- Jasne, że przyjdziemy. Teraz, to Star Lord będzie ciągle o Ciebie pytał - mruknął patrząc koso na nadpitą lemoniadę, kiedy Quill magicznie zmaterializował się obok nich z pizzą - Jesz z nami?

- Zaraz przyjdę, tylko obsłużę resztę klientów - odparł ucieszony Star Lord i ruszył tanecznym krokiem w kierunku lady. Deadpool zaciągnął się apetycznym zapachem i najzwyczajniej w świecie odwiązał bandanę, sięgając po kawałek pizzy. Peter przeniósł dłoń nad pizzę, jakby zastanawiając się, który kawałek wybrać, aż w końcu wziął ten taki średni. Uniósł go do ust, po czym skierował wzrok na Wade'a. I naprawdę próbował nie gapić się na jego pokrytą dziwnymi bliznami twarz; mógłby przysiąc, że nie chciał wyglądać na zaskoczonego, ale... cholera, po raz pierwszy w życiu coś takiego widział. Wbił więc wzrok w pizzę i starał się nie wpatrywać, udając, że jest zbyt zaabsorbowany jedzeniem.

- Dobra - stwierdził, żując z zapałem. - Peter sam ją robi czy ktoś mu pomaga?

- W kuchni królują Rocket i Groot, nasi kumple - Wade bez mrugnięcia okiem pominął fakt, że jest to gadatliwy szop pracz i ruchliwe drzewko - A Star Lord jest czymś pomiędzy kelnerem, barmanem i DJem. No i robi to wszystko albo tańcząc, albo jeżdżąc na wrotkach, w zależności od tego na co ma akurat ochotę. Nie jest typowym dwudziestoparolatkiem.

W głośnikach rozległo się "I love Rock'n'Roll", Star Lord zakręcił kilka piruetów na środku lokalu; tylko cudem nie upuścił właśnie niesionej pizzy.

- Typ ma talent, zdecydowanie - pokręcił głową z niedowierzaniem, przyglądając się ruchom Petera.

- Nadaje się na nowego Jacksona - mruknął Wade uważnie obserwując Petera - I jak? - zapytał wskazując palcem na swoją twarz - Na pewno chcesz iść jeszcze kiedyś razem na pizzę?

- Myślałeś, że coś takiego mnie do ciebie zniechęci, Wade? - spytał z delikatnym uśmiechem. Co prawda nie było to normalne i z pewnością kryła się za tym jakaś historia, ale to później. Na to mógł poczekać.

- Yhym - mruknął zaskoczony, bo akurat w tym momencie miał kawałek pizzy w ustach. Szybko go przełknął i odpowiedział - W sumie wszystkich zniechęca.

"Nie dziwię się", chciał powiedzieć, ale się powstrzymał.

- Cóż, może więc jestem jakiś nie ten teges, skoro wciąż cię lubię - powiedział żartobliwie i mimochodem zerknął na przyciszony telewizor w rogu knajpki. Leciały właśnie tak zwane "wiadomości z ostatniej chwili", w których mówili coś o strzelaninie niedaleko Central Parku, na jednej z głównych ulic. Peter zamarł i momentalnie zaczął zastanawiać się nad wymówką, dzięki której mógłby się wymknąć, nie zwracając na siebie uwagi. Gdy w końcu coś wymyślił, wyciągnął telefon, by udać, że ktoś do niego napisał.

- Wade, wybacz, ale ciocia do mnie napisała i... przepraszam, dokończymy to kiedy indziej, dobrze? Muszę wracać, naprawdę - powiedział z przejęciem, zaciskając telefon w dłoni.

Przekrzywił dziwnie głowę, próbując nie pokazać zawodu.

- Spoko, rozumiem. Wrócisz jeszcze?

- Nie wiem, zależy czy się wyrobię. Jakby co, to dzwoń - odparł i wstał z miejsca. - Do zobaczenia, Peter! - krzyknął jeszcze do Star Lorda, po czym wybiegł z knajpy, żałując, że nie wziął ze sobą stroju, ale skąd mógł wiedzieć, że akurat teraz coś się stanie? Dobrze, że poszedł na te wagary z Wadem, w innym wypadku musiałby wychodzić w środku lekcji, ba - nawet by się nie dowiedział o strzelaninie.

Nie wziął żadnych pieniędzy, a przynajmniej nie tyle, żeby starczyło na taksówkę, dlatego pobiegł najszybciej, jak tylko mógł do internatu. Ta super wytrzymałość była dla niego błogosławieństwem.

- Co jest? - zapytał Star Lord dosiadając się do Wade'a.

- Może już nie mógł na mnie patrzeć, wiesz nie należę do miss piękności.

- A tam, przesadzasz - Quill zdjął mu z głowy kaptur i poczochrał po włosach, które ledwo rosły, przez dużą ilość blizn na głowie, ale i tak wyglądały tysiąc razy lepiej niż zaraz po eksperymencie - Moim zdaniem był do ciebie nastawiony pozytywnie. A tak nawiasem mówiąc - wyjął z kieszeni pilot i podgłośnił telewizor - Może masz ochotę się trochę poruszać?

Deadpool uśmiechnął się szeroko do Star Lorda.

- Myślałem, że już nie zaproponujesz.

Oboje szybko przeszli na zaplecze. Wade przywitał się z Grootem skinieniem głowy i zaczął przebierać się w swój strój. Peter tylko chwycił za długi, czerwony płaszcz leżący za ladą i jednym dotknięciem nałożył maskę na twarz. Chwilę później założył słuchawki, zaczynając tańczyć do aktualnie lecącej piosenki. Wade poprawił maskę i wyjął spod lady parę katan. Zawsze trzymał tu zapasową bron, a tak, na wszelki wypadek.

- Shall we dance? - Star Lord obrócił się kilka razy i ze śmiechem podał mu dłoń.

- With maximum efford - odparł Deadpool otwierając drzwi z bara.

We're more like a soulmates. [Spideypool]Where stories live. Discover now