Rozdział 33

636 59 8
                                    

Jaskrawe uliczki Districk Hell żyły swoim życiem, pokazując swoje prawdziwe oblicze dopiero nocą. Huczne imprezy brzmiały po wszystkich częściach tego fragmentu miasta, nie szczędząc alkoholu, narkotyków i panienek, które za marne grosze oddawały ciała.

Dragneel, swobodnie przemierzając kolejne alejki, mijał setki ludzi, którzy na okrągło zachęcali go, by wstąpił do jednego z tutejszych barów, czy wypróbował nowy rodzaj „zabawy", na który oczywiście nie był chętny.

Brud i ubóstwo rzucały się w oczy, ukazując wychudzonych żebranych, trzymających wystawione ręce do przodu w błagalnym geście. Prosząc choćby o kilka kryształów ze łzami w oczach, wciąż powtarzali „pomóż mi".

Obojętnie mijał ich, wiedząc, że dobre chęci tutaj nie wystarczą. Już dostał wielokrotnie nauczkę, że w tej dzielnicy nie panują żadne zasady. Wyrzutki społeczeństwa gnieździły się w tej norze, nie mając żadnych szans na wydostanie się z tego ubóstwa. Jedynie cud mógłby wyrwać ich z niedoli, która została na nich zrzucona przez wojnę i bogaczy.

Docierając do ciemniejszych partii granicy miasta, rozejrzał się, musząc być pewnym, że nikt go nie śledzi. Zgromadzenie już na niego czekało. Sam Laxus chciał mu wyjaśnić, dlaczego akurat ten dom i co go właściwie sprowadza do Magnolii. Był to na tyle wyjątkowy dzień, że nie mógł sobie pozwolić na wybranie w takiej sytuacji Lucy.

– Cześć.

Słysząc powitanie, odwrócił się, spoglądając na przyjaciela, który najwyraźniej także nie lubił zjawiać się punktualnie.

– Co tam, Gray? – zapytał Natsu, nie chcąc iść w ciszy.

– Nawet nie wspominaj. – Machnął na niego ręką. – Dzisiaj to już ostatnia akcja. Za dużo się dzieje w mieście, by prowadzić tak niebezpieczną grę. Wiesz w zasadzie, dlaczego Laxus chce iść do tej rezydencji? Przecież od lat stoi opuszczona.

– Mówi, że chce znaleźć dowód.

– Na co?

– Nie mam bladego pojęcia. – Wzruszył ramionami. – Może na istnienie duchów?

Oboje cicho zaśmiali się, nie chcąc zbytnio hałasować. Była to niebezpieczna pora, w niebezpiecznym miejscu.

Gdy dotarli w końcu na miejsce, okazało się, że jeszcze paru członków nie dotarło.

– Gdzie są inni? – zapytał Natsu, zwracając się do Lyona.

– Mamy ruszać bez nich – oparł Vastia, zakładając na twarz kominiarkę. – Może jeszcze nie wiesz, ale sytuacja w mieście jest dosyć napięta. Sam mam złe przeczucia.

– Wróżka się znalazła – prychnął Gray.

Zza vana wyszedł jasnowłosy mężczyzna, trzymając w dłoniach czarną torbę ze sprzętem.

– Ruszajmy! – rozkazał Laxus. – Nie ma czasu.

Choć wszyscy pragnęli bardziej szczegółowych wyjaśnień, to do ich świadomości docierał fakt, że muszę się śpieszyć.

Wskoczyli do samochodu, robiąc, jak zawsze zresztą, za kierowcę Graya, który najlepiej czuł się w obcych samochodach, czego nie można było powiedzieć o Natsu i Laxusie. Czując lekkie zawroty głowy, starali się przyzwyczaić do niewygodnej sytuacji, czyli najzwyczajniej w świecie próbowali udawać twardych.

Pojazd jechał po najmniej zatłoczonych ulicach Districk Hell, aż dotarł do granicy, która dzieliła dwie dzielnice. Będąc bardziej ostrożni, spoglądali ukradkiem za okna, czy ktoś przypadkiem nie interesuje się nimi. Taka sytuacja trwała aż do mementu, w którym dojechali do chyba najbardziej cichej dzielnicy ich miasta – Immortal District.

[z] Paranormal Activity ClubOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz