- Muszę lecieć, nie chcę się spóźnić na pierwsze zajęcia. Widzimy się za godzinę na eliksirach - machnął do przyjaciół, zgarniając ze stołu podręczniki do OPCM i eliksirów.
Przyjaciele zaśmiali się, czując na sobie spojrzenie Lily, która niczego nie rozumiała.

- To my lecimy po Jamesa i zbieramy się na Zielarstwo. 

- Za jakie grzechy muszę chodzić na Zielarstwo? - żachnął się Hugo, leniwie podnosząc się ze swojego miejsca. 

Lily tylko wzruszyła ramionami, otwierając swój podręcznik do Transmutacji. Zapoznając się z treścią pierwszego rozdziału, poczuła się przez kogoś obserwowana. Powoli opuściła książkę po czym wzrok skierowała nad jej stronice.

- Cześć - naprzeciw niej, na miejscu zajmowanym wcześniej przez Scorpiusa, siedział inny Ślizgon.

- Cześć - odpowiedziała, zamykając książkę.
Chłopak uśmiechnął się, odsłaniając przy tym szereg białych i równych zębów. Miał duże oczy koloru intensywnego błękitu. Pomimo że siedział, mogła mniej więcej określić, że mierzy ponad sto osiemdziesiąt centymetrów. Był dość barczysty, a jego dłonie wydawały się dwa razy większe od jej dłoni. Gdy się tak sobie przyglądali, przypomniała sobie, dlaczego chłopak wydaje jej się znajomy.

- Czym sobie zasłużyłam na obecność Marcusa Eastwooda? - zapytała, opierając głowę na ręce, intensywnie wpatrując się w te wcześniej wspomniane błękitne oczy.

- Widocznie jesteś wyjątkowa - powiedział, biorąc z wiklinowego koszyka chlebowy paluszek, następnie maczając go w jej gorącej czekoladzie. - Z byle kim nie rozmawiam - wyszeptał, co wywołało u Gryfonki rumieńce. Delikatnie się uśmiechnęła, jednak pozostała czujna. 

- Gdyby nie to spojrzenie, to bym cie nie poznała.

- Czyżby? - zapytał, zagryzając przekąskę.

- Przyglądałeś mi się wczoraj w drodze na ucztę. Nasze spojrzenia się skrzyżowały.

- Na stacji również, wtedy jednak nie zwróciłaś na mnie uwagi.

- Mam nadzieję, że jesteś w stanie mi to wybaczyć - Lily zaczynała się podobać rozmowa, którą prowadziła ze starszym Ślizgonem. Chłopak był przystojny, bystry, bardzo przystojny, inteligentny, bardzo, baardzo przystojny i w tym roku kończył naukę.

Marcus zagryzł wargę, na co Lily widocznie nie zareagowała.
Wiedziała, że podoba się wielu chłopakom, w końcu urodę odziedziczyła po babci.
Jednak jeszcze nigdy flirtowała, nie była na randce i nigdy nie doszło do zbliżenia między nią i płcią przeciwną.
Marcus zaśmiał się, po czym wstał od stołu.

- Musze lecieć na zajęcia, tobie radzę wziąć ze mnie przykład, Lily - puścił dziewczynie oczko, na co ta tylko się uśmiechnęła. 

Zawsze powtarzała sobie z przyjaciółkami, ze jeśli chodzi o facetów muszą być ostrożne i lepiej zgrywać niedostępna. To budzi u chłopaków większe zainteresowanie.

- Lepiej nie mów Jamesowi o tej rozmowie - szepnął, następnie nachylił się nad stołem i musnął ustami jej blady policzek. Lily spojrzała na niego wielkimi oczami, a ten odchodząc w kierunku wyjścia z Wielkiej Sali pomachał jej, przyjaźnie się uśmiechając.

~ * ~ 

- Wstawaj Pokrako, inaczej spóźnimy się na Zielarstwo - James usłyszał głos kuzyna, a następnie poczuł mocne uderzenie poduszką w tył głowy. Wydobył z siebie jedyne bełkot, który najprawdopodobniej odzwierciedlał jego niezadowolenie. 

NOWE POKOLENIE - JTHS *ZAKOŃCZONE 17.02.2018*Donde viven las historias. Descúbrelo ahora