Rozdział 4 "Pegarożec jest najlepszym przyjacielem człowieka"

6.1K 504 26
                                    

W końcu miałam chwilę samotności w moim pokoju, tak więc od razu siadłam przy biurku i zdjęłam medalion z szyi. Położyłam go przed sobą na blacie, po czym wzięłam głęboki wdech. Długo czekałam na ten moment i naprawdę będę zawiedziona jeśli ktoś znowu mi przerwie. Dotknęłam palcami zimnego, złotego metalu i nacisnęłam kciukiem na pokrywkę, która powoli podniosła się do góry.

Byłam zawiedziona, ponieważ kompletnie nic się nie stało. Oparłam się z głębokim westchnieniem na oparciu drewnianego krzesełka i odchyliłam głowę do tyłu. Byłam głupia jeśli naprawdę sądziłam, że ten medalion jest magiczny.

- Witaj - odskoczyłam z krzykiem w bok, na dźwięk kobiecego, aksamitnego głosu. Spojrzałam z przerażeniem w stronę, z której dochodził dźwięk. Na moim łóżku siedziała piękna, brązowowłosa kobieta ubrana w jedwabną, liliową suknię i skromne pantofle tego samego koloru. Jej usta wykrzywione były w delikatnym, ale pewnym siebie uśmiechu. Pudrowe oczy utkwione w jednym miejscu, a konkretnie w mojej twarzy, tak jakby znała każdy mój szczegół na pamięć.

- Kim jesteś? - spytałam cicho - i skąd się tu wzięłaś?

Nie to, że się nie domyślałam, pewnie pojawiła się tu dzięki medalionowi, jednak ciekawiło mnie to jak się to stało. Kobieta uśmiechnęła się szerzej i odpowiedziała tak jakby czytała mi w myślach:

- Zaraz się wszystkiego dowiesz. Pozwól, że zacznę od początku. - Kobieta wstała i zaczęła opowiadać.

- Kiedyś, bardzo dawno temu bogowie, których wy ziemianie nie znacie postanowili, że ktoś musi zaprowadzać porządek i dbać o dobro także na ziemi. Stworzyli do tego 12 medalionów, które według nich mieli dostać ludzie i z pomocą posłańców takich jak ja w nich ukrytych, szerzyć dobro. Niestety, tak jak i ludzie, bogowie także mają między sobą spory, tak więc niektórzy bogowie się zbuntowali i w połowie medalionów uwięzili złych posłańców. Przez wieki odkryto sposób na zniszczenie medalionu. Stworzenia dobrych bogów i złych zaczęły ze sobą walczyć i niszczyć to co miało wprowadzić na świat ład i porządek. Do teraźniejszych czasów przetrwały tylko trzy medaliony, jeden dobry czyli medalion niebios, oraz dwa złe: medalion piekieł, który jest w posiadaniu gryfa Feo i medalion diabła, którego gryf Feo nadal szuka. Jeśli jedna osoba posiądzie dwa medaliony stanie się nieśmiertelna. Ty Adolpho, masz w posiadaniu medalion niebios, jedyny dobry, który przetrwał miliony lat.

Siedziałam i przetwarzałam otrzymane informacje. Wszystko to brzmiało jak dobra bajeczka dla małego dziecka. Przez chwilę nawet zastanawiałam się czy nadal nie śpię, a to nie jest jakiś głupi sen.

- Nie, to nie jest sen - zaprzeczyła kobieta, której imienia nie nadal nie znałam. - Aronia, mam na imię Aronia.

- Czytasz mi w myślach? - wypaliłam bez zastanowienia jednak kiedy zauważyłam, że Aronia potakuje głową moje zdziwienie podwoiło swoją objętość. Siedziałam jeszcze chwilę i próbowałam to wszystko zrozumieć i przyswoić.

- Czyli sugerujesz, że skoro mam ciebie posłankę bogów, mam teraz szerzyć dobro na ziemi. Tak po prostu? - spytałam.

- Masz zrobić co w twojej mocy, aby nie dopuścić do przegranej z protoceinami. Jeśli wygrają łatwiej będzie im zdobyć medalion diabła i zniszczyć ten twój.

- Skąd właściwie te nazwy? Przecież mówiłaś, że panuje nad nami bóstwo, którego nie znamy, a diabeł jest z tego co kojarzę w religii chrześcijańskiej - moja ciekawość właśnie w tamtej chwili sięgnęła zenitu i zaczęłam zadawać pytania.

- To ludzie wymyślili te nazwy. Ta ich dziwna wyobraźnia -mruknęła pod nosem.

- Sądzę, że to trochę śmieszne. Jak niby sama mam nie dopuścić do wygranej protoceinów?

- Udzielę ci wskazówek, z których będziesz korzystać, jednak nie mogę powiedzieć ci wszystkiego, sama musisz do tego dojść.

- Dlaczego? - moim zdaniem skoro tak martwią się o naszą planetę to powinni sami dać coś od siebie.

- Taka jest wola bogów, a ja muszę ją wypełnić.

- A co jeśli ja nie chcę, jeśli wyrzucę ten amulet gdzieś daleko stąd i o nim zapomnę? - byłam coraz bardziej zdenerwowana.

- Umrzesz. Jeśli sama go oddasz, bądź wyrzucisz umrzesz, jeśli ktoś ci go odbierze, też umrzesz - powiedziała to tak spokojnym głosem, że zamknęłam medalion i zadowolona z siebie, że pozbyłam się Aronii, rzuciłam medalion w kąt pokoju, po czym wymaszerowałam z pokoju. Od razu na korytarzu poczułam mdłości i zawroty głowy. Chcąc nie chcąc wróciłam do pokoju i włożyłam medalion z powrotem na szyję. Zrezygnowana opuściłam mój pokój i udałam się do miejsca, które jako jedyne mogło mi w tym momencie pomóc.

***

Szłam drogą nawet nie patrząc się na mijane przeze mnie drzewa. Przecież chodziłam tędy prawie codziennie. Kiedy w końcu dotarłam do "Żelkowego zagajnika" nie musiałam nic mówić. Pegarożec dzięki swojej magii, w momencie, w którym spojrzał mi w oczy wiedział wszystko od początku do końca. Siadłam na zimnej, choć dla mnie dziwnie ciepłej trawie i cieszyłam się miłym dotykiem wierzchowca.

- A ludzie mówią, że to pies jest najlepszym przyjacielem człowieka. Zdecydowanie powinno to brzmieć tak: Pegarożec jest najlepszym przyjacielem człowieka - mruknął Żelek na co mimowolnie się uśmiechnęłam. On zawsze umiał mi poprawić humor, a najlepsze było to, że akurat w tym momencie miał stu procentową rację.

-----------------

Cześć, chciałabym abyście pisali więcej komentarzy. Naprawdę lubię je czytać. Możecie mnie w nich poprawiać, oceniać, właściwie co chcecie. I koniecznie napiszcie co sądzicie o nowej okładce, oraz która z nich jest najlepsza.

Wilczy ŚwiatWhere stories live. Discover now