*
Po kilku minutach rozmowy, dyskusji i rękoczynów, jakich podołał się diabeł wyszli z pokoju w towarzystwie podmiotu dla którego tu przybyli.
-Noc jeszcze młoda. Możecie zostać ile tylko zechcecie moi mili- rzekła demonica, rozpuszczając włosy, aby zakryć sinawe miejsca po duszeniu przez Lucyfera.
-Jasn...
-Podziękujemy- przerwał szarowłosej wypowiedź. Zauważył kątem oka, że wywraca oczami. Nie spodobało mu się to.- Prawda?
-Tak, tak- potwierdziła, drapiąc się po karku. Wszakże chęć zostania na imprezie z nadprzyrodzonymi stworzeniami nie była najlepszym pomysłem.
-Więc do zobaczenia Lucyferze.- Skinęła lekko głową i szybko się oddaliła. Uciekła, pomyślał blondyn.
-Wracamy?
Kiwnął głową. Rzuciła jeszcze raz okiem na zdobione ściany, które nadawały wspaniałego, mrocznego klimatu. Wten znalazła się w pamiętnym salonie, gdzie z rąk blondyna zginęła rodzina. Rozjerzała się. Zamrugała kilka razy oczami pozbywając się widoku krwi sprzed oczu.
-Dobrze się czujesz?
Zwróciła wzrok w jego stronę. Stał nadzwyczaj blisko, nie puszczając jej ramienia, które złapał jeszcze przed przeniesieniem ich na miejsce. Jak innymi czasy widziała z tak bliska czerwone tęczówki, w tamtej chwili były błękitne. Ładne. Spodobały jej się. Ciemny błękit wokół źrenic przeradzał się w zimniejszą otoczkę. Mówią, że oczy są zwierciadłem duszy. Przez sekundę przeszło jej przez myśl, że i w tym wypadku jest prawdą. W środku ciepły, tak jak granat. Na zewnątrz lodowaty.
-To przez to teleportowanie.- Oblizała usta, poprawiając opadające na twarz włosy.- Trochę mi się zakręciło w głowie.
-Czy to na pewno przez przemieszczenie?- Przechylił lekko głowę, uśmiechając się w ten kpiący i rozbrajający jednocześnie sposób. Na policzki dziewczyny wstąpiły rumieńce. Nie miała pojęcia co powiedzieć, więc milczała. Natomiast on napawał się rosnącym uczuciem mocy, dzięki dziewczynie. Obiecał sobie w tamtej chwili, że częściej będzie sprawiał, aby czuła się tak jak teraz.
-Idź odpocznij- powiedział po chwili ciszy, która trwała miedzy nimi.- Ludzkie ciała są słabe, więc dopiero jutro wrócimy do tematu.- Cofnął się krok, zabierając przy okazji rękę. W tym miejscu poczuła niemiłe zimno, gdzie wczesniej skóra zakryta była ciepłą dłonią. Oddalił się, zabierając z wyspy kuchennej kieliszka pełnego bursztynowego płynu. Nie zwróciła nawet uwagi kiedy się pojawił.
Upił łyka, zdejmując opinającą, skórzaną kurtkę. Stał plecami do dziewczyny w białym t-shercie. Dopił to co miał, czując na sobie tę moc, którą jako jedyna dawała mu ona. Wszakże była jedynie kobietą, a umięśnione ramiona i barki były jednymi z jej słabościami.
Ocknęła się w chwili, gdy zdała sobie sprawę, że on wie, że się patrzy.
-Sukinkot- wymruczała pod nosem, skierowawszy się do sypialni, w której spędziła ostatnie kilka nocy.- Ale gorący.
Po wzięciu szybkiego prysznica i przebraniu się w coś wygodniejszego niż sukienka, ułożyła się do snu. Blask księżyca padał idealnie na nią, uniemożliwiając zaśnięcie. Kilka minut przewracała się z boku na bok, aż zrezygnowana wstała. Stopy zatapiane w miękkim dywanie powoli przesuwały się ku drzwi. Wychyliła się za nie. Późna noc spowiła całą okolicę, jak i korytarz. Wszyscy spali. Szła przez otaczającą ciemność w stronę salonu połączonego z kuchnia. Pomyślała, że trochę wody pomoże jej na sen.
Szedłwszy powoli korytarzem, uważając na wszelakie meble, aby się z nimi nie zderzyć, dostrzegła blask z naprzeciwka. W tamtej sytuacji podążyła za światełkiem w przysłowionym tunelu. Ciekawość nie dało za wygraną.
Uchylone, drewniane drzwi koloru kości słoniowej skrywały jedno z pomieszczeń, w których dziewczyna jeszcze nie była. Zapalone światło raziło w oczy. Uchylając cicho drzwi musiała przymrużyć powieki. Nie zastała jak się spodziewała Lucyfera.
YOU ARE READING
Pan piekła i nocy
Mystery / ThrillerTajemnicza, dwudziestotrzyletnia łowczyni głów dostaje od znajomego komendanta nietypowe zlecenie. Przyjmuje je bez większego namysłu. Jednak to, co spotyka ją na miejscu, zdecydowanie przerasta jej umiejętności. Od tego momentu musi nieustająco zmi...