spoglądając na Alicję - Przecież wszystko sobie wyjaśniliśmy. 

- Nie do końca - odpowiedziała zmieszana, zakładając kosmyk włosów za ucho. - Chodzi o Nessę. 

- Co z nią nie tak? - zapytała Alicja, patrząc na siostrę lekko poddenerwowana. 

- Nie bez powodów zakręciła się wokół Albusa - zaczęła, gorączkowo krążąc po pokoju - nic wam nie mówiłam, nie miałam pewności... - swoje słowa kierowała do siostry i przyjaciółki, które ponaglały ją w swoich wyjaśnieniach wymownym spojrzeniem. - Nessa jest kuzynką Stevena, ona również należy do Śmierciożerców.

Na te słowa James zdawał się zakrztusić wdychanym powietrzem, w narastającej panice zaczął szukać czegoś po kieszeniach spodni. 

- Jest w niebezpieczeństwie? - zapytała wystraszona Lily, która lekko pobledła. 

- Nie mam pojęcia, chciałam z nim porozmawiać, ale ona ciągle przy nim jest...

- Mam - wysapał James, rozkładając mapę Huncwotów - Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego - po tych słowach mapa ujawniła swoją treść i na pergaminie zaczęły pojawiać się zarysy muru Hogwartu. Wszyscy skupili się na odszukaniu Albusa, co po chwili przyniosło efekt. 

- Tutaj jest - wyszeptała Lena, wskazując na wyjście z zamku - Nessa jest razem z nim. 

- A Scorpius? - wyszeptała Alicja, przeszukując lochy.

- Nie ma go - odpowiedział Hugo, następnie cicho klnąc pod nosem. 

- Davisa też nigdzie nie widzę - powiedział zrozpaczony James - muszą być w Hogsmeade.

- Idę do McGonagall - powiedziała Lily, ale James złapał ją za ramię. 

- I co jej chcesz powiedzieć? Że uczniowie bawią się czarna magią? 

- Nie ma na to czasu, idziemy - rozkazała Katie, szukając najszybszego skrótu - przez wierzbę bijącą? 

- Przez wierzbę bijącą - przytaknął James i wszyscy czym prędzej udali się w kierunku wyjścia. 


Dobry wieczór, czarodzieje ♥

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Dobry wieczór, czarodzieje ♥

Na wstępie pragnę was bardzo przeprosić, rozdział miał być do południa, ale ze względu na mój wczorajszy sparing, pozwoliłam sobie na dłuższe spanie i odpoczywanie, w efekcie dosłownie kilka minut temu dopisałam zakończenie do tego rozdziału ;*

Mam nadzieję, że warto było czekać oraz, że treść jest zrozumiała i wszystko udało mi się wyjaśnić i dobrze zobrazować :)

Koniec już blisko, tak ciężko jest mi kończyć to opowiadanie :( 


Pozostawcie po sobie komentarz i gwiazdeczki, dziękuję za motywację pod ostatnim rozdziałem, czytałam komentarze kilkakrotnie i sprawiliście, że mój uśmiech poszerzał się z każdą sekundą ♥

Jesteście najlepsi na świecie :) ♥


Do następnego!


Nox /*

NOWE POKOLENIE - JTHS *ZAKOŃCZONE 17.02.2018*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz