Prolog

5.7K 244 35
                                    


Białowłosa dziewczyna powoli kierowała się w stronę wioski. Czarny płaszcz otulał jej drobne ciało. Nie śpieszyła się. Nie miała dokąd. Nie miała nikogo do kogo, by mogła się śpieszyć. Przystanęła. Przymknęła powieki. Czuła jak powoli nie panuje nad sobą. Nad swoimi nerwami. Cicho odetchnęła i wskoczyła na najbliższe drzewo. Zaczęła skakać z gałęzi na gałąź. Nim jeszcze pojawili się nieznajomi zdążyła ich wyczuć. Położyła bladą dłoń na broni. Nie obawiała się, wręcz przeciwnie. Była gotowa do walki. Jej zielone oczy kontrastowały z bladą cerą. Delikatne piegi na policzkach tylko dodawały jej uroku niewinnej dziewczynki.  Obok niej przemknęły dwie postacie. Z impetem zatrzymały się na gałęzi obok niej. Kunoichi przystanęła. Przybrała pozycje obronną. Jej oczom mignęła opaska. Na jej wargi wkradł się lekki uśmiech. Przyjrzała się dwóm postacią. Jeden wysoki szatyn o oliwkowych tęczówkach, półdługich czarnych włosach związanych w kitke. Blada twarz dodawała uroku i uwydatniała tylko przystojną twarz. Atletyczna sylwetka pokazywała tylko, że właściciel bardzo dużo ćwiczy. Nieprzenikniony wyraz twarzy i oczu dodawał mu tylko wyrazu tajemniczości. Zwróciła uwagę na drugiego towarzysza. Krótkie czarne włosy okalały jego twarz. Lekko skośne oczy w których lśnił sharingan. Tak samo jak u jego towarzysza można było dostrzec umięśnioną sylwetkę. Dziewczyna zdawała sobie sprawę na czyim znajduje się terytorium, lecz nic sobie z tego nie robiła. Wiedziała, że to jest team Uchiha. Pierwszy odezwał się chłopak w kucyku.

- Kim jesteś i co tutaj robisz?

- Nie twój interes Uchiha. - warknęła dziewczyna. Jej dłoń lekko zacisnęła się na kunaiu. Mężczyźni dostrzegając to spięli się, obydwaj położyli dłoń na swojej broni. Oliwkowooki nawet jak był zaskoczony jej zachowaniem to tego nie okazał.

- Rozumiem. Będziesz odpowiadała przed Hokage-sama.

- Twoje niedoczekanie. - na twarzy białowłosej pojawił się ironiczny uśmiech. Szybko wykonała kilka pieczęci, a już chwilę później z jej buzi wydobyła się potężna kula ognia. Nieznajoma nie poprzestała na tym. Szybko uformowała nową pieczęć. Tym samym wypluła wodę. Te dwie natury czakry łącząc się utworzyły parę wodną. Zadowolona dziewczyna stworzyła klona który zastąpił jej miejsca, a ona sama skryła się. Nie miała zamiaru w asyście mężczyzn kroczyć wioski. Zdawała sobie sprawę, że tak proste sztuczki na nich nie zadziałają, że Shisui może w każdej chwili zjawić się obok niej. Czuła jak jej niespokojne dojutsu chce się pojawić. Z całej siły skupiła się, by jej oczy dalej miały barwe zieleni. Niepostrzeżenie zaczęła się przedzierać do bram wioski. Mając już wkroczyć do środka pojawili się przed nią poznani wcześniej intruzi. Na twarzy teleportera pojawił się lekki uśmiech.

- Chyba nie myślałaś, że się na to nabierzemy prawda?

- Nie, ale miałam cichą nadzieję, że zajmę was tym. - ponownie dzisiejszego dnia na jej twarzy pojawił się kpiący uśmiech. Po chwili zniknęła w obłoku dymu. Kochała się ukrywać i robić innym na złość. Twarz dwójki Uchiha wyrażała zaskoczenie. Dawno nie mieli takich problemów. Musieli jak najszybciej udać się do siedziby ich szefa. W końcu nie wiedzieli, czy dziewczyna nie ma wrogich zamiarów. Dotarli pod drzwi czwartego hokage. Zapukali w drzwi. Słysząc donośne "wejść" wkroczyli. Jakie było ich zaskoczenie, gdy ujrzeli intruzke wesoło gawędzącą z Namikaze. Widząc tą dwójkę uśmiechnęła się wrednie.

- Właśnie tak myślałam panowie Uchiha. - odpowiedziała nawiązując do poprzedniego pytania.  Odepchnęła się od blatu stołu. Wyminęła zdezorientowanych mężczyzn. Zatrzymała się jeszcze w wejściu i odwróciła do głowy wioski.

- Aaaa panie Minato. Mogę klucz do mieszkania?

- Oh, tak. Oczywiście Fumiko. Proszę. - blondyn chwilę poszperał w szufladzie. W końcu wyjął  z niej pęk kluczy i rzucił w stronę nowo przybyłej. Ta zwinnie je złapała i wymaszerowała zostawiając czarnowłosych w osłupieniu. Gdy drzwi się za nią zamknęły spojrzeli na swojego szefa. Ten widząc ich miny cicho się zaśmiał.

- Przepraszam was. Zapomniałem wam powiedzieć, że będziemy mieć gościa. To jest Fumiko Uzumaki.

-  Uzumaki? Przecież klan pana żony niemal wymarł.

- Zgadza się, ale Fumiko i jej rodzina wynieśli się z wioski zanim stało się tamto. Przepraszam was za nią.  Jednak trzeba przyznać, że przebiegła z niej bestyjka. - po tych słowach na twarzy Namikaze pojawiło się rozbawienie. Usłyszał już od dziewczyny jak podstępnie wykiwała geniuszy. Pierwszy odezwał się Itachi.

- Rzeczywiście.

- Jeśli mógłbym prosić któregoś z was, by się nią zaopiekował...

- Nie mogę. Mam kilka spraw do załatwienia. - Shisui węsząc kłopoty od razu się wymigał zostawiając tym samym kuzynowi rolę ochroniarza i niańki. Chociaż co do roli ochroniarza nie był przekonany. Widział zaledwie ułamek zdolności i przebiegłości dziewczyny. Wyczuwał już na kilometr kłopoty. A od nich wolał trzymać się z daleka. Minato słysząc to uśmiechnął się w stronę młodszego. Cieszył się, że to nie jemu przypadnie ten obowiązek.

- Dziękuję Itachi. Na razie twoje obowiązki w ANBU zostają zawieszone. Masz nową misję.

- Tak jest hokage-sama. - chłopak skinął głową. Mimo, że gotowało się w nim od środka nie okazał tego. Dopiero później rozmówi się z kuzynem. Gestem dłoni niebieskooki odprawił dwójkę ninja.


I to by było na tyle. Na razie prolog. Nie betowany, dlatego proszę o wyrozumiałość! Pisany pod wpływem chwili dlatego jeszcze nie wiem, czy coś z tego będzie. Proszę was o opinie :)

Pozdrawiam, a niedługo wznowie pozostałe książki :D

Sharingan UzumakiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz