XXXI

1.2K 82 0
                                    

*

Po kilku minutach rozmowy, dyskusji i rękoczynów, jakich podołał się diabeł wyszli z pokoju w towarzystwie podmiotu dla którego tu przybyli.

-Noc jeszcze młoda. Możecie zostać ile tylko zechcecie moi mili- rzekła demonica, rozpuszczając włosy, aby zakryć sinawe miejsca po duszeniu przez Lucyfera.

-Jasn...

-Podziękujemy- przerwał szarowłosej wypowiedź. Zauważył kątem oka, że wywraca oczami. Nie spodobało mu się to.- Prawda?

-Tak, tak- potwierdziła, drapiąc się po karku. Wszakże chęć zostania na imprezie z nadprzyrodzonymi stworzeniami nie była najlepszym pomysłem.

-Więc do zobaczenia Lucyferze.- Skinęła lekko głową i szybko się oddaliła. Uciekła, pomyślał blondyn.

-Wracamy?

Kiwnął głową. Rzuciła jeszcze raz okiem na zdobione ściany, które nadawały wspaniałego, mrocznego klimatu. Wten znalazła się w pamiętnym salonie, gdzie z rąk blondyna zginęła rodzina. Rozjerzała się. Zamrugała kilka razy oczami pozbywając się widoku krwi sprzed oczu.

-Dobrze się czujesz?

Zwróciła wzrok w jego stronę. Stał nadzwyczaj blisko, nie puszczając jej ramienia, które złapał jeszcze przed przeniesieniem ich na miejsce. Jak innymi czasy widziała z tak bliska czerwone tęczówki, w tamtej chwili były błękitne. Ładne. Spodobały jej się. Ciemny błękit wokół źrenic przeradzał się w zimniejszą otoczkę. Mówią, że oczy są zwierciadłem duszy. Przez sekundę przeszło jej przez myśl, że i w tym wypadku jest prawdą. W środku ciepły, tak jak granat. Na zewnątrz lodowaty.

-To przez to teleportowanie.- Oblizała usta, poprawiając opadające na twarz włosy.- Trochę mi się zakręciło w głowie.

-Czy to na pewno przez przemieszczenie?- Przechylił lekko głowę, uśmiechając się w ten kpiący i rozbrajający jednocześnie sposób. Na policzki dziewczyny wstąpiły rumieńce. Nie miała pojęcia co powiedzieć, więc milczała. Natomiast on napawał się rosnącym uczuciem mocy, dzięki dziewczynie. Obiecał sobie w tamtej chwili, że częściej będzie sprawiał, aby czuła się tak jak teraz.

-Idź odpocznij- powiedział po chwili ciszy, która trwała miedzy nimi.- Ludzkie ciała są słabe, więc dopiero jutro wrócimy do tematu.- Cofnął się krok, zabierając przy okazji rękę. W tym miejscu poczuła niemiłe zimno, gdzie wczesniej skóra zakryta była ciepłą dłonią. Oddalił się, zabierając z wyspy kuchennej kieliszka pełnego bursztynowego płynu. Nie zwróciła nawet uwagi kiedy się pojawił.

Upił łyka, zdejmując opinającą, skórzaną kurtkę. Stał plecami do dziewczyny w białym t-shercie. Dopił to co miał, czując na sobie tę moc, którą jako jedyna dawała mu ona. Wszakże była jedynie kobietą, a umięśnione ramiona i barki były jednymi z jej słabościami.

Ocknęła się w chwili, gdy zdała sobie sprawę, że on wie, że się patrzy.

-Sukinkot- wymruczała pod nosem, skierowawszy się do sypialni, w której spędziła ostatnie kilka nocy.- Ale gorący.

Po wzięciu szybkiego prysznica i przebraniu się w coś wygodniejszego niż sukienka, ułożyła się do snu. Blask księżyca padał idealnie na nią, uniemożliwiając zaśnięcie. Kilka minut przewracała się z boku na bok, aż zrezygnowana wstała. Stopy zatapiane w miękkim dywanie powoli przesuwały się ku drzwi. Wychyliła się za nie. Późna noc spowiła całą okolicę, jak i korytarz. Wszyscy spali. Szła przez otaczającą ciemność w stronę salonu połączonego z kuchnia. Pomyślała, że trochę wody pomoże jej na sen.

Szedłwszy powoli korytarzem, uważając na wszelakie meble, aby się z nimi nie zderzyć, dostrzegła blask z naprzeciwka. W tamtej sytuacji podążyła za światełkiem w przysłowionym tunelu. Ciekawość nie dało za wygraną.

Uchylone, drewniane drzwi koloru kości słoniowej skrywały jedno z pomieszczeń, w których dziewczyna jeszcze nie była. Zapalone światło raziło w oczy. Uchylając cicho drzwi musiała przymrużyć powieki. Nie zastała jak się spodziewała Lucyfera.

Pan piekła i nocyWhere stories live. Discover now