Część Bez tytułu 6

Start from the beginning
                                    

-Hej ziom co tam?- powiedział Sehun wystawiając do Kooka dłoń lecz ten ją olał.

-Co tu kur*** robisz?- spytał stojąc na przeciwko niego.

-Chciałem zaprzyjaźnić się  z nowymi sąsiadami- dodał radośnie.

-Z kim?!- zdziwiłam się. 

-Sąsiadami Boraś- powiedział promiennie.  

-Nie mów tak do niej- zacisnął Jeon pięści.

-Wiesz co lepiej będzie jak chyba już pójdę a jemu- wskazał na Kooka-  A jemu zaparzysz melisę. 

-Sehun- nagle zauważyłam jak Kook podchodzi do chłopaka i łapie go za koszulkę.

-Ej spokojnie to tyko mały żarcik- dodał broniąc się.

-Kur*** mało zabawny- powiedział przez zaciśnięty zęby. 

-Eee tak więc chyba- stanęłam między nimi-  Na Sehuna już pora i na nas Kook.

Powiedziałam a Jeon puścił go i wszedł do domu ciągnąc mnie za rękę nie dając nawet pożegnać się z Sehunem.

-Nawet nie próbuj- powiedział cały nabuzowany siadając na łóżku. Jego mina nie mogła powiedzieć co czuje. Oddychał bardzo ciężko, powieki opadały mu na dłuższą chwile i pomału się otwierały.

 Oddychał bardzo ciężko, powieki opadały mu na dłuższą chwile i pomału się otwierały

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Wiedziałam, że mam milczeć  i nie zaczynać rozmowy na temat Kook i Sehuna. Usiadłam obok niego łapiąc go za rękę ściskając. Przybliżyłam się do niego całując go w głowę. Tylko na mnie spojrzał z powrotem wbijając wzrok w podłogę. Wszystko było dla niego obojętne, chciałam go trochę pocieszyć. Postanowiłam zabawić się w jego ulubioną grę. Wzięłam kołnierzyk jego bluzki ściągając go w dół.

-Boram...- zabrał moje rękę kładąc na łóżku. Cicho jęknęłam i wstałam pojawiając się na przeciwko niego klęcząc.

-Kook spójrz na mnie- złapałam jego podbródek kierując na mnie.

-Eh chcę zostać sam- powiedział zakrywając twarz rękoma.

-I co  z tego?

-powinnaś się liczyć z moim zdaniem- powiedział  patrząc na mnie.

-Powinnam i liczę. 

-Właśnie widzę- położył się nie mając sił.

-Jeon  nie zostawię cie teraz. Powiedz o co chodzi że jesteś smutny?

-... - milczał gdy ja go uważnie obserwowałam. 

-Kook- powiedziałam głaszcząc jego  policzek.

-Przepraszam- powiedział cicho. 

-Za co?

-Że zepsułem ci życie- położyłam się obok niego przytulając go.

-Nie zepsułeś- spojrzał mi głęboko w oczy. 

-Zepsułem, spieprzył*** je tobie. 

-Jeon to nie prawda.

-Gdy by nie ja to...

-Gdy by nie ty to bym nigdy nie doświadczyła takiej miłości. 

-Yhym- powiedział znowu zasłaniając twarz. 

-Kook spójrz na mnie.

-Nie- powiedział załamanym głosem.

-Tak spójrz- pokiwał przecząco głową gdy ja natomiast zabrałam jego dłonie i zauważyłam łzy, które leciały mu po twarzy. 

-Spieprzy*** ci życie!!! Naraziłem na niebezpieczeństwo rozumiesz?!

Szybko połączyłam nasze usta w jedność. Chłopak z początku nie oddawał pocałunku lecz do pewnej chwili, po której pogłębił je. Rękoma gładziłam jego pliczki a on błądził  swoimi po moim całym ciele.

-Kook- oderwałam się od jego ust- Kocham cię, zawsze kochałam. Gdy bym nie kochała kiedyś nie walczyłabym o ciebie. Poddałabym się od razu. 

-Przeze mnie nawet oszalałaś. Chodziłaś do psychologa.

-I co z tego? Wiesz co się teraz liczy?

-Że mamy siebie- uśmiechnął się lekko. Uśmiechnął w taki sam sposób jak z przed lat temu. W tedy kiedy go poznałam.

Dopiero teraz zauważyłam, że nie zmienił się za bardzo

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Dopiero teraz zauważyłam, że nie zmienił się za bardzo. Może i lepiej chodź wydoroślał ale dalej jest tym samym moim Kookiem.

-Z czego się cieszysz?- powiedział próbując udając poważnego. 

-Z ciebie- powiedziałam burząc jego ułożone włosy.

-Ze mnie?- rzucił się na mnie łaskocząc.

-Nie, błagam nie, haha- próbowałam się uwolnić ale na marne. W końcu gdy mu obiecałam namiętną noc uwolnił mnie. 

Leżałam  do późna. Jeon szybko usnął zapominając o obiecanym seksie. W pewnej chwili moje ciało zaczęło się trząść. Zeszłam powoli żeby nie spaść ze schodów kierując się do kuchni. Sięgnęłam po uspokajające leki biorąc kolejną dawkę.

Odwracając się aby oprzeć uspakajać tętno, które się podniosło ujrzałam otwarte drzwi frontowe. Było zimno, wiatr wiał na wszystkie strony. Nagle coś w drugim pokoju za drzwiami się poruszyło, dostrzegłam tylko cień.

Sięgnęłam po broń czyli nóż i zaczęłam się z lękiem kierować do pomieszczenia. Nagle moje serce jakby stanęło i w pewnej chwili usłyszałam wołanie Jeona. 

-Boram! Nie!

NAWET JEŚLI MIŁOŚĆ NIE TRWA WIECZNIE II JUNGKOOK NR.2Where stories live. Discover now