Rozdział 4 "Rzeka"

9.6K 738 51
                                    

Chłopak stał przede mną i warczał. Moje zdezorientowanie natychmiast przerodziło się w złość. Był to chłopak z tak samo potężnego rodu jak mój. Z rodu Friskas. Co najgorsze był naszym największym wrogiem. Nasze watahy często się spotykały, co wcale nie kończyło się dobrze. Rodzice od dziecka wpajali mi nienawiść do Friskasów. Mówili, że są oni okrutni i bezlitośni. Warknęłam na niego, ale ten tylko wysyczał:

- Nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj - i uciekł.

- Nie mam zamiaru! - krzyknęłam i byłam pewna, że to usłyszał. W lesie nadal unosił się jego charakterystyczny zapach, który wszędzie bym rozpoznała. Zaczęłam się zastanawiać, czy on też miał do czynienia ze sforą mojego ojca. Młode wilki z rodu Ciris, bądź Friskas szczególnie chodzące do akademii, zazwyczaj nie znały zapachu swoich wrogów. Wynikało to z braku jakiegokolwiek kontaktu między tymi rodami, unikały się jak tylko mogły. Ten najwidoczniej musiał natknąć się na kogoś z Ciris. Parę lat temu kiedy poszłam z Zefirem na spacer spotkaliśmy tam Friskasa, stąd znam ich zapach, który kojarzył mi się trochę z Marsem, tym batonem. Szkoda, że to były moje ulubione słodycze. Zła zwróciłam się w przeciwną stronę i pognałam przed siebie. Miałam nadzieję, że już nigdy nie spotkam tego psa.

Biegłam i biegłam, wydawało mi się to nieskończonością. W końcu dotarłam do polanki, którą przecinała szeroka, kamienista rzeka. Zbliżyłam się do niej i zanurzyłam stopy w przejrzystej jak szkło wodzie. Chłód owionął moje ciało, na co się wzdrygnęłam. Wilki są na prawdę bardzo ciepłe, ale ja lubiłam zimno. Nagle poczułam nieodpartą ochotę na kąpiel. Zrzuciłam z siebie ubrania, pewna że nikt mnie nie zauważy i wskoczyłam z pluskiem do wody. Moje włosy przybrały pod wpływem wody, kolor ciemnej czekolady. Wciągnęłam powietrze do płuc i poczułam cudowny, delikatny zapach wody. To nie prawda, że woda nie pachnie. Otóż pachnie i to jak! Łąką z milionami kwiatów! Pachnie tym wszystkim co kocham! Mama mówiła, że każdy czuje jej zapach inaczej. Każdy czuje w niej coś co lubi najbardziej. Zanurkowałam po to by za chwilę znowu wypłynąć na powierzchnię. To bardzo przyjemne uczucie, poczuć powietrze w płucach. Pływałam, a raczej pluskałam się w wodzie jeszcze przez około pół godziny, dopóki słońce nie zaczęło zachodzić za chmury. Położyłam się na trawie wśród filetowych wrzosów, świecących się na pomarańczowo w świetle zachodzącego słońca. Kiedy wyschłam zaczęłam ubierać na siebie ubrania. Zrobiło się kompletnie ciemno. Spojrzałam na błyszczący księżyc w kształcie rogalika. Uwielbiałam ten widok. Leżałam na trawie dopóki nie usłyszałam wycia gdzieś blisko. Nie musiałam się długo zastanawiać, aby zrozumieć że ktoś potrzebuje pomocy. Zerwałam się na równe nogi i ruszyłam nie wydając żadnego dźwięku, za rozpaczliwym wyciem. Kiedy byłam na miejscu, cicho schowałam się za grubym drzewem. Słyszałam piski i skowyty wielu wilków. Wychyliłam się niepostrzeżenie zza drzewa, a widok który ujrzałam zmroził mi krew w żyłach.

Wilczy ŚwiatWhere stories live. Discover now