Rozdział 15 "Historia lubi się powtarzać"

Start from the beginning
                                    

 Postanowiłam najpierw się rozpakować, dlatego ruszyłam w kierunku budynku z pokojami. Po drodze zachwycałam się wytęsknionymi widokami. Bliżej szkoły dostrzegłam śmiejące się grupki wilkołaków. Można by powiedzieć, że to codzienność, ale ja widząc normalnych uczniów, wyszczerzyłam się w uśmiechu. Nagle natknęłam się na pewnego blondyna.

- Trean? - spytałam zdezorientowana, jakby czymś dziwnym było go tu spotkać. Chłopak posłał mi słodki uśmiech, po czym objął mnie ramieniem. Przypomniał mi się mój pożegnalny przytulas z nim,  a raczej nieoczekiwany, pożegnalny przytulas.

- No tak, jeszcze uczę się w tej szkole - odpowiedział blondyn na wcześniej zadane pytanie.

- Dziwię się, że jeszcze cię nie wyrzucili - mruknęłam i posłałam mu złośliwy uśmiech. - Co słychać u innych?

- Aaa... no wiesz, sama zobaczysz - przez jego twarz przemknął cień grymasu. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam w jego zielone oczy. Widziałam w nich coś na kształt smutku albo zawodu.

- To znaczy? - Posłałam mu ponaglające spojrzenie.

- Yyy... Chris wiecznie jest wkurzony, Rick się zakochał i cały czas spędza latając za pewną blondyną, Romi ciągle jest zajęta, a Marina... sama zobacz - skinął głową w prawo. Ujrzałam tam szatynkę śmiejącą się z jakąś brunetką, którą widziałam pierwszy raz na oczy. Nieznajoma dziewczyna zarzuciła Marinie ramię na plecy i zachwycała ją swoją niesamowitą historią, co wyczytałam z wyrazu twarzy przyjaciółki. Na początku nie wiedziałam o co chodzi, przecież nie mogłam zabronić szatynce kontaktu z innymi nastolatkami. Nie byłam taka zaborcza. Posłałam Treanowi pytające spojrzenie, o co mu chodziło?

 - Patrz uważnie - nakazał. Za jego poleceniem zwróciłam głowę  z powrotem w stronę dziewczyn. Obserwowałam je przez chwilę, ale sytuację zrozumiałam dopiero kiedy Marina mnie zauważyła. Z jej twarzy od razu zniknął uśmiech, a zastąpił go zarozumiały grymas. Dziewczyna nie tracąc więcej czasu, wróciła do rozmowy kompletnie mnie ignorując.

- Widzisz? - zapytał blondyn posępnym głosem. Wzruszyłam lekko ramionami. Przecież to jeszcze nie koniec świata. Może szatynka ma gorszy dzień?

A może już jej się znudziłaś? - Podrzuciła moja podświadomość. Nie, to niemożliwe, przecież jej ufałam.  A może pół roku to za mało aby nawiązać przyjaźń? Odepchnęłam od siebie te myśli i ruszyłam w stronę budynku. 

- Nie rozmawiajmy o tym. Muszę się rozpakować - rzuciłam chłopakowi na odchodnym. 

***

 Po opróżnieniu walizek usiadłam na łóżku i przeleciałam wzrokiem po pokoju. Zawalone długopisami biurko, obklejona plakatami i szkicami ściana. Wszystko zastałam w nienaruszonym porządku, tylko Krisy nigdzie nie było. Pewnie znów przesiadywała w bibliotece. 

 Stwierdziłam, że skoro mam chwilę czasu to zajrzę do Chrisa. Kiedyś przecież muszę się z nim zmierzyć. Wstałam więc i opuściłam pokój. Powędrowałam schodami na dół aż dotarłam do baru. Za ladą stał Rick i sprawdzał coś na telefonie. Zdecydowałam się przywitać. 

- Cześć - podeszłam do niego i położyłam łokcie na zimnej nawierzchni. - Nie wiedziałam, że jesteś barmanem. 

- Cześć Dolphie, już wróciłaś? - spytał posyłając mi ten swój słodki uśmiech. 

- Tak wyszło - odwzajemniłam uśmiech - To co z tym barem?

 - Kumpel zrezygnował, więc przyjąłem jego posadę. Wiesz, zawsze coś zarobię.- wzruszył ramionami.

- Masz rację. Wiesz może gdzie jest Chris?  - spytałam nie mogąc już dłużej wytrzymać.

- Ostatnio często przesiaduje na boisku. Możesz go tam poszukać. - Powiedział i wrócił wzrokiem do ekranu swojej komórki, a ja podążyłam drogą wyżłobioną między krzesłami i stolikami przez przewijających się tamtędy ludzi. 

 ***

 Stanęłam na skraju pokrytego soczystą trawą boiska. Obserwowałam kopiącą piłkę do bramki postać. Czarne włosy powiewały na wietrze, a stopy odziane w adidasy prowadziły piłkę pomiędzy kępkami trawy. Chris. Tak, to z pewnością był on. W końcu ruszyłam się z miejsca i  podbiegłam do chłopaka wybijając mu piłkę sprzed nóg. Szatyn spojrzał na mnie przenikliwym wzrokiem, ale kiedy spostrzegł, że to ja, jego oczy pociemniały. Już miał odejść kiedy złapałam go za rękaw czarnej bluzy. Odwrócił się do mnie gwałtownie i przybliżył twarz do mojej.

- Miałaś mi zamiar powiedzieć, że wyjeżdżasz? - syknął. Westchnęłam głośno, szukając dobrego wytłumaczenia.

 - Tak, ja  po prostu...

- Zapomniałaś!? - przerwał moją wypowiedź. Nic nie odpowiedziałam, niestety nie miałam na to wytłumaczenia. 

- O takich rzeczach się nie zapomina - warknął i wyrwał rękę z mojego uścisku. Odszedł i nawet się na mnie nie spojrzał. Tak jak Aaron... w tym momencie obchodził mnie jednak tylko czarnowłosy chłopak, który właśnie zniknął za jednym z budynków, a ja nie mogłam tego tak zostawić. Nie tym razem. Ta osoba zajęła ważne miejsce w moim życiu i nie zamierzałam tego zmieniać. 

----------------------------

 Hej Bąbelki! 

 Witam was jak zawsze :) Czy komuś się to nie podoba? :P 

Hmmm co sądzicie o tym rozdziale i jak zareagowaliście na Chrisa, jestem bardzo ciekawa :) 

I oczywiście chcę wam podziękować za wszystkie gwiazdki i komentarze, których niedawno było naprawdę sporo :D Mam nadzieję, że tu też ich tyle będzie :D Do zobaczenia! A raczej do przeczytania!

I dziękuję MagicznejHarpii za miłe komentarze ;D





Wilczy ŚwiatWhere stories live. Discover now