Osoba lekko opuścił dłoń odsłaniając mi usta. Spojrzałam na niego widząc Hyungwona.
-Chcesz mnie zabić?
-Bądź cicho- powiedział wychylając się zza kanapy.
-Co mi zrobisz?- lęk opanował całe moje ciało.
-Jakbym chciał ci coś zrobić to bym cie idiotko nie ukrywał tu- powiedział oschle. Spojrzałam przez ramię na niego słysząc czyjeś kroki. Bałam się, wtuliłam się w niego a ten objął mnie ręką. Po chwili złapał mnie biegnąc gdy zatrzymał się dostrzegając tajemniczą postać. Schowaliśmy się za ścianą po chwili czując jak pcha mnie ciałem w tył. W plecy wbijała mi się klamka od drzwi więc ją nacisnęłam wchodząc do środka a Hyungwon za mną.
Pomieszczenie prowadziło do kolejnego pokoju. Chłopak podszedł do nich i dał mi znać bym tam weszła. Ujrzałam schody po których wszedł najpierw on następnie ja, aż dochodząc na dach.
-Albo mi teraz zaufasz albo zginiesz- patrzył mi w oczy.
-Mam jakiś wybór?
-Decyduj.
-Zaufam.
-Ja skocze a potem ty.
-Oszalałeś?- serce podeszło mi pod gardło.
-Złapię cię, już nie raz to robiłem-powiedział pewnie.
-Albo zabije mnie ten psychopata albo sama się zabiję skacząc z dachu, świetnie.
-Skaczesz?- zapytał poważnie.
-Nie.
-Nie?-wytrzeszczył oczy.
-Nie.
-Broń boże się mi drzeć- powiedział podchodząc do mnie.
-C-co?- chłopak zatkał mi usta wziął na ręce jak pannę młodą i skoczył. Widzę ciemność, lekki powiew i ćwierkające ptaki. Czy ja jestem w niebie?
-Czy ja jestem w niebie?
-Kur*** jaka ty jesteś poje***- odezwał się srogo mnie obserwując.
-To czemu widzę ciemność?
-Bo masz oczy zamknięte?- jak ja go nie lubię...
-Czemu mnie uratowałeś?- interesował mnie.
-Jeszcze się nie udało cię uratować chodź- pociągnął moją dłoń i skierowaliśmy się w stronę lasu za domem. Biegłam ile w sił w nogach w kocu oddalając się od pomieszczenia. Mój lęk nie minął na długo gdy dostałam wiadomość.
OD: ZASTRZEŻONY
Jeszcze cie dorwę sukooo
- Co ja złego zrobiłam?! Co!
-Co kuźwa?- popatrzył się na mnie jak na wariatkę.
-Nic daj mi spokój. Niech każdy da- zaczęłam płakać opadając na ziemię.
-Nie rycz- powiedział zażenowany.
-Bo co?!- spojrzałam na niego z łzami w oczach.
-Bo mnie tym wkurwiasz. Cała mnie wkurwiasz.
-To po co mnie ratowałeś?!- czekałam na jego odpowiedź.
-Po gówno wiesz! Nie miałem co do roboty więc w super bohatera się pobawiłem- mówił z ironią.
-Pojeba*** jesteś.
-Hehe ja? Spójrz na siebie- uśmiechał się chytrze.
-Nie wiesz co się dzieje w moim życiu!
YOU ARE READING
NAWET JEŚLI MIŁOŚĆ NIE TRWA WIECZNIE II JUNGKOOK NR.2
FanfictionDruga część z życia JungKooka i Boram. To dopiero początek ich historii, wszystko powraca. Powrócą uczucia, które mogą w kilka sekund zniszczyć miłość. Dziewczyna i V byli sobie pisani jako przyjaciele... Stał się uzależniony od niej lecz ona dale...