Rozdział 15 "Zaufać, czy nie zaufać, oto jest pytanie"

7.9K 649 42
                                    

Kiedy wracałam do akademika, aby naszykować się do pracy coś przykuło moją uwagę, a mianowicie ktoś. Rick, Chris i Trean tak jak wszyscy inni uczniowie akademii, biegli za budynek ze stołówką. Było to dziwne, ponieważ tylko ja chodzę tamtymi ścieżkami, pozostali używali głównych, szerokich dróg wysypanych białymi kamieniami.

Od razu podążyłam za Friskasami wiedząc co się święci. Tak jak myślałam na miejscu zastałam całą gromadkę uczniów, a w środku profesor Lorin i Leser. Wszyscy przepychali się, aby ujrzeć ciało zabitego protoceina. Stanęłam jak wryta i nie mogłam się ruszyć. To był ten sam wilk, który zaatakował mnie dzisiaj rano. Głupia ja, nie pomyślałam, żeby schować gdzieś zwłoki tego bydlaka, choć zapewne i tak bym go nie podniosła. Więc właśnie w taki sposób cała szkoła dowiedziała się o istnieniu istot nadnaturalnych.

- Wilczuś się przestraszył? - usłyszałam obok siebie czyjś głos. O nie, tylko nie to przezwisko! Odwróciłam się w stronę dowcipnisia z furią w oczach. Oczywiście był to nie kto inny jak Chris. W jego oczach mogłam dostrzec złośliwość, a na ustach gościł łobuzerski uśmiech, ale nie taki jak u Ricka. Uśmiech, który był okropny i trochę psychopatyczny.

- Nie będziesz mnie tak nazywał i wcale się nie boję - powiedziałam groźnym tonem.

- To dlaczego się trzęsiesz? - spytał, a jego uśmiech się poszerzył.

- Ponieważ nie wiesz co tu się tak naprawdę stało - powiedziałam i po chwili pożałowałam swoich słów. Zakryłam usta ręką, a moje oczy rozszerzyły się do podwójnych rozmiarów. Mina chłopaka momentalnie zrobiła się poważna, a w oczach dostrzegłam ciekawość. Nie tracąc więcej czasu odwróciłam się i ominęłam zbiegowisko. Miałam zamiar przejść przez las, aby dotrzeć do bramy odgradzającej akademię od świata zewnętrznego. Kiedy byłam za rogiem stołówki tak, że nikt z oglądających zabitego wilka nie mógł mnie zobaczyć ktoś złapał mnie za ramię. Odwróciłam się do Chrisa z dezaprobatą.

- Czego chcesz? - spytałam.

- Co wiesz o dzisiejszym wypadku? - najwidoczniej chodziło mu o MÓJ dzisiejszy wypadek.

- Chcesz wiedzieć? - spytałam patrząc w jego przejrzyście zielone oczy. Chłopak spojrzał na mnie podejrzliwie, ale kiwnął głową.

- To mnie złap! - krzyknęłam i popędziłam w krzaki. Usłyszałam jak liście za mną szeleszczą co oznaczało, że Chris za mną biegł. Zaczęłam się śmiać sama nie wiedząc z czego. Kiedy chłopak mnie doganiał (widocznie był szybszy ode mnie), skręciłam niespodziewanie i wdrapałam się na drzewo. Chris stał chwilę w miejscu i rozglądał się, dopóki nie usłyszał mojego donośnego śmiechu. Spojrzał w górę i sam się uśmiechnął.

- No i co teraz mnie nie złapiesz! - krzyknęłam chichocząc. Chłopak miał za to lepszy pomysł. Złapał mnie za nogę i pociągnął tak, że spadłam centralnie na niego. Przewróciłam go przez co na nim leżałam. Teraz oboje głośno się śmialiśmy. Miło było zobaczyć u niego coś innego niż złość. Kiedy się uspokoiliśmy zeszłam z niego i położyłam się tuż obok. Stykaliśmy się ramionami dzięki czemu po moim ciele rozchodziło się przyjemne ciepło.

- Jesteś zimna, znaczy zimniejsza od innych wilkołaków - zaniepokoił się Chris. Spojrzałam na niego pytająco, ale rzeczywiście od pewnego czasu byłam chłodniejsza niż zwykle.

- No dobra, złapałem cię więc musisz mi powiedzieć o co ci chodziło - a już myślałam, że zapomniał. Nie wiem czemu, ale poczułam że mogę mu zaufać, więc opowiedziałam mu o mojej dzisiejszej przygodzie. Chłopak przyglądał mi się z rozdziawioną buzią. W końcu znudziło mi się czekanie aż chłopak to wszystko przetworzy i skomentuje, więc podniosłam palec i wsadziłam mu go do buzi. Chris od razu się otrząsnął i spojrzał na mnie z wyrzutem.

- No co, znudziło mi się oglądanie twojego gardła - odpowiedziałam spokojnie, na co chłopak się zaśmiał, ale od razu spoważniał i mruknął do siebie:

- Jest gorzej niż myślałem - zmarszczyłam brwi. Nie wiedziałam co ma na myśli. I nagle przypomniało mi się coś bardzo ważnego.

- Wstawaj! - krzyknęłam i pociągnęłam chłopaka za rękę. Kiedy już stał wskoczyłam mu na barana i nakazałam:

- Biegnij do stajni, spóźnię się do pracy! - Chris spojrzał na mnie pytająco, ale w końcu się poddał i zaczął biec. Kiedy dotarliśmy na miejsce stwierdziłam, że dawno się tak świetnie nie bawiłam. Zastanawiałam się czy potem znowu wszystko wróci do normy i będziemy się nienawidzić, czy zostaniemy w przyjacielskich stosunkach. Obstawiałam to pierwsze. Jednak wolałabym, aby zostało tak jak było dzisiaj. Spojrzałam na Chrisa, który rozglądał się po okolicy. Była to odległa część terenu akademii i wcale bym się nie zdziwiła gdyby okazało się, że nigdy tu nie był. Właściwie ludzie zapuszczali się tu tylko po dobre jedzenie - mam na myśli konie.

- Czy jutro znowu wszystko wróci do normy? - spytałam w końcu. Chris spojrzał na mnie uważnie.

- Nie wiem, to twój wybór - oznajmił obojętnym tonem. Tego się obawiałam, jemu nie zależy na naszej przyjaźni, a mi wręcz przeciwnie. Na prawdę z nikim jeszcze się tyle nie śmiałam. Rzadko kiedy się z kimkolwiek śmieję. Jednak w tamtej chwili nabrałam przekonania, że w towarzystwie czarnowłosego będę robić to dość często.

- Spróbujmy się zaprzyjaźnić - powiedziałam po czym odwróciłam się i powędrowałam spóźniona do pracy. Choć dla niego było warto się spóźnić. Dręczyło mnie tylko jedno pytanie: czy mogę mu zaufać?

---------------------------------------------------------

Hejka bąbelki, chcę wiedzieć czy lubicie Chrisa czy raczej nie. Ale każdy ma odpowiedzieć, każdy kto to przeczyta. Wystarczy krótkie "Jest fajny", lub "Jest niefajny". :)

Wilczy ŚwiatWhere stories live. Discover now