Rozdział 2 "Gwiazdka z nieba"

Zacznij od początku
                                    

***

  Na szczęście kiedy dotarłam do pokoju nie zastałam w nim nikogo. Krisa pewnie imprezowała do późna. Kto by się tego spodziewał po takiej kujonce.

   Zdjęłam trampki i opadłam wycieńczona na łóżko. Wpatrzyłam się w biały sufit nade mną i myślałam. Sama nie wiem o czym, ale myślałam. Nie miałam siły iść się przebrać więc próbowałam zasnąć w ubraniach. Byłam jednocześnie bardzo zmęczona, a jednak nie mogłam zasnąć. Sięgnęłam więc po telefon do szuflady i zadzwoniłam do mamy.

- Co tam córuś? - usłyszałam jej pogodny i spokojny głos. Pewnie była zdziwiona, że dzwonię do niej o tak późnej porze, ale nie dała tego po sobie poznać. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że tak naprawdę zadzwoniłam do niej pierwszy raz kiedy jestem w akademii. To prawda widziałyśmy się się nie dawno, podczas Świąt Bożego Narodzenia, ale mama nigdy ani do mnie nie zadzwoniła ani nawet nie wypomniała, że do niej nie dzwonię. Teraz już sama nie wiedziałam czy to ja jestem niedobrą córką czy to ona jest niedobra matką.

- Chciałam sprawdzić czy u was wszystko w porządku - po części była to prawda, ponieważ mimo że może się to wydawać dziwne, na każdym kroku martwiłam się o to czy nic im nie jest. Myślałam choć to raczej niemożliwe, że skoro Protoceini dostają się do akademii to mogą też zaatakować moich rodziców. Jednak najbardziej chciałam znowu usłyszeć piękny głosy mojej mamy, który w dzieciństwie śpiewał mi kołysanki. Moim największym marzeniem wówczas było dostać gwiazdkę z nieba jak w piosence. Teraz wydaje mi się to śmieszne i absurdalne.

- Wszystko jest w jak najlepszym porządku, czemu miałoby być inaczej? - odparła trochę zmęczonym głosem. Wzruszyłam ramionami mimo, że mama nie mogła tego przecież zobaczyć.

- Zaśpiewasz mi? - spytałam z ziewnięciem. Po drugiej stronie słuchawki nastała cisza.

- Tak jak kiedyś? - odezwała się w końcu. Pewnie wyczuła, że coś jest nie tak i jej głos stał się bardziej życzliwy.

- Właśnie tak.

W górze tyle gwiazd,
w dole tyle miast.
Gwiazdy miastu dają znać,
że dzieci muszą spać.

Ach śpij, kochanie.
Jeśli gwiazdkę z nieba chcesz – dostaniesz.
Czego pragniesz, daj mi znać,
ja Ci wszystko mogę dać.
Więc dlaczego nie chcesz spać?

  I może się wydawać dziwne, że mimo iż miałam 16 lat mama śpiewała mi kołysankę, jednak to najbardziej mnie uspokoiło, a była to ta kołysanka, którą mama śpiewała mi na dobranoc jak byłam mała. Tak więc już po chwili spałam wtulona w moją poduszkę z telefonem przy uchu.

***

 Rano obudziłam się o 11:00 i z miłym zaskoczeniem stwierdziłam, że dziś jest sobota. Niestety przegapiłam śniadanie. Krisy nie było już w pokoju. Nie byłam w ogóle pewna czy dziewczyna wróciła na noc do akademika. Czasem zastanawiałam się czy jej w ogóle potrzebny jest do czegoś pokój.

   Z lekkim trudem usiadłam na łóżku. Dotąd nie wiedziałam jak niewygodnie jest spać w ubraniach. Coś zaczęło ugniatać mnie w lewe udo i wtedy przypomniałam sobie o mojej wczorajszej zdobyczy. Usiadłam szybko przy biurku i wyciągnęłam z kieszeni medalion.

 Przyjrzałam mu się jeszcze raz. Właściwie wyglądał zwyczajnie - był złoty i ozdabiały go jedynie wypukłe gałązki jemioły. Przywieszony był do łańcuszka w tym samym kolorze, składającego się z malutkich kółeczek. W momencie, w którym miałam go otworzyć ktoś otworzył drzwi, a tym kimś była Krisa. Założyłam szybko medalion na szyję i schowałam go pod koszulkę.

- Masz zamiar spóźnić się na pierwszą lekcję jazdy na magicznych koniach? - spytała dziewczyna. Prychnęłam w duchu na tę dziwną nazwę, którą nadała jadnorożcom i pagazom. 

- Przecież jest sobota. Nie powinniśmy mieć dzisiaj lekcji - zauważyłam.

- Czytałaś w ogóle nasz nowy plan lekcji? - spytała, a kiedy uniosłam bezradnie ramiona przewróciła tylko oczami. Stała się dużo odważniejsza od czasu kiedy przyjechałam tu po raz pierwszy. Mimo, że Krisa była rok starsza miała ze mną i moją klasą niektóre zajęcia, w tym w-f i właśnie lekcje jeździectwa. Dziewczyna chodziła do klasy z Chrisem, Treanem i całą resztą Friskasów.

 Postanowiłam przełożyć otwarcie medalionu na kiedy indziej i zaczęłam się szykować na lekcję. Przecież musiałam przedstawić wszystkim Żelka.

---------------------------------------------------------------------

  Hej Bąbelki!

   Sama nie wiem czemu nazywam was Bąbelkami. Tak jakoś. Niestety ostatnio nie dodawałam dość długo rozdziału, no i tu oczywiście zwalę winę na szkołę. Postaram się dodać następny rozdział szybciej i już jutro zacznę go pisać. Ten rozdział jest nie sprawdzony, ponieważ chciałam dodać go szybko, ale sprawdzę go w najbliższym czasie. :)

Wilczy ŚwiatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz