- A musisz teraz iść? - mruknął i puścił Wade'a, po czym sam usiadł. - Bo wiesz, zawsze możesz na następny raz przynieść sobie jakieś ubrania na zmianę.

- Tak zrobię, Pajączku. Może nawet, jak będę grzeczny, to Fury pozwoli mi z tobą zamieszkać. Choć małe szanse i tak ledwo mnie toleruje.

- Byłoby super - wymruczał zadowolony. Wyobraził sobie, jak rano wstają, a wieczorem kładą się razem. Podobała mu się taka wizja.

Peter wstał, przyciągnął się, po czym nachylił się do Wade'a żeby dać mu buziaka w policzek.

- To do zobaczenia później, nie?

Wade skinął głową, całując Petera przed wyjściem. Idąc korytarzem, zahaczył ramieniem o jakiegoś gościa, który rzucił w jego stronę wiązankę przekleństw, ale wyjątkowo był zbyt szczęśliwy, żeby się tym przejąć. W pokoju ogarnął się i ku zdziwieniu Cable'a spakował ładnie do szkoły. Trzeba nabijać punkty u jednookiego, nie?

***

Peter zdziwił się, gdy usłyszał pukanie do drzwi. Zakładał właśnie koszulkę i pomyślał, że Wade może czegoś zapomniał, ale gdy otworzył drzwi, zobaczył jakiegoś chłopaka. Co dziwniejsze, ten miał przy sobie walizkę. Uśmiechnął się do niego i spytał:

- Szukasz czegoś? Albo kogoś? - ukrył rozczarowanie, że to jednak nie był Wade, ale chciał być miły.

- No, mniej więcej. Ty jesteś Peter Parker?

- No, a co? - odpowiedział niepewnie.

- Podobno jestem Twoim nowym współlokatorem - mruknął. Peter tym razem nie ukrywał zdziwienia. - Ten, no... Rogers mnie do Ciebie wysłał i kazał Ci się zgłosić do niego po zajęciach. Mogę wejść?

- Umm... Ta, jasne, rozgość się. W szafkach masz parę wolnych półek, zajmij wolne łóżko, a ja idę się szykować na lekcje - oznajmił, a gdy wszedł do łazienki, by umyć zęby, westchnął cicho. Czyli nici ze wspólnego miziania się z Wadem, pomyślał smutno.

***

Niestety, żeby dotrwać do lubianych lekcji, Wade musiał przetrwać te z Romanoff, która nawet nie próbowała ukryć niechęci do niego. Został przepytany przy tablicy i choć rosyjski całkiem dobrze mu szedł, to zdaniem Black Widow zasługiwał tylko i wyłącznie na naciągane dwa. Nie zmartwiło go to jednak, średnia klasy nie była dużo wyższa. Wrócił do ławki i gdy tylko Romanoff zaczęła zapisywać słówka na tablicy, wyciągnął telefon, pisząc szybkiego SMS-a do Peteya:

Wade: Jak tam, Pajęczarzu?

Gdy Peter poczuł wibracje telefonu w kieszeni, już wiedział, że napisał do niego Wade. Miał właśnie zajęcia artystyczne z Thorem, który był w swoim świecie i opowiadał o architekturze jakiejś mitycznej krainy, nie bardzo słuchał jakiej. Wziął się więc za odpisanie na SMS-a.

Petey: Nie uwierzysz kogo spotkałem po twoim wyjściu z mojego pokoju.

Wade: Hmm... Jest dużo opcji

Wade: Proszę powiedz mi, że to był Fury w stroju baletnicy i że zrobiłeś zdjęcie.

Petey: Gorzej. Rogers przydzielił mi współlokatora.

Wade: Fajny jakiś?

Petey: Skąd mogę to wiedzieć? Wydaje się całkiem spoko, ale i tak wolałbym Ciebie.

Wade: No ja myślę, Pajączku. Zapytaj Thora o skandynawską architekturę, będziesz miał go z głowy.

Petey: Właśnie o tym nawija, mam go z głowy od dwudziestu minut. Skąd wiedziałeś, że mam akurat tę lekcję?

Wade: Emm... No tak jakby znam Twój plan lepiej niż mój własny.

Petey: Och, ciekawe. A to od kiedy?

Peter mimowolnie zaczął się uśmiechać i musiał dosyć mocno przygryźć wargę, żeby nie zacząć szczerzyć się jak głupi do sera.

Wade: No... Od dłuższego czasu... Na przykład po plastyce masz dwie matematyki z Starkiem, a potem, razem z moją klasą zajęcia na sali gimnastycznej.

Petey: To urocze. Też się nauczę, żeby nie zostać w tyle. Kocham Cię.

Lubił mówić oraz pisać te słowa do Wade'a. Miały tak wielką moc, a Peter mógł z tej mocy korzystać.

Zakochanie się w Wadzie było najlepszą decyzją jaką kiedykolwiek podjąłem, pomyślał.

Wade: Przy mojej regularności chodzenia, mało Ci to da. Zaraz odpiszę, Romanoff mnie chce rozsmarować o ścianę...

Petey: Jasne. Tylko wiesz, teraz już nie będziemy mogli się spotykać u mnie w pokoju. Skąd mogę wiedzieć czy typ nie jest jakimś homofobem.

- Ekhem.

Peter usłyszał nad sobączirytowany głos nauczyciela. Chłopak chciał schować telefon pod ławkę, ale mężczyzna zdążył mu go wziąć. - Zdajesz sobie sprawę, synu Parkera, że muszę teraz skonfiskować to urządzenie? - powiedział ostro, ale chłopak mógł zauważyć delikatne drgnięcie kącika ust. - Przyjdź do mnie, chłopcze, po naszej lekcji. Odbędę z tobą rozmowę - mruknął cicho, żeby usłyszał, po czym odszedł z powrotem do biurka i zaczął prowadzić lekcję. Super, pomyślał Peter.

Wade: Zawsze można go zrzucić z okna. Albo ze schodów. Jest masa sposobów na pozorowany śmiertelny wypadek.

Wade włożył telefon do kieszeni chwilę przed tym jak Romanoff uderzyła go dziennikiem w potylice.

We're more like a soulmates. [Spideypool]Where stories live. Discover now