Untitled Part 44

708 59 20
                                    

Osoba lekko opuścił dłoń odsłaniając mi usta. Spojrzałam na niego widząc Hyungwona.

-Chcesz mnie zabić?

-Bądź cicho- powiedział wychylając się zza kanapy.

-Co mi zrobisz?- lęk opanował całe moje ciało. 

-Jakbym chciał ci coś zrobić to bym cie idiotko nie ukrywał tu- powiedział oschle. Spojrzałam przez ramię na niego słysząc czyjeś kroki. Bałam się, wtuliłam się w niego a ten objął mnie ręką. Po chwili złapał mnie biegnąc gdy zatrzymał się dostrzegając tajemniczą postać. Schowaliśmy się za ścianą po chwili czując jak pcha mnie ciałem w tył. W plecy wbijała mi się klamka od drzwi więc ją nacisnęłam wchodząc do środka a Hyungwon za mną.

Pomieszczenie prowadziło do kolejnego  pokoju. Chłopak podszedł do nich i dał mi znać bym tam weszła. Ujrzałam schody po których wszedł najpierw on następnie ja, aż dochodząc na dach.

-Albo mi teraz zaufasz albo zginiesz- patrzył mi w oczy.

-Mam jakiś wybór?

-Decyduj. 

-Zaufam. 

-Ja skocze a potem ty. 

-Oszalałeś?- serce podeszło mi pod gardło. 

-Złapię cię, już nie raz to robiłem-powiedział pewnie.

-Albo zabije mnie ten psychopata albo sama się zabiję skacząc z dachu, świetnie.

-Skaczesz?- zapytał poważnie. 

-Nie.

-Nie?-wytrzeszczył oczy.

-Nie.

-Broń boże się mi drzeć- powiedział podchodząc do mnie. 

-C-co?- chłopak zatkał mi usta wziął na ręce jak pannę młodą i skoczył. Widzę ciemność, lekki powiew i ćwierkające ptaki. Czy ja jestem w niebie?

-Czy ja jestem w niebie?

-Kur*** jaka ty jesteś poje***- odezwał się srogo mnie obserwując. 

-To czemu widzę ciemność?

-Bo masz oczy zamknięte?- jak ja go nie lubię...

-Czemu mnie uratowałeś?- interesował mnie. 

-Jeszcze się nie udało cię uratować chodź- pociągnął moją dłoń i skierowaliśmy się w stronę lasu za domem. Biegłam ile w sił w nogach w kocu oddalając się od pomieszczenia. Mój lęk nie minął na długo gdy dostałam wiadomość.

OD: ZASTRZEŻONY 

Jeszcze cie dorwę sukooo 

- Co ja złego zrobiłam?! Co!

-Co kuźwa?- popatrzył się na mnie jak na wariatkę.

-Nic daj mi spokój. Niech każdy da- zaczęłam płakać opadając na ziemię.

-Nie rycz- powiedział zażenowany.  

-Bo co?!- spojrzałam na niego z łzami w oczach. 

-Bo mnie tym wkurwiasz. Cała mnie wkurwiasz.

-To po co mnie ratowałeś?!- czekałam na jego odpowiedź. 

-Po gówno wiesz! Nie miałem co do roboty więc w super bohatera się pobawiłem- mówił z ironią. 

-Pojeba*** jesteś.

-Hehe ja? Spójrz na siebie- uśmiechał się chytrze. 

-Nie wiesz co się dzieje w moim życiu!

NAWET JEŚLI MIŁOŚĆ NIE TRWA WIECZNIE II JUNGKOOK NR.2Where stories live. Discover now