Rozdział 28

645 61 1
                                    

Poranek zapowiadał dość nieprzyjemny dzień. Zachmurzone niebo, bez jakichkolwiek ciepłym promieni słonecznych, i niska temperatura, zniechęcały do pójścia do szkoły. Zwlekając się z łóżka, po raz kolejny Lucy była zmuszona odsunąć od siebie piec w postaci Dragneela. Miała już serdecznie dość jego nocnych schadzek, lecz nie była w stanie im zaradzić. W zasadzie nawet się już przyzwyczaiła, nie przywiązując zbytniej wagi do takich bezsensownych gestów „miłości".

Zamykając za sobą drzwi pokoju, jeszcze raz spojrzała na słodkiego męża, który po utracie Przytulanki, pochwycił w swoje ramionami niczemu winną poduszkę. Przeciągając się i na okrągło ziewając, szła w stronę kuchni, marząc o ciepłej, porannej kawie. Lecz gdy doszła do stołu, mimowolnie spojrzała w stronę drzwi wejściowych. Na wycieraczce ujrzała białą kopertę, odwróconą do góry nogami. Zaciekawiona nastawiła szybko czajnik i podeszła wieszaków. Chwyciła w dłonie papier i podniosła.

Znieruchomiała z przerażenia.

Czytając napis z drugiej strony, nie mogła uwierzyć w prawdziwość tych wyrazów. Już w pierwszej chwili przyszło jej namyśl, że to jedynie chory żart, lecz wszystko temu zaprzeczało.

Stojąc w miejscu przez jakiś czas, nagle usłyszała dźwięk gotującego się czajnika. Natychmiast oprzytomniała i pognała w kierunku wody, wyłączając ją z gazu. Zaglądając, czy przypadkiem ten proceder nie obudził Natsu, wychyliła się. Jednak gdy odpowiedziała jej cisza, odetchnęła z ulgą i osunęła się na krzesło. Jeszcze raz przeczytała tytuł zapisany na środku koperty. „Do Lucy Heartfilii od Layli Heartfilii". Prychnęła i rzuciła przedmiot na blat. Oparła się łokciami o stół i odgarnęła rękoma włosy do tyłu. Wypuściła z płuc głośno powietrze i ponownie zawiesiła wzrok na papierze.

Niespodziewanie wstała i zalała kawę, zaparzając ją. Powróciła na dawne miejsce i pochwyciła w dłonie kopertę, otwierając ją. Sądziła, że da radę, lecz jej serce było zbyt kruche. Czuła tak przytłaczający ucisk, że z bólem powstrzymywała łzy, które próbowały ponownie dodać jej smutku i cierpienia. Lecz świadomość, że taka szansa się nie powtórzy, nie pozwalała jej zostawić wszystkiego za sobą.

Pełna determinacji wyjęła z wnętrza list i rozłożyła go.

Witaj, Lucy!

Wiem, jak bardzo dla Ciebie trudne jest czytać słowa, które przelałam na tę kartkę papieru. Skoro ją dostałaś, musisz być już dorosła, a ja... martwa. To, co teraz robię, wydaje mi się być bardziej zabawne niż rzeczywiste. Nie wiem, co chciałam osiągnąć, pisząc do Ciebie ten list. Może wybaczenie? Każdego dnia patrzyłam na ciebie, widząc, jak rośniesz. Lecz nigdy nie zasłużyłam, byś nazywała mnie „matką". Jestem tego świadoma.

Każdy dzień, który spędzałyśmy razem, był przepełniony cierpieniem... Bólem, który ja Ci zadawałam. Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam. Lecz już jest na to za późno.

Zapewne sądzisz, że te wszystkie zadania, które przed Tobą postawiłam, były tylko po to, by Cię skrzywdzić. Mylisz się. Plan, którego realizacja zaczęła się lata temu, nadal zbiera okrutne żniwa. Dziecko, które miało tamtego dnia tylko czternaście lat, stworzyło zbrodnię i akt zemsty, który ciągnie się aż po dziś dzień. Każda rzecz, którą Cię nauczyłam, pozwoli Ci przetrwać. Może nie wiesz, ale sama jesteś częścią tej wielkiej intrygi. To moja wina, lecz ja sama zostałam w nią wciągnięta. Nieświadoma swego pochodzenia, żyłam, jak mi kazano. Dopiero gdy Igneel wskazał mi drogę, ja oprzytomniałam. I choć do teraz nie jestem do końca pewna, czy dalej nie byłam po przeciwnej stronie, to cieszę się, że mój los potoczył się inaczej, niż oczekiwałam.

[z] Paranormal Activity ClubOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz