Dzień z życia Dragneelów - Świąteczna gorączka

438 43 5
                                    

– Natsu!!! – zagrzmiał donośny krzyk.

Mający na uszach słuchawki chłopak, jednak nie przejął się wrzaskiem żony, która wyraźnie zirytowana zdążyła już dotrzeć pod jego pokój, trzymając w dłoniach drewnianą chochlę. Dając mu do zrozumienia, gdzie chciałaby przylgnąć ją, podeszła do leniwego Dragneela i zademonstrowała mu cios, który chciała na nim wykorzystać.

– Pomożesz mi czy nie? – zapytała ostro.

– Nie – odparł jedynie, nie odrywając wzroku od ekranu.

Lucy westchnęła, po części rozumiejąc dlaczego świąteczna gorączka nie udzieliła się mężowi. Jednak chciała spędzić z nim te pierwsze, wspólne święta, więc potrzebowała pomocy w przygotowaniach.

Czuła, że nie może się z nim patyczkować. Natychmiast podeszła za telewizor i wyjęła kabel, wyłączając sprzęt.

– Co robisz?! – krzyknął naburmuszony chłopak.

Ta jedynie spojrzała na niego złowrogo, po czym wyszła z pokoju, dając mu jasno do zrozumienia, że ma go zaraz widzieć w kuchni.

Natsu przeczesał palcami włosy, pojmując, że nici z popołudniowego grania. Wystarczająco zdenerwował żonę, wiec pozostało mu jedynie grzecznie spełnić jej „prośbę" i ruszyć do pomocy w świątecznych przygotowaniach.

Idąc przez kolejne partie korytarza, zauważył, iż jego wystrój znacząco równi się od codziennego. Porozwieszane po bokach jemioły i srebrne bańki niemalże idealnie oddawały klimat świąt. Niczym odmierzona od linijki, zadziwiała go precyzja i dokładność z jaką Lucy wykonała swoją pracę.

Kiedy doszedł kuchni zauważył stojącą przy ścianie niewielką choinkę, która ledwo sięgała mu do pasa. Ubrana w łańcuchy, kilka baniek i drobne światełka iskrzyła się z daleka wpasowując się w niewielki przedpokój ich mieszkania.

– Ty chyba lubisz święta... – skomentował chłopak.

Nie odpowiedziała mu. Tylko smutnie uśmiechnęła się, po czym powróciła do lepienia uszek, które potem odkładała obok na drewniany blat.

Dopiero po kilku minutach dotarło do niego, jaką gafę palną. Dziesięć lat żony poszło w zapomnienie, a późniejsze zachowanie ojca najpewniej nie pozwalało jej poczuć ducha świąt. Domyślał się, że to mogły być jej pierwsze święta, które zapamięta.

– Mam coś zrobić? – zapytał w końcu.

Odwróciła się i posłała mu ciepły uśmiech, nie ukrywając szczęścia, którego w tamtej chwili doznała.

– Jeśli możesz, to usmaż karpia, tylko błagam – dodała – weź go z patelni, gdy tylko się zarumieni. Spalony jest już nie do zjedzenia!

– Ha ha ha! – Udał śmiech. – Bardzo zabawne.

Jednak po chwili oboje wybuchli śmiechem, nie rozumiejąc nawet, co ich tak rozbawiło. Zaraz wzięli się do solidnej pracy, wiedząc, że niewiele czasu zostało do pojawienia się pierwszej gwiazdki na niebie.

Po raz pierwszy od tych trudnych wydarzeniach, którymi byli świadkami, mogli spokojnie spędzić dzień, ciesząc się swoim towarzystwem. Choć na ramieniu chłopaka wciąż był założony biały bandaż, przypominający dziewczynie o tym, w jak wielkim niebezpieczeństwie są ludzie znajdujący się obok niej, próbowała zapomnieć i oddać się przygotowaniom do wigilii.

Sam Natsu także w pewnym momencie złapał dryg, wyraźnie ciesząc się z pracy, którą dała mu dziewczyna. Bądź co bądź zdarzył się cud, gdy udało mu się nie spalić karpia na suchy wiór.

[z] Paranormal Activity ClubOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz