- Mam pewną propozycję - rzekłam wyniośle po czym zacisnęłam dłonie w pięści, byłam naprawdę zdenerwowana i zestresowana. Nie wierzyłam w powodzenie tego pomysłu, ale innego nie miałam. Niestety. 

 Wódz wyraźnie zainteresował się moimi słowami i postanowił omówić to ze swoimi, być może doradcami. Dyskutowali o czymś długo po czym mężczyzna zwrócił się do mnie:

- Co to za propozycja?

- Postaram się przekonać czarnoksiężnika do cofnięcia uroku - po wypowiedzeniu tych słów przez dotychczas milczący tłum, przeszedł szmer. Rozejrzałam się wokół, a jedyne co przykuło moją uwagę, to te brązowe oczy przyglądające się mi i szeroki uśmiech z dołeczkami. Aaron wyszedł ze zbiorowiska ludzi i podszedł do swojego ojca. Zaczęli o czymś szeptać, a ja zaciekawiona tym czy może Aaron nie napomknął mi o jakiejś części planu wyczuliłam swoje zmysły.

 Najpierw usłyszałam dość głośne rozmowy w tłumie. Oczywiście dotyczyły one mnie. Niektórzy zmiennokształtni mieli negatywne nastawienie co do mojej osoby, a inni byli po prostu zaintrygowani. Pewnie chcieli, żeby czarnoksiężnik, czy czarodziej (nie widzę pomiędzy nimi różnicy) zdjął z nich dawno rzucony urok. Od momentu, w którym przodek wodza pokłócił się z czarodziejem, ten rzucił na obóz zmiennokształtnych czar, przez co teraz panuje tu wieczna zima. Na początku ta historia skojarzyła mi się z Narnią. Jednak tutaj było inaczej, nikt nie utrzymywał despotycznej władzy. Wódz był kimś na kształt prezydenta u ludzi, ale miał trochę większą władzę.

 Po chwili mój "wspaniały" słuch wyostrzył się na tyle, że mogłam usłyszeć rozmowę Aarona z ojcem:

- Ona może nam pomóc. Przecież wiesz, że czarnoksiężnik nie lubi wampirów, a tym bardziej zmiennokształtnych. Jedynie wilkokrwistych jakoś toleruje i może ich posłucha. Sami nic nie zdziałamy - były to słowa Aarona. Poczułam się trochę wykorzystana, ale wiedziałam, że ja też będę miała z tego jakieś korzyści.

 Wtedy wódz odwrócił się w moją stronę i skinął głową żebym za nim poszła. I tak zrobiłam.

***

    Siedzieliśmy w salonie, w ogromnym drewnianym domu. Dziwiło mnie to, że przedtem leżałam w namiocie mimo zimy. Wiecznej zimy. Właściwie mi to nie przeszkadzało, teraz było mi za gorąco i o wiele bardziej wolałabym siedzieć w namiocie.
 - Wiem już o tym, że chcesz nam pomóc - powiedział wódz - Ale wiem też, że chcesz coś w zamian.

  Moje dłonie zaczęły się pocić i sama nie wiedziałam czy to ze zdenerwowania, czy przez gorąc, który mnie otaczał.

- Czy można otworzyć okno? - spytałam kompletnie zmieniając temat naszej rozmowy. Musiałam to zrobić. Było mi duszno i słabo. Kiedy wódz skinął lekko głową, dostałam nową dawkę energii i zdecydowanie za szybko podniosłam się i pobiegłam do okna. Otworzyłam je i zaczerpnęłam chłodnego, orzeźwiającego powietrza. Poczułam się lepiej i mogłam wrócić na swoje miejsce.

- Dziękuję - mruknęłam - Wracając do naszej rozmowy, to tak, chciałabym aby w zamian zmiennokształtni stanęli po naszej stronie, a nie po stronie protoceinów. Potrzebujemy sojuszników.

Mężczyzna zamyślił się po czym wstał i razem ze swoimi doradcami i Aaronem zniknął za drzwiami do jakiegoś pokoju. Zdziwiona nadal siedziałam na krześle.

- Nie martw się  - usłyszałam miły głos po prawej stronie. Stała tam niska, czerwonooka brunetka. Miała na sobie czerwoną bluzkę i ciemnoniebieskie dżinsy. Wyglądała na około 40 lat. Domyśliłam się, że jest mamą Aarona. Miała takie same, tajemnicze oczy jak on.

Uśmiechnęłam się do niej niepewnie. Kobieta odwzajemniła uśmiech i zniknęła z powrotem za ścianą prowadzącą zapewne do kuchni.
 Wstałam, podeszłam do otwartego okna i wyjrzałam za nie. Było już ciemno, a małe kryształki śniegu wpadały prosto do salonu i od razu topniały. Wyciągnęłam rękę i dotknęłam ciepłego puchu, który  uzbierał się na parapecie. Był bardzo przyjemny w dotyku.

  Moje delektowanie śniegiem przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Odskoczyłam wystraszona od okna. Okazało się, że był to Aaron.

- Ojciec się zgodził - powiedział z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

 ------------------------------------------------------------------------

 Witajcie moje Bąbelki!

 Tak, teraz w tygodniu nie mam za bardzo czasu, ale postaram się coś wstawić. Postanowiłam też napisać coś na zapas, żeby szybciej wstawiać rozdziały. A tak w ogóle to dzisiaj Mikołaj!





Wilczy Światजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें