VI

1.8K 105 0
                                    

Wyjęła telefon z kieszeni co poskutkowało wypadającymi okularami. Uderzyła się otwarta dłonią w czoło.

-No jasne - rzekła do siebie dopiero teraz myśląc o tym, że mogła nimi ochronić ślepia od mikrobów. Pokręciła głową i włączyła latarkę. Rozejrzała się po wszystkim w okół niej. Duże, puste, jasne jak kość słoniowa pomieszczenie z odpadającym od ścian tynku przyprawiło ją o gęsią skórkę. Rury przy suficie wyglądały jakby miały zaraz odpaść. Każda z nich pokryta była w większym niż mniejszym stopniu rdzą. Nieszczelne okno wpuszczało świeże ale jakże silne powietrze.

Skierowała promień latarki przed siebie. Opuszczając rękę ruszyła w kierunku białych i możliwe niestabilnych schodów. Były z lekka strome, ale za wiele nie przeszkadzały jej w dotarciu do górnych, masywnych drzwi. Potknęła się jedynie raz, ale wstrzymując oddech zachowała równowagę. Wypuściła z ust powietrze. Po dotarciu do celu zawahała się nad otworzeniem ich. Widziała, co panuje na zewnątrz, a kilka metrów nad ziemią na pewno nie pójdzie na jej korzyść. Zwłaszcza, że zmagała się ze strachem nad wysokością. Zacisnęła dłoń na metalowej klamce i pochłonięta jedynie myślą o osobie znajdującej się za drzwiami, mocno je pchnęła. Od razu spotkała się z zimnym wiatrem. Żałowała, że nie wzięła żadnej grubszej kurtki. Może nie wiele by zdziałała, ale przy takiej pogodzie za najmniejsze dodatkowe okrycie by podziękowała.

Wzdrygnęła się, słysząc po raz kolejny grzmot. Tym razem towarzyszył temu piorun, a duże krople lecące z nieba w chwilę zmoczyły jej szare włosy. Rozejrzała się za wysoką postacią. Ciemno panujące przez czarne chmury nie pomagało w jej odnalezieniu.

Piorun zjawiający się na niebie na chwilę rozjaśnił dziewczynę i okolicę lasu. Nie ominął także postawnej postaci. Stała pewnie oraz stabilnie na skraju dachu. Wyglądała jakby wszystko, co się wokół działo nie dotyczyło jej. Żyła w innym świecie.

Szarowłosa wyciągnęła rękę przed siebie pomagając sobie ze zmagającym wiatrem. Zmrużyła oczy, starając się dostrzec osobę nad kilkumetrową przepaścią. Deszcz bębnił o uszy, tak samo jak grzmoty zapowiadające następnie białe błyski.

-Ej! Musimy stąd iść!- Jedynie kilka kroków dzieliło jej od jak zauważyła, mężczyzny. Jego postawa i silne ramiona wskazywały na wysportowaną sylwetkę skrytą kurtką. Roztrzepane włosy żyły swoim życiem. Opadały pod ciężarem wody. Krzyknęła w jego stronę po raz kolejny. Nie chciała się zbytnio zbliżać do przepaści. Nie czuła się stabilnie, a przed jej oczami mignął obraz jak przez kolejny duży podmuch wiatru spycha ją z budynku. Zadrżała z zimna jak i obawy.

Wzięła się w garść i podeszła. Złapała go za miłą w dotyku kurtkę z materiału i pociągnęła do tyłu, chcąc oddalić go od śmierci z powodu wysokości. Nie cofnął się. Jedynie odwrócił w stronę dziewczyny.

Pan piekła i nocyWhere stories live. Discover now