Rozdział 17 "Zamordowani spojrzeniem"

7.5K 643 6
                                    

     Chodziłam po szkolnych korytarzach poszukując Liby. Tak, właśnie jego poproszę o pomoc w sprawie Mariny. W kieszeni bluzy zaciskałam mocno palce na wisiorku przyjaciółki, który znalazłam dziś na boisku do siatkówki. Miałam nadzieję, że kiedy Liba dotknie mojej zdobyczy, dowie się czegoś o Marinie.

     Kiedy go znalazłam rozmawiał z Friskasami przed salą chemiczną. Nadal nie mogłam się nadziwić, że tak się dogadują. Każdy wie, że z połączenia Friskas + Ciris nie wyniknie nic dobrego. Podeszłam do niego i już chciałam złapać Libę za rękę i zaprowadzić do odpowiedniego na taką rozmowę miejsca, kiedy przypomniałam sobie o jego darze. Nie chciałam aby zgłębiał tajniki mojego życia, więc ograniczyłam się do samych słów.

- Cześć! - przywitałam się ze wszystkimi. Chciałam być uprzejma, powinni wziąć to pod uwagę. Chłopcy spojrzeli się na mnie i przywitali. - Ja muszę wziąć na chwilkę Libę.

- Co ona cię tak ciągle porywa? Zakochała się? - zwrócił się do blondyna Rick. Posłałam mu tylko piorunujące spojrzenie i rzuciłam do Liby krótkie "chodź". Co dziwne chłopak wcale się nie stawiał tylko ruszył za mną. Chwilę potem zrozumiałam, że użyłam głosu alfy. Odwróciłam się przerażona do reszty chłopaków z nadzieją, że nikt nic nie zauważył. Niestety wszyscy patrzyli na mnie wielkimi oczami.

- Mogłem się domyślić, że jesteś alfą - odezwał się Rick. Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło robiąc tak zwanego "facepalm'a".

- Ale on jest Cirisem, a ona Kreoską, niemożliwe że Liba poddał się głosowi wilka ze słabszego rodu - zaprotestował Lupe, a ja mordowałam go spojrzeniem w tamtej chwili. Mógłby trzymać język za kłami.

- Może powiedz im prawdę - dodał Trean. Teraz jego próbowałam zamordować wzrokiem.

- Jasne - prychnęłam i zaczęłam się rozglądać czy na pewno nikt tego nie podsłucha - jestem Criską i jeśli ktokolwiek z was powie komukolwiek o tym, to nie oberwie ktokolwiek tylko właśnie wy.

  Rick, Koa i Lupe patrzyli na mnie podejrzliwie.

- Ale twoje oczy... - zaczął Koa. Pierwszy raz słyszałam żeby się odezwał.

- Soczewki - przerwałam mu trochę niegrzecznie - dobrze my już pójdziemy.

   Wyszliśmy z Libą z budynku i przystanęliśmy pod jakimś drzewem. Nikogo nie było na placu, ponieważ prawdopodobnie zaczęły się już lekcje.

-Więc? - zapytał Liba.

- Więc chodzi mi o Marinę, moją przyjaciółkę. Zniknęła parę dni temu i nie wraca do akademika. Znalazłam jej wisiorek i pomyślałam, że może mógłbyś go dotknąć i tą twoją magią zobaczyć co się z nią stało? - spytałam twardo patrząc mu w oczy.

- Wiesz... to tak nie działa, ale mogę spróbować. To gdzie on jest? - wyciągnęłam z kieszeni mały, srebrny wisiorek w kształcie serduszka, który Marina zawsze nosiła na szyi i podałam go chłopakowi. Liba chwycił przedmiot, a jego oczy momentalnie zrobiły się czarne. Jakby tak o tym pomyśleć to taki dar był bardzo przydatny, mogłabym poznać każdą tajemnice jaką skrywa świat.

    Wpatrywałam się w blondyna dobre dwie minuty aż w końcu upuścił serduszko.

- I co zobaczyłeś? - spytałam od razu.

- To Romi. To ona ją zabrała. Odbijały razem piłkę do siatkówki i wtedy Romi uderzyła Marinę w głowę na co ta zemdlała i zaciągnęła ją do lasu - odparł na jednym wydechu. Co?!

- To niemożliwe. To moja przyjaciółka, a tak w ogóle to skąd ją znasz? - spytałam podejrzliwie.

- Chodzi ze mną do klasy - odparł zirytowany. No tak, nie pomyślałam, że rudowłosa może być ode mnie starsza. Musiała być dobrą aktorką i to by wyjaśniało dlaczego jeszcze nie zgłosiła tego jakiemuś nauczycielowi.

- W takim razie pójdziemy do Romi po lekcjach - odpowiedziałam spokojnie i ruszyłam w stronę biblioteki, przecież nie wrócę teraz na lekcje. Powiem najwyżej, że się źle czułam i musiałam zostać w pokoju, a w bibliotece dowiem się czegoś o protoceinach i innych nadnaturalnych istotach.

Wilczy ŚwiatМесто, где живут истории. Откройте их для себя