Rozdział 8

265 16 1
                                    

Nie wiem ile czasu już czekam. Ilekroć spojrzę na zegar,wydaje mi się że ten zwalnia i staję się swą wielkością dorównywać słońcu.Nie potrafię wysiedzieć w jednym miejscu. Aiden zażartował, że przywiąże mnie do łóżka. Bo zaczęłam go denerwować .Jak on by zareagował,gdyby on po bitych dziesięciu latach,jak za pstryknięciem zdał sobie sprawę że mam rodzeństwo. Po co ja się unoszę. Najważniejsze jest by Thomas się obudził i by było z nim wszystko dobrze.

Rozpiera mnie energia.czuje że dostane klaustrofobii,jeśli nie wyjdę z pokoju. Wydaje mi się że ściany na mnie napierają. Muszę uciec od tego wszystkiego. Pięć minut temu, cieszyłam się że mam rodzinę.Teraz wiem że to mnie przerasta.Nie,nie mogę się tak szybko poddać. Nie mogę tego zrobić,muszę wziąść się w garść.Nie powinnam, okazywać chwil słabości.

Najwcześniej z tej wesołej gromadki obudził się Minho.Od razu podeszłam do łóżka na którym spał. Kiedy się wybudzał nie krzyczał, ani się nawet nie zlał potem.Po prostu się obudził,fakt szybko łapał oddechy,ale to dość normalne.Kiedy chłopak doszedł do siebie,postanowiłam z nim porozmawiać:

-Jak się czujesz?-starałam się ukryć podenerwowanie

-Wręcz świetnie- sarkastykował -Fenomenalnie,purwa. W swym pikolonym życiu nie czułem się lepiej.

-Właśnie widzę-byłam zdegustowana-że fenomenalnie. Chcesz może wody?-odwróciłam się do szafki

-Co tym razem z leki w wodzie rozpuścisz?Czy może od razu mnie otrujesz?

-Nie przesadzasz? Chciej być miła,to i tak wyjdziesz na dreszczowca-westchnęłam teatralnie

-Serio jeszcze zdobywasz się na miłosierdzie? Zniżasz się do mojego poziomu, wielka królewna rozstawiająca nas pokątach?

-Weź się ucisz dzieciaku-wywróciłam oczami- Jak ci się coś nie podoba, to zażalenia i skargi proszę kierować do Vinca. A teraz tak serio, chcesz wody czy nie?-zaczą mnie irytować

-Poproszę- burkną,królewicz się znalazł ja do niego grzecznie (jak na mnie),a on mi tu burczy

Jeszcze chwilę bezsensownie rozmawiałam z azjatą, po czym zrezygnowana ruszyłam w kierunku łóżka mojego brata. Boje się jak zareaguje gdy się obudzi. Czy mnie pozna,czy nie uzna że to jest bezsensu?

Siedzę przy nim już pół nocy. Część chłopców wybudziłą się już. Tylko Thomas i Newt nie. Kate siedzi koło blondyna . Wiedzę że zaraz zaśnie. Na szczęście jedna z pielęgniarek Nicol ją zmienia. Mnie już wiele osób próbowało wręcz wyrzucić. Nikomu się to nie udało.Gdy tak kwitłam przy łóżku Thomasa,usłyszałam cichy szept za sobą:

-Trzymasz się?-to był Aiden

-Tak-odwróciłam głowę w jego kierunku,byłam strasznie zmęczona

-Rosie,idź spać ja ty posiedzę-zaproponował,chodź dobrze znał moją odpowiedź

-Nie,chce tu być,chcę tu być kiedy się obudzi-byłam uparta

-Rose wiesz dobrze że to może potrwać. Prześpij się, zjedz coś i w tedy wróć-próbował mnie przekonać

-Nie,zostaję tu.Nie uda ci się mnie od tego odwieść-nie dawałam za wygraną

-Dobrze,ale ja zostają z tobą- postawił krzesło koło mojego

-Serią chcesz tu ze mną siedzieć? To kochane,ale idź lepiej spać. Ty powinieneś być jutro wypoczęty,w końcu jesteś lekarzem-próbowałam odwieźć go od pomysłu, siedzenia tu zemną reszty nocy

-Jestem też twoim chłopakiem,nie pozwolę żebyś siedziało tu sama. Do tego jest ty chłodno,moja bluza może ci sie przydać-nie dawał za wygraną

-Nie jestem tu sama-protestowałam- Nicol tu jest. Swoją bluze to możesz mi zostawić.

-Jesteś pewna, że Nicol jest tu mentalnie?-obróciłam się w jej stronę,dziewczyna smacznie chrapała oparta o szafkę- Po za tym,nie sprzeczaj się ze mną. Nie zostawię cie samej i koniec tej zbędnej dyskusji.

-Niech ci będzie - dałam za wygraną,w tuliłam się głową w jego bark-Jeśli zasnę,obudź mnie. Obiecaj-naciskałam na nie go

-Mogę obiecać ci wszystko.ale tego nie. Uważam że powinnaś iść spać.Ros proszę chodź mnie posłuchaj

-Ty się o mnie martwisz?-zdziwiło mnie to

-Wiesz to chyba normalne jak się kogoś kocha-uniosłam z nie dowierzaniem brwi-Serio,dziwi cie to co powiedziałem?

-Szczerze,to nie. To urocze-przez to zmęczenie,zbyt łagodnieje- Dziękuję ci-pocałowałam go w policzek-dziękuje że tu zemną siedzisz-chłopak nic się nie odezwał.

Nie odzywaliśmy się już do siebie. Po prostu w ciszy czekaliśmy,aż mój brat się obudzi.

Ostatnia SzansaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz