3

498 31 20
                                    

***Pod domem Alice***

- Przyjść po ciebie rano? - spytał Uchiha. Położył jej rękę na ramieniu. Ta spaliła buraka.

- J-jasne. Dziękuję, że mnie odprowadziłeś.

- A ja to nie?! - wzburzył się blondyn. Sasuke uśmiechnął się chytrze i spojrzał na Naruto.

- Ty sie nie liczysz, Pierdoło - odparł za nią czarnooki. Uzumaki nie wytrzymał i rzucił się na Uchihę. Zaczęli się szarpać, rzucając wyzwiskami.

- Przestańcie! - wrzasnęła Alice, zaciskając pięści. W oczach miała łzy. Nagle drzwi wejściowe się otworzyły i wyłonił się z nich Hatake Kakashi.

- Uchiha! - krzyknął, rozdzielając go od Uzumakiego. - Zobacz co zrobiłeś...

Wskazał palcem na córkę, która stała przed nimi i wycierała łzy. (Typowa Sakura XD)

- Ale to Naruto się na mnie rzucił! Nie tylko ja zawiniłem Kakashi-sensei!

-Sprowokowałeś go! Wiesz, że w domu było słychać wasze wrzaski? - powiedział, próbując ogarnąć sytuację.

- Nienawidze cie, tato! - wrzasnęła i wbiegła do domu, trzaskając drzwiami. Wszyscy oniemiali patrzyli na zamknięte drzwi przez dłuższą chwilę.

- Co ja takiego zobiłem? - zdziwił się Hatake. Czarnowłosy wyrwał się z uścisku nauczyciela. Poprawił bluzę i odwrócił się w stronę domu.

- Przyjdę po nią jutro rano na trening.

- Jakim prawe?!

- Poprosiła mnie żebym pomógł jej jutro w treningu -rzekł i zniknął jakby się rozpłynął. Naruto poczochrał się po włosach. Powoli ruszył do domu.

- Znowu zawaliłem... - zbeształ sam siebie. - Muszę jej w końcu to wyznać... Dobranoc, sensei! - pomachał ręką i również zniknął. Kakashi stał jeszcze chwilę w bezruchu, a kiedy doszło do niego co zrobił zacisnął pięści i wrócił do domu.

***Pół godziny później w salonie***

Kakashi razem z Sayu siedzieli na kanapie i rozmawiali o tym co kochany tatuś się dowiedział. Tym razem nie wylewał łez. Był bardziej zły i poirytowany. Nie miał zamiaru pozwolić aby jego córeczka zadawała się z tym degeneratem.

- Czemu ona nie ma we mnie autorytetu? -spytał zmęczony.

- Może dlatego, że zbytnio wywierasz na niej swoje decyzje. Ona jest teraz w wieku buntu... Możesz... Musisz zrozumieć, że zaczyna robić wszystko po swojemu - skomentowała Sayuri. Położyła mu rękę na czole i uśmiechnęła się pocieszająco.

- Co w tym złego, że chcę aby była szczęśliwa...

- Ale nie uszczęśliwisz jej ba siłe. Ma prawo żyć po swojemu. Ma prawo do własnych wyborów i decyzji oraz ich konsekwencji. Nie uchronisz jej przed wszystkim - Kakashi zdziwił się nieco ale nic nie odpowiedział.

Alice już grzecznie spała... Jej sny nie były aż tak spokojne. Przez całą noc wierciła się w kółko. Nad ranem obudziła się z krzykiem i lekko spocona. Na co jej rodzice przybiegli do niej zmartwieni, drzwi do jej pokoju były zaryglowane.

- Alice! Słonko! Co się stało?! Otwórz drzwi - krzyczał Kakashi.

- Idź sobie! Nie chcę cie widzieć... - odpowiedziała dziewczyna, rzuciła czymś w drzwi.

- Ale córciu... - dodał i chciał jeszcze coś powiedzieć ale zrezygnował. Zszedł na dół po schodach do salonu. Sayu nie odezwała się tylko zeszła z mężem do kuchni. Usiadł na krześle, ona sama stanęła za nim i położyła mu ręce na ramiona.

Team 7 - Zawiłe uczucia ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz