Rozdział 9 "Spróchniałe powietrze"

4.1K 386 25
                                    

Spojrzałam przed siebie, miejsce to nie wyglądało jak reszta otaczającego mnie świata. Było tam pochmurnie i zimno, nawet jak na mnie. Ziemia pokryta ciemnym piachem, nie była zasypana śniegiem. Z czarnych zeschniętych drzew opadły wszystkie liście, jeśli kiedykolwiek tam były. Miejsce raczej odpychało swoim wyglądem, więc jeśli bym nie musiała to nie wsadzałabym tam nosa.

                                                                                                                                                                                                       Postawiłam niepewnie stopę na miękkim gruncie i odczekałam chwilę. Nic się nie stało więc już pewniej poruszyłam się  na przód. Nagle w krzakach coś się poruszyło, spojrzałam tam szybko i zlustrowałam miejsce wzrokiem. Kiedy już miałam się ruszyć z krzewów rozległ się wrzask i wleciała we mnie chmara ptaków, kalecząc chłodne ramiona. Syknęłam z bólu, ale myśląc racjonalnie o misji, którą musiałam wykonać spojrzałam przed siebie teraz już pewniej. W oddali dostrzegłam zarys lasu. Ciemnego lasu. Westchnęłam na myśl, że będę musiała przez niego przejść.

  Ruszyłam nie oglądając się za siebie. Sisi nie mówiła, że będzie tu tak strasznie. Mijałam czarne drzewa, kształtem przypominające dziwne istoty. Co chwilę jakiś ptak przelatywał mi przed nosem. Jednak ja szłam dalej nie przejmując się żadnymi dziwnymi dźwiękami dochodzącymi do moich uszu. To miejsce coraz bardziej mnie przerażało, a unosząca się znikąd para skraplała się na moim zimnym ciele. Zaciągnęłam się spróchniałym powietrzem i owinęłam rękami. Przyspieszyłam kroku, ponieważ zaczynałam się coraz bardziej niepokoić.

  W tym momencie poczułam niesamowity ból w ramieniu. Coś zatopiło pazury w moim ciele. Po ręce zaczęły mi spływać gorące krople krwi. Przed oczami zrobiło mi się ciemno i upadłam na wilgotną ziemię. Ostatkiem sił zobaczyłam jeszcze tego samego brązowego ptaka co rano. Tego, którego chciałam zjeść.

   Właśnie wtedy zrozumiałam. Chciał się zemścić, a ja głupia myślałam, że ujdzie mi to na sucho. Moja dłoń opadła na szorstkie, pokryte moją krwią pióra ptaszyska. Wiedziałam. Wiedziałam, że moje życie właśnie dobiega końca.

-----------------------------------------

Cześć Bąbelki!

  Ten rozdział celowo jest taki krótki. Chcecie żeby umarła? (I tak was nie posłucham :D, zrobię jak uważam). No ale możecie napisać co o tym sądzicie?


Wilczy ŚwiatWhere stories live. Discover now