– Dzień dob... – zaczął profesor Happy, gdy nagle potknął się o próg i poleciał prosto na podłogę, rozbijając okulary słoneczne, które, z jakiegoś powodu, nosił w budynku. – Aj, aj bolało – jęknął mężczyzna.
Zwinnych ruchem podniósł się, masując obolały nos. Subtelnie, jak gdyby sytuacja sprzed chwili nie miała miejsca, przeczesał ręką blond włosy z niebieskimi pasemkami, które rozleciały się na wszystkie strony przez upadek. Rozejrzał się po sali i prześwietlił wzrokiem wszystkich uczniów.
– Natsu? – zapytał piskliwym głosem, uświadamiając sobie, że znalazł się w złym miejscu.
– Przepraszam! – McGarden nieśmiało podniosła rękę. – To nie ta klasa, profesorze Happy.
– O, Levy! – Pomachał do dziewczyny, zawstydzając ją. – Moje okulary!
Mężczyzna uświadomił sobie, że jego ukochane okulary roztrzaskały się przez upadek. Położył je na stole, po czym wyłożył na blat skórzaną, czarną teczkę. Otworzył ja i wyjął z jej wnętrza parę zapasowych okularów, które zaraz założył.
– Mówisz, że to nie ta klasa, a więc czyja? – zapytał się, przypominając sobie wcześniejsze stwierdzenie Levy.
– Profesor Shagotte – odpowiedziała.
– Profesor... Shagotte...? – powtórzył niewyraźnie. – O, cholera! – krzyknął na całą salę.
Zestresowany, trzęsąc się jak osika, zaczął grzebak w otwartej teczce i wyjmować kolejne przedmioty. Puder, żel do włosów, lustro, balsam do ust i perfumy znalazły się na biurku profesor Shagotte, dziwiąc swą obecnością uczniów.
– Trzeba się przyszykować. Tylko nic jej nie mówcie! – zwrócił się do klasy, nie odrywając się od czynności malowniczych.
– Czy to na pewno nauczyciel? – Lucy odwróciła się w stronę McGarden.
– Profesor Happy ma swoje dziwne przyzwyczajenia, ale jest jednym z czołowych biologów morskich na świecie – starała się jej wytłumaczyć. – Jest także świetnym naukowcem, choć na niego nie wygląda.
Przerywając uczennicom, mężczyzna wstał i pokazał się w pełnej, odnowionej wersji, która nie różniła się w żaden sposób od poprzedniej.
– Bez różnicy – obwieścili równocześnie uczniowie.
– Nie żartujcie!
Okręcił się, by klasa mogła zobaczyć jego eleganckie, czarne jeansy, błękitną koszulę z rozpiętym guzikiem tuż przy szyi oraz granatową marynarkę, wartą tyle, co dobry samochód.
– Na pewno wyglądam extra!
– A będziesz jeszcze lepiej wyglądał, jak wylecisz z tej sali na zbity pysk! – Donośny krzyk rozniósł się po całym pomieszczeniu, strasząc wszystkich zebranych. – Gdzie mi tu robisz pokaz mody, ćwoku!!!
Happy został pochwycony w ciągu sekundy za ucho. Jęknął z bólu, jednak nadal był w stawie przekręcił głowę, by móc spojrzeć na oprawczynie.
Carla Shagotte prychnęła. Odepchnęła od siebie młodego nauczyciela i sama podeszła do biurka. Poprawiła białe futro sięgające aż do samej ziemi, a następnie zdjęła czarne okulary przeciwsłoneczne, wkładając je w dekolt. Założyła kosmyk krótkich włosów za ucha i zlustrowała klasę, która w ciszy się jej przyglądała.
– Carla – zajęczał Happy.
Młoda kobieta podeszła do kolegi z pracy i wyrzuciła go z sali, zamykając mu przed nosem drzwi.
CZYTASZ
[z] Paranormal Activity Club
FanfictionŚwiat po czterech wojnach pragnie się odbudować, jednak zwiastuny pokoju zostają zniszczone przez ambicje, powoli przeistaczające się w chorą manię zemsty. By przegnać niebezpieczeństwo, potomkowie założycieli „Fairy Tail" stają naprzeciw tajemnicy...