Rozdział 22

223 28 15
                                    

Jay: Ona taka jest...nigdy nie mówi o swoich problemach. A dlaczego sądzisz ,że je ma? *siedzi na łóżku*

Seliel: *jest w pokoju i szuka kieliszka* (Nic...a w sumie co się będę bawić...) *otwiera wino i zaczyna pić z gwinta* (Mocne...i dobre) *siada na łóżku*

Cole: Wczoraj ktoś do niej zadzwonił...no właśnie. Telefon...*zaczyna składać jej telefon, który roztrzaskał się w chwili uderzenia o podłogę

Jay: A ty co robisz?

Seliel: *wypiła całe wino i śpi na łóżku*

Cole: Chcę jej oddać telefon 

Jay: Ale ty głupi jesteś....pierw sprawdź co w nim jest... 

Cole: A czy ja powiedziałem kiedy jej go oddam...*włącza telefon

Jay: *siada koło Cola i zaczyna się śmiać* Ma hasło! Daj mi to... 

Cole: *podaje mu telefon

Jay: Kiedy masz urodziny? *Patrzy na Cola

Cole: 13.09 

Jay: Już... *podaje telefon przyjacielowi

Cole: *patrzy na rejestr połączeń

Jay: I co? 

Cole: Czekaj...mam coś *daje telefon przyjacielowi

Jay: Wow...ile smsów...o którego ci chodzi? 

Cole: *facepalm* No ten od........ONA 

Jay: Ile pisze z Jackem...patrz...i to o jakiej treści... *pokazuje telefon przyjacielowi

Cole: Alkohol!? 

Jay: Może...ja tam sądzę ,że ona coś bierze... *patrzy na zdezorientowanego przyjaciela

Cole: Nie...a może jednak...nie...nie mam pojęcia *podchodzi do okna

Jay: Nawet jeśli to nie możemy jej spytać tak prosto z mostu...lepiej wypytać innych. 

Cole: Muszę się przewietrzyć...*wychodzi z pokoju

Jay: Ok... *dalej przegląda telefon Seliel*

Seliel: *wstaje i patrzy na zegarek* (Dobra...20:15...można iść po towar...) *wstaje po czym idzie w stronę schowka*

Cole: *jest na tarasie* ( A jeśli Jay mówi prawdę...chociaż na prawdę w to nie wierzę. Ale po co jej to było?) 

Seliel: *wyciąga butelki z schowka ,owija w papier i pakuje w torbę na konia* (Dobra połowa spakowana...jutro przyjdę po drugą) *wsiada delikatnie na konia po czym zaczyna jechać wolno w stronę latarni

Cole: ( Wiem, że nie lubi gadać o problemach, ale ten jeden raz mogłaby zrobić wyjątek. Ja chcę jej tylko pomóc...) 

Jay: *Podchodzi do przyjaciela* Przejrzałem cały i nic nie znalazłem.... *daje mu telefon

Cole: *chowa telefon do kieszeni* Kompletnie jej nie rozumiem. Nie chce sobie pomóc... 

Jay: Ona taka jest... *kładzie rękę na ramieniu przyjaciela

Cole: Może trzeba dać jej czas... 

Jay: Albo pójść do Jacka... 

Cole: Masz racje...teraz *wstaje i idzie

Ninjago...Nieodwracalny Bieg ZdarzeńWhere stories live. Discover now