ROZDZIAŁ 8. Nie musi tego wiedzieć

Start from the beginning
                                    

- A ty nie masz prawa mówić do mnie "gówniaro"- warknęłam- Margaret- dodałam uśmiechając się złośliwie- Przyszłam się dowiedzieć gdzie jest wasz syn- zwróciłam się do rodziców blondyna

- Nie ma

- Jak to nie ma?- prychnęłam

- No normalnie, nie ma. Aż taka głupia jesteś?- drażniła się kobieta

- Nie radzę mnie denerwować- warknęłam- A teraz rozwiń swoją wypowiedź- nakazałam

- Wyjechał

- Gdzie?

- Nie powiem- zarzekła się, a ja przewróciłam oczy z irytacji

- Kiedy wróci?

- Nie wróci- założyła ręce na piersi

- Kłamiesz- zrobiłam krok w jej stronę, a gdy nie odpowiadała wyminęłam ją lekko szturchając i wyszłam z ich domu mocno trzaskając drzwiami.

Wkurzonym krokiem ruszyłam w stronę mieszkania mojego opiekuna. Po około pół godzinie dotarłam pod kamienicę. Weszłam do odpowiedniej klatki i zapukałam w jego drzwi. Po parunastu sekundach drzwi otworzyły się, a w nich stanął poobijany chłopak. Natychmiast weszłam do jego mieszkania i zamknęłam drzwi, nie przejmując się czy chce mnie widzieć czy nie.

- Co ci się stało w twarz?!- niemal wrzeszczałam

- Cicho, mordinii, nic mi nie jest. Mały wypadek przy zleceniu, przeżyje- usiadł na kanapie klepiąc miejsce obok abym ja zrobiła to samo ale ja wolę sobie postać

- Kłamiesz- stwierdziłam choć nie byłam tego do końca ale warto spróbować- To przez to, że nie przyszłam do ciebie tamtego dnia?- strzeliłam

- Najpierw pomyśl za nim coś powiesz, bo to było dwa miechy temu- zauważył, a ja w myślach strzeliłam sobie z otwartej dłoni w czoło- Po drugie, nawet jeśli to nie była twoja wina tylko moja, bo cię nie dopilnowałem

- Czyli pobili cię wtedy?!- zrobił omyłkę, nie powiedział "byłaby" tylko "była"

- Nie!- zaprzeczył szybko, widząc moją minę gotową do zamordowania kogoś- Postraszyli tylko tym, że zdejmą mnie ze stanowiska

- Ilu ich było?- zapytałam spokojniej

- No szef, mój opiekun i prawa ręka szefa- przymrużył oczy starając sobie przypomnieć tamten dzień

- Okej- westchnęłam męczeńsko- Przepraszam- machnęłam niedbale ręką- To nie był najlepszy dzień i poszłam wtedy na imprezę, no i zapomniałam o tym, że mam do ciebie przyjść

- No już- wstał z kanapy- Chodź tu do mnie i zapomnijmy o tym- oplótł mnie ramionami i pocałował w czubek głowy

Przy Alexie czułam się jak przy moim kuzynie Olivierze, który swoją drogą jutro przyjeżdża do mnie wraz z moimi rodzicami i ciocią Maddison. Jest ode mnie rok starszy. Olivier także jest gejem, tak samo jak Alex.

- Dobra, ja spadam, bo muszę jeszