Rozdział 30

102 8 5
                                    

No witam was serdecznie z tej strony wasza zapomniana już ItadorixSukina!
Pamiętacie mnie jeszcze ? Mam nadzieję ,że tak dostawałam mnóstwo komentarzy w których pisaliście abym dokończyła tą książkę, na wasze prośby po naprawdę długim czasie oto i jest! Będzie to maraton składający się z ostatnich trzech rozdziałów.
Zaczynając od dziś codziennie przez trzy dni będą pojawiały się rozdziały.
Mam nadzieję,że mimo wszystko jesteście mi w stanie  wybaczyć moją długą nieobecność. Troszkę się w moim życiu pozmieniało, co za tym idzie?  przyszykuje dla was coś nowego co za niedługo pojawi się u mnie na profilu!
(JEŚLI OCZYWIŚCIE CHCECIE ŻEBYM DALEJ PISAŁA)
No nic mam nadzieję,że dalej jesteście ze mną i życzę wam miłego czytania
Buziaczki wasza ItadorixSukina ❤️
______________________________

Pov Izuku
W jednej sekundzie wylądowałem na drugiej stronę pomieszczenia w którym się znajdowałem a samo pomieszczenie zatraciło się w ciemnym i palącym w gardle dymie.
Leżałem w miejscu nie wiedząc kompletnie co się dzieje kto to był ? Co to za wybuch i co się tak właściwie stało.
Miałem w głowie tak dużo pytań a jak ma razie zero odpowiedzi.
Z racji tego ,że pod wpływem tego co się stało przemieniłem się w wilkołaka nie panuje teraz nad tym co robię czuję tony różnych zapachów jak by nagle nawokoło mnie było mnóstwo ludzi.

Otrzepałem się po czym wstałem z miejsca rozglądając się na wokoło lecz nic nie mogłem dostrzec gdy  nagle poczułem dotyk na swoich plecach stało się to tak nagle ,że zamachnąłem się aby uderzyć nieznanego mi osobnika znajdującego się za mną, jakie było moje zdziwienie kiedy okazał się nim Kirishima lecz zanotowałem to za późno bo już zdążyłem go uderzyć dość mocno.

Pod wpływem emocji ruszyłem przed siebie szukając mojego celu jakim był Dabi lecz nagle na wokoło mnie pojawiła się grupka osob otaczając mnie, nie była to byle jaka grupka gdyż wszędzie rozpoznam te żółte  włosy nawet pod maską.
Był to Denki ze swoim oddziałem alf tylko pytanie jakie mi się nasuwa jest takie skąd oni się tutaj wogóle wzięli i jak mnie tutaj znaleźli.

Nie byłem w stanie myśleć gdyż pod postacią wilkołaka moje zmysły jak i sam ja zacząłem szaleć,w głowie miałem wiele myśli a jedna z nich była taka aby raz na zawsze pozbyć się z mojego życia Dabiego który bezustannie zatruwa mi życie.

-Midorya!
Usłyszałem koło siebie

-Izuku, spokojnie to my już nic wam nie grozi

Głosy dochodziły do mnie ledwo co słyszalnie
Nie byłem w stanie moralnie myśleć, mój wewnętrzny alfa szalał jego jedynym celem teraz była chęć krwi i to nie byle jakiej.

Poczułem rękę ma plecach od razu rzuciłem się na osobnika powalając go ma plecy

Nie wiedziałem co robię, nie panowałem nad tym

-Izu! Co ty odpierdalasz?!
Podbiegł do mnie Kiri z wypisamym szokiem na twarzy

Próbowali mnie od niego odciągać ale za cholerę im się to nie udawało a ja stawałem się coraz to silniejszy,zacząłem warczeć jak oszalały nikt nie mógł mi pomóc lub sprawić abym się opanował.

-Kiri mamy go!

Usłyszałem zza pleców, automatycznie odwróciłem się w tamtą stronę i zobaczyłem dwie alfy trzymające na rękach ledwo trzymające się już ciało Dabiego
Moje zmysły się wyostrzyły a węch stał się ostrzejszy.

Ruszyłem jak strzała w tamtym kierunku zostawiając ciało kolegi na którym się znajdowałem

-IZUKU NIE!

Słyszałem głos Kirishimy ale nie mogłem się zatrzymać, mój cel jest już tak blisko tak mało brakuje do tego abym w końcu to zakończył...

