- Długo jeszcze? - Zdenerwowany warknąłem. Nienawidziłem czekać, w szczególności, jeśli miałem ograniczony czas.
- Kate spodziewa się dziecka. Jak mniemam – waszego dziecka.
Czy to jakiś pierdolony żart?
*
Kate's POV:
- Wiesz czego boję się najbardziej na świecie? - Szepnęłam do Kim, która nie odchodziła nawet na krok od mojego łóżka, kiedy ja wpatrywałam się tępo w widok za oknem. Spojrzała na mnie wyczekująco. Przełknęłam ślinę, łapiąc z nią kontakt wzrokowy.
- Że zasnę i więcej się nie obudzę. Nie zobaczę oczu Justina, nie poczuję jego dotyku, nie będę mogła porozmawiać z tobą, ani nie dowiem się czy zagrożenie w postaci Megan już minęło. Jeśli nie znajdą tego pierdolonego serca dla mnie, nie będę miała też możliwości urodzić – dłonie ułożyłam na pościeli pokrywającej brzuch. - Nie mogę umrzeć, choćby ze względu na nowe życie, za które jestem odpowiedzialna.
- Kochana, nie możesz nic zrobić. Nie zmienisz biegu wydarzeń, teraz potrzebna jest ci wiara. Wiara w to, że powinnaś żyć i być wreszcie szczęśliwa z Justinem.
- Niezła ironia. Kiedy poznałam Justina on uznał, że to przeznaczenie, według którego mam teraz stąd odejść. Może tak będzie po prostu lepiej? - Zniżyłam swój głos do szeptu, znów wpatrując się w szybę. Czas coraz wolniej płynął.
*
Justin's POV:
- Żartuje sobie pani? Przecież ma okres - nie potrafiłem uwierzyć w słowa kobiety.
- Miesiączka może pojawić się nawet w 3 miesiącu ciąży, to żaden dowód. W szpitalu zrobili USG, a sam płód ma zaledwie kilka dni.
- Nie, tylko nie teraz. To nie może być prawda. Nie, nie, nie – chwyciłem się za pęki włosów, nie potrafiąc zrozumieć dlaczego akurat na nas spada tyle nieszczęścia w tak krótkim czasie. Czy to zapłata za moje błędy z przeszłości? Jeśli tak to czemu Kate musi cierpieć? Czemu nie możemy oboje być szczęśliwi, razem, bez żadnych problemów? Uderzyłem pięścią w ścianę, na tyle mocno, że rozciąłem knykcie. Zaczęła sączyć się krew.
- Co masz zamiar zrobić? - Spytała cicho.
- Nie mam bladego pojęcia – szepnąłem, osuwając się po ścianie celi. Nim się spostrzegłem, z oczu wypłynęły mi łzy.
*
Kate's POV:
- Może kiedy Austin dał mi wybór, powinnam zgodzić się na jego warunki? Dzięki temu oni nie musieliby teraz siedzieć w areszcie. - Westchnęłam, ciągle próbując znaleźć jakieś wyjście z sytuacji.
- O czym ty mówisz?
- Obiecał, że nie wniesie oskarżenia, jeśli się z nim prześpię. Nie chciałam tego zrobić Justinowi. Już tyle przez moją lekkomyślność wycierpiał, nie chciałam go po raz kolejny ranić. Teraz mam jednak wątpliwości.
- Nawet tak nie myśl, Justin na pewno woli zapłacić odszkodowanie niż byś ty miała oddawać temu kretynowi swoje ciało.
- Ale musi być jakieś wyjście.
- Co chcesz zrobić, będąc przykutą do łóżka?
- Muszę coś zrobić – i nagle zapaliła mi się w głowie żarówka. - Już wiem! Masz może mój telefon?
*
Justin's POV:
- Wraca pani teraz do szpitala? - Nie ruszałem się z miejsca, jedynie unosząc głowę.
YOU ARE READING
You part of me.
FanfictionOna wyjeżdża, by odzyskać ukochanego. On - musi załatwić pewną ważną sprawę. Spotykają się. Raz to przypadek, ale dwa razy to już przeznaczenie... prawda? Kate będzie musiała zmienić się, by na nowo rozkochać w sobie Jamesa, a Justin jej w tym chętn...
027. Dlaczego wciąż spoglądasz na złe ścieżki?
Start from the beginning