Rozdział 24

79 6 12
                                    

Minęły już 2 tygodnie od pojawienia się Megan. Ona i Thomas robią postępy,w relacjach siostra-brat. Ja mam przez to,dwa razy więcej roboty. Jedzą razem tyle co pół organizacji. Beznadziejnie to wygląda. Szkody jakie się przez nich tworzą,mnie wykończą. Co godzina słyszę od Vinca:"Jeśli ich nie uspokoisz,to sam osobiście nakarmie nimi popażeńców!". Wiedziałam że przy bliźniakach jest dwa razy więcej roboty,ale na labirynt nie jestem ich matką.
~Właśnie zaczynamy trening. Muszę przyznać że chłopcy robią postępy. Jeszcze mięsiąc i puszcze ich wolno. Prócz treningów z nami,mają też normalne lekcje. Dostosowane do ich możliwości. Ja sama uczę ich chemii i biologi wraz z Casidi. Jest to starsza pani,która była kiedyś nauczycielką. Najlepiej z tych przedmiotów idzie Newtowi.
~ Dzisiejszy trening nie był niczym szczególnym. Po prostu podstawy:"Jak uciąć głowę". Proste i nie wymagające. Gdy ja tłumaczyłam chłopakom temat,do sali wleciała Megan:
-Rose pomocy!-wisnęła
-Megan Francesco Jackson! Czy nie widzisz że pracuje!?
-Przesuń sie!-trzepnęła kijem w głowe, zastępującemu jej drogę Newtowi-Mam problem
-Ja też,nazywa się Megan!O co chodzi? Z resztą idź do Kate-moja przyjaciółka od razu ją przejęła-Kurt opatrz głowę Newta-Porcelanka zają się nim
Ja dalej w spokoju tłumaczyłam co miałam.
~Pełna szczęścia zeszłam na obiad. Tam zajełam moje stałe miejsce. Kdy spokojnie jadłam i przysłuchiwałam sie rozmowom podopiecznych. Mój błogi spokój przerwał Verner. Chłopak jest trenerem tak jak ja,tyle że jest strasznie irytujący. Próbuje być lepszy ode mnie
-Witaj Rosalie-jego głos ociekł sztuczną słodyczą
-Czego chcesz?-spytałem bez ogródek
-Twoja grupa baranów na moją -stwierdził
-Tylko ja moge mówić na nich barany. Co proponujesz? Ważniejsze o co gramy?-poniżania go jest moją powinnością
-Zagrają w kosza. Jaką mamy stawke,jeśli moja grupa wygra-zastanowił się chwilę-umuwisz się ze mną
-Jeżeli przegracie?-jeśli mam się założyć to o coś na czym mi zależy
-Będę sprzątał za ciebie twoją sala treningową i prał materace gimnastyczne-to dobra nagroda za złojenie mu tyłka
-Ok-podałam mu rękę
Gdy tylko znikną mi z pola widzenia,przedstawiłam pomysł chłopakom:
-Co wy na to?-tak pytam ich o zdanie mimo że nie posłucham
-Jesteśmy a-stwierdzili
-Nie mogę się doczekać aż skopie tyłek Erica-zaśmiał się Gally
-To za godzinę na boisku!- powiedziałam i wyszłam
~Mecz trwa od dziesięciu minut. Prawie cała organizacja przyszła to ogładać. Porażka Vernera będzie podziwiana i dobrze. Mam nadzieję że chłopaki tego nie spikolą. Spojżałam na idiotę Vernera

Jego wyraz twarzy mówił:"Już wygrałem!"

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


Jego wyraz twarzy mówił:"Już wygrałem!". To się chłopaczyna zdziwi. Moje baranki szły jak burza. Jeszcze 10 punktów i wygrają tą połowę meczu. Gdy przybiegli do mnie zapoceni i zmuszani,chcąc nie chcą pochwaliłam ich:
-Brawo panowie! Oby tak dalej!!
~ Przez tą połowę ta banda debili Verna zremisowała z moją elitą. Jak się pytam? Czy on ich sterydami na szprycował? Teraz rozgrywa się piekło,ostatnie minuty decydują da punkty. Jeśli chłopcy to skopią,będę musiała iść na randkę z tym debilem. Nie chce tego. Błagam wygrajcie. Decydujący kosz. Trybuny zaczęły krzyczeć. Koniec czasu wygrali........

Ostatnia SzansaWhere stories live. Discover now