26

76 5 6
                                    

W życiu każdego z nas,są chwilę czystego szczęścia. Dla wielu kobiet, jest to dzień oświadczyn. Dla mnie tak nie było. Było to początek mojego powolnego umierania. Zaczęły się schody:kłótnie z siostrą,oddalania się od brata. Moje życie ograniczyło się do: pracy w której była na cenzurowanym,nie mogłam prywatnie rozmawiać z podopiecznymi. Miałam wrażenie że Aiden chce odseparować mnie od innych. Miałam dość. Jeszcze rok temu skakałabym z radości, że mam zostać jego żoną. A teraz, znam go od 7 lat,myślałam że znam go doskonale. Teraz niczego nie jestem pewna. Wydaje mi się strasznie obcy. Czuje się przy nim tak jakbym,znowu była w labiryncie. Teoretycznie mam wszystko, ale brak poczucia wolności i "życia".
Mam dość,przygotowania do ślubu idą pełną parą. Kate zaangażowała sie w nie tak bardzo. Że mam wrażenie że to jej wesele nie moje. Prawda jest taka, ze wcale go nie chce. Kiedyś marzyłam by wyjść za niego,by cieszyć się nim na wyłączność. Teraz zaczynam przekonywać się że to nie znam i nie rozumiem. Jest mi obcy. Moja magiczno-miłosna bańka mydlana pękła. Wykonywałam po prostu polecenia. Kiedy Kate kazała mi mierzyć suknie,robiłam to. Kiedy Aiden kazał mi ćwiczyć przysięgę,wykonywałam to. Było mi obojętne co robie. Umierałam,nie fizycznie,a duchowo.
Dziś są święta. Jaki cudowny czas,Vince wymyślił sobie że spróbujemy odtworzyć tradycje. Ja pikole ten człowiek jest nie normalny!!! Już ja to widzę. Mój kochany ojczulek wymarzył sobie wielką kolację. Wszyscy pięknie ubrani i inne duperele. Śmieszy mnie to. Przekonanie Mega by założyła sukienkę graniczyło z cudem,ale wyperswadowanie chłoakom krawatu z reniferem BYŁO GORSZE. Nie wiem czy śmiać się czy płakać?

~~~~~~~~~~~~Kate~~~~~~~
Święta,Święta czas tuż tuż. Więc się baw a czasem smuć! Jak ja kocham święta. To najlepszy czas. Gdy Vince powiedział że będziemy świętować ucieszyłam się. Punktualnie o 18 zeszłam na kolację wogilijną.
Było cudownie. Złożyliśmy sobie życzenia,zaczęliśmy jeść. Panowała rodzinna atmosfera. Puki Aiden nie zabrał głosu:
-Moi mili-a temu co-w tak szczególnym dniu chciałbym wam przekazać ważną wiadomość-O co mu chodzi,Rose jest w ciąży? Nie powiedziała by mi- Za nie spełnia chwilę przybędzie do nas Mikołaj z prezentami. Wiem że nasi najcenniejsi,przepraszam najmłodsi bardzo się cieszą-chłopak usiadł i znowu było normalnie. Przez jakąś godzinę nic się nie działo. Gdy zaczęłam rozmowę z Rose,nagle drzwi sali wybuchły. W tumanie kurzy pojawiła się postać,która przemówiła:
-Ho Ho Ho! Pora na testy!-o nie tylko nie on!!! Tylko nie Szczurowaty



Przepraszam że tak krótko,ale ten rozdział ma dwie części i 2 rozdziały powiązane bardzo ściśle. Przepraszam że nie było wcześniej rozdziału, miałam blokadę twórczą.
~Rosey🌹

Ostatnia SzansaWhere stories live. Discover now