"Szybkiego powrotu do zdrowia.

PS.: Wiem, że Wade, to idiota, ale w czasem powinieneś go słuchać."

Peter roześmiał się cicho, odkładając książkę na szafkę. Później to zabierze się za czytanie, jak Wade już będzie musiał wracać.

- Podziękuj mu ode mnie, dobrze?

- Jasne - powiedział Deadpool i momentalnie posmutniał, odwracając wzrok. Uświadomił sobie, że sam nie dał Peterowi nic, co wprawiło go w podły nastrój. Od razu zaczął myśleć o tym, co mógłby mu dać, ale nic nie wydawało się odpowiednie.

Peter w końcu spojrzał na Wade'a i przekrzywił głowę w konsternacji. Dlaczego chłopak nagle wyglądał, jakby się załamał?

- Wade? Coś się stało? - spytał i oparł się plecami o ścianę, podciągając nogi pod siebie.

- Nie, nic - skłamał - Lepiej się już dzisiaj czujesz?

- W nocy otworzyła mi się rana, bolało, ale ogólnie jest całkiem w porząsiu - przyznał, po czym przysunął się do chłopaka, kładąc nogi na podłogę. - Nie zmieniaj tematu, bo widzę, że coś jest na rzeczy.

- Otworzyła się? - spojrzał na niego ze strachem - Łatali cię znowu? - a po chwili zmrużył oczy - Coś zrobił?

- Właśnie nic nie zrobiłem! Spałem sobie normalnie, a jak rano wstaję, to widzę, że mam zakrwawioną pościel! - wykrzyknął, machając rękami. Nie przyznał się do tego, że jego pierwszą myślą była głupia myśl, że przez noc zmienił się w dziewczynę i zaczęły mu się kobiece dni. Dał sobie również spokój z wymuszeniem na Wadzie powodu jego przygnębienia, bo chłopak był zdecydowanie lepszy w zmienianiu tematu niż Peter.

- Nie machaj tak witkami - mruknął Wade - Nie dziwne, że się otwiera jak się nie oszczędzasz.

Pochylił się nad Peterem, opuszczając zagłówek jego łóżka, tak, żeby leżał na prosto i przykrywając go szpitalna kołdrą, która na kilometr dawała chemikaliami, aż pod nos.

- Wade, prawie cały wczorajszy dzień byłem grzeczny i nie wychodziłem z łóżka - mruknął, udając obrażonego, jednocześnie ciesząc się, że jego chłopak tak o niego dba. Aż robiło mu się cieplej na sercu.

- Nie powiesz mi, że już nie zacząłeś planować, jakiejś ucieczki przez okno, żeby sobie "polatać". Znam cię Petey.

- Ale ja naprawdę nic nie robiłem! Dzisiaj tylko chciałem skorzystać z okazji i wyjść na dach, ale na korytarzu siedziałeś ty i... - urwał, gdy zdał sobie sprawę ze swoich słów. Zagryzł wargę i odwrócił głowę w bok.

Właśnie sam się wydał.

Wade złapał się za nasadę nosa, ale po chwili zaczął chichotać.

- Jakim cudem przez tyle lat nikomu się nie wygadałeś, że jesteś Spider-Manem?

- Przy tobie zdecydowanie mniej się kontroluję niż zwykle - mruknął, chowając głowę pod kołdrę.

W tym momencie Wade nie potrafił już powstrzymać ataku śmiechu. Chwilkę trwało nim udało mu się opanować, aż w końcu odetchnął i powiedział:

- Wyłaź Peter. Przecież nie śmieje się z ciebie tylko z sytuacji.

- Tylko tak mówisz, a robisz coś kompletnie odwrotnego - odparł. Nie miał zamiaru wychodzić spod kołdry. Dobrze mu tam było. No i nie mógł pozwolić, żeby chłopak zobaczył jego rumieńce.

Wade nachylił się nad nim z szerokim uśmiechem wyciągając kołdrę z jego palców. Gdy spod materiału wychyliło się chociaż czoło Petera zaczął je całować. A potem brwi, nos i bardzo czerwone policzki.

- Wade, proszę, nie rób tak - sapnął, gdy Wade oddalił swoją twarz na parę centymetrów. - Zaraz się tutaj przecież roztopię.

- Albo dostaniesz ataku serca - wymruczał wskazując zadowolony na aparaturę, która odnotowała wzrost tętna Petera.

- Też. Chcesz do tego doprowadzić? - spytał zaczepnie. Pikanie zaczynało go denerwować i naprawdę starał się uspokoić, ale bliskość Wade'a mu na to nie pozwalała.

Głupi Wade.

Deadpool ucałował go jeszcze raz w nos i wrócił na swoje krzesełko.

- Zamierzasz się uczyć?

- Teraz? W życiu. Będziesz mnie rozpraszał - mruknął i pokazał mu język. - Co oczywiście nie znaczy, że masz sobie pójść. Pouczę się w nocy, bo wtedy jest cicho i rana mi się znowu nie otworzy jak będę spał. To chyba najlepsze wyjście - wzruszył ramionami i w końcu uniósł kącik ust w górę. Wychylił się też trochę bardziej zza kołdry, odsłaniając szyję.

- Mowy nie ma. Masz spać, żeby się regenerować.

- Dobra - burknął. Wiedział, że i tak zrobi swoje, ale nie chciał się kłócić z Wadem na temat jego zdrowia. On sam uważał, że nie jest mu potrzebne aż tak dużo odpoczynku.

- Powiem pielęgniarkom, żeby Cię przypilnowały - powiedział, jakby czytając mu w myślach.

- Oj tam, mają pewnie lepsze zajęcia niż pilnowanie jakiegoś dzieciaka, nie zawracaj im głowy. Obiecuję, że nie będę nic kombinował - mruknął Peter.

Wade co prawda wciąż nie wyglądał na przekonanego, ale musiał Parkerowi zaufać. W końcu go kochał.

We're more like a soulmates. [Spideypool]Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα