Rozdział 9 "Rozmowa"

8.6K 698 9
                                    

Stałam na skraju lasu i przyglądałam się skulonej postaci siedzącej przy brzegu rzeki. Oparłam się o drzewo i nie miałam zamiaru się ruszyć. Byłam zaintrygowana, ale też zła obecnością niepożądanej tu osoby. Nie musiałam się wysilać, aby wiedzieć skąd czarnowłosy się tu wziął. Odpowiedź sama nasuwała mi się na usta - Trean mu powiedział.

- Będziesz tam stać, czy podejdziesz bliżej? - spytał oschle Chris nie odwracając się w moją stronę.

- Będę robić co mi się podoba - odpowiedziałam mu, ale ruszyłam pewnym krokiem przed siebie. Podeszłam do niego i usiadłam na malutkiej plaży, oczywiście zachowując dystans. Nie mogłam siedzieć za blisko osoby pochodzącej z tak okrutnego rodu. Rozejrzałam się wokół siebie, słońce już zachodziło, a pięknie pachnące wrzosy skąpane były w jego promieniach.

- Masz zamiar powiedzieć mi po co tu przylazłeś, czy wolisz zrobić wypad? - zdenerwowałam się, na co on tylko prychnął i zaśmiał się jakbym nie mogła mu nic zrobić. Może i miał rację.... jednak nie chciałam okazać sruchy. A co najważniejsze wcale się go nie bałam.

- Masz zostawić Treana w spokoju - nakazał spoglądając na niczym nie zakłóconą taflę wody.

- Może powinieneś powiedzieć to jemu. To on się do mnie przyczepił. - wytknęłam mu z pretensjami. Chłopak spojrzał na mnie jakby doskonale o tym wiedział. Ja jednak nie byłam głupia.

- Słucham dalej, wiem że nie po to tu jesteś.

- Wiesz, że one istnieją, tak? - spytał wwiercając we mnie swoje przenikliwe spojrzenie. Wiedziałam dokładnie, że chodzi mu o istoty nadnaturalne. Pokiwałam lekko głową.

- Jesteś moim wrogiem, ale masz nikomu o tym nie mówić, w tej sytuacji musimy... w..współpracować - w końcu to z siebie wydusił.

- A ty, czemu im o mnie nie powiedziałeś? - oczywiście chodziło mi o Treana i jego kumpli.

- Nie ważne, i tak nic by mi to nie dało, a tak mogą się spodziewać niemiłej niespodzianki - uśmiechnął się chytrze. Jego włosy rozczochrane na wszystkie strony tylko dodawały mu mrocznego wyglądu. Wstałam szybko z ziemi i pobiegłam do pokoju bez pożegnania.

***

  Budzik zadzwonił o 7:00 rano, a ja nie miałam zamiaru wstawać. W końcu Krisa zrzuciła ze mnie kołdrę i zagroziła zimną wodą. Wyskoczyłam z łóżka tak jakbym rzeczywiście nią dostała. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam krótkie, błękitne spodenki i czarną bluzę, ponieważ robiło się już chłodno, po czym pobiegłam na pierwszą lekcję.

  Kiedy otwierałam szafkę zobaczyłam Marinę całującą się z jakimś brunetem. Poczułam się trochę dziwnie, ja osobiście nie szukałam chłopaka. Kiedyś miałam paru i na wszystkich się zawiodłam, ale na ostatnim najbardziej. Od tamtego czasu nie umiem zaufać chłopakom.

***

Na w-fie graliśmy w piłkę nożną, czyli mój ulubiony sport. Chłopcy rywalizowali z dziewczynami. Niestety płeć piękna, a nawet bardzo piękna (w moim przypadku) przegrała. Po meczu mieliśmy ciężki trening. Ja będąc jeszcze przed przemianą, która miała nastąpić za około pół roku, uczyłam się podstawowych ruchów i "ciosów". Nie było źle. Trean nawet do mnie nie podszedł, czego powiem szczerze zaczęło mi brakować. Chris zapewne mu powiedział, że jestem Ciris. Nie zawracałam sobie tym więcej głowy. Skupiłam się na treningu.

***

Szłam szeroką zatłoczoną drogą do stajni. Kiedy już tam dotarłam weszłam do biura i przywitałam się z pracownicami. Jedna poinformowała mnie, że Romi czeka już w stajni i zajmuje się końmi. Przepchnęłam się pomiędzy klientami, otworzyłam drzwi z plakietką "Nieupoważnionym wstęp wzbroniony" i znalazłam się w dość dużej stajni z kilkonastoma boksami. Przy jednym z nich stała średniego wzrostu dziewczyna o prostych, rudych włosach. Przytulała jakiegoś konia, na co się wzdrygnęłam. Na szczęście ona tego nie spostrzegła.

- Jestem Romi - powiedziała kiedy do mnie podeszła i szeroko się uśmiechnęła - chodź to pokażę Ci co mamy robić.

Wilczy ŚwiatWhere stories live. Discover now