Rzuciłem się na niego popychając przy okazji alfy które go podtrzymywały, wylądowaliśmy na ziemi parę metrów dalej, leżałem na nim domimując go w każdym tego słowa znaczeniu w końcu to ja byłem gorą

On już ledwo kontaktował ledwo trzymał się przy życiu a ja byłem zadowolony z tego widoku to w końcu on zabił  Bakugou, nie daruję mu tego nie daruję!

-Oto i jest nasz wielki i potężny alfa..
Odezwał się do mnie ostatkami swoich sił

-No.. pokaż... Pokaż jaki jesteś wielki, w końcu masz.... do tego okazję...marzyłeś o tym całe...swoje życie, prawda IZU

Po czym usłyszałem jego śmiech, kpił ze mne ,śmiał się prosto w moje oczy nawet w takiej sytuacji

Zaryczałem najgłośniej jak tylko potrafiłem wnet można było poczuć jak budynek w którym się znajdowaliśmy się zatrząsł..

-Nawet boisz się mnie zabić.. kiedy masz do tego.. idealna okazję..strach cię obleciał

I to był nóż w moje plecy bez żadnych skrupułów wbiłem mu kły prosto w jego brzuch po czym wpadłem w szał drapałem, gryzłem go wszędzie gdzie tylko mogłem a co gorsza czułem z tego satysfakcje.

Za mną było słychać głosy jak i wrzaski alf które przybyły mam ma ratunek w tym sam Kiri i Denki

-Zostaw go! Izuku, nie warto!
-Przestań
-Zabijesz go!
-Midorya do kurwy opanuj się!
-Nosz ja pierdole koniec tego!

Wydzierali się jedno przez drugie a nikt nie mógł mnie powstrzymać..

Po co to wszyskto jak jego i tak już nie ma... To wszyskto przez niego to przez niego Baku nie żyje.. sens mojego życia... to wszystko na nic...

-IZUKU BŁAGAM CIE PRZESTAŃ!

Usłyszałem głos,lecz nie był on zwykły, nie należał on do alf, momentalnie się zatrzymałem byłem jak w transie nie widziałem co się dzieje, czy to możliwe ?

Odwróciłem się powoli do tyłu a to co zobaczyłem było dla mnie nie do uwierzenia... To był on to był mój baku...
Ale jak to możliwe przecież kładłem jego bezbronne ciało ma ziemię to jest niemożliwe.

-Izu..błagam choć do mnie... proszę...

Kirishima podtrzymywał go na ramieniu, ledwie się trzymał na nogach ale patrzył na mnie tymi swoimi pięknymi oczami...tak dla mnie jest przepiękny....

Ruszyłem w jego kierunku bardzo ostrożnie i powoli jak bym miał przed sobą największy skarb na świecie którego nie mogę stracić i tak właśnie uważałem..

Kiedy byłem już wystarczająco daleko od ciała Dabiego alfy od razu ruszyły w jego stronę sprawdzając czy żyje.

Ja szedłem dalej byłem już tak blisko żeby go dotknąć....tak blisko...

-Choć do mnie Izu.. już blisko...

Kiedy stał już przede mną o dzieliły nas milimetry zatrzymałem się...spojrzałem na moją omegę która patrzy tak samo na mnie z bólem jak i nutą szczęścia w oczach.
Nie mogłem podejść.. nie mogłem...
Spojrzałem na swoje łapy które były całe we krwi, tak samo moje ciało byłem skażony nie zasługuje na jego miłość...co ja zrobiłem....

-T.to moja wina...
Powedziałam ledwo słyszalnie lecz ja wiem,że on to usłyszał

-Nic nie jest twoja winą rozumiesz ? Nic! Choć tu do mnie błagam..

Zrobił krok w moja stronę lecz ja się cofnąłem..

-Nie zasługuje na ciebie... jestem morderca...

-Co ty pierdolisz! Nie jesteś żadnym mordercą, uratowałeś mnie! dbałeś jak nikt inny... Nie możesz mnie teraz zostawić rozumiesz? Nie możesz!
Jakoś sobie z tym poradzimy tak ?
Dasz radę z tą przemianą, razem damy radę...!

Zrobił krok w moja stronę już prawie mnie dotknął już prawie byłem w jego objęciach lecz spanikowałem.... Zawyłem najgłośniej jak tylko potrafiłem odwracając tym uwagę od wszysktch znajdujących się w pomieszczeniu i uciekłem...
Tak po prostu uciekłem zostawiajac go.......

_______________________
1/3 ✓
PISZCIE KOMENTARZE!
BUZIAKI ❤️❤️❤️



To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 07 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Jesteś mój! Dekubaku(Długo Pisana) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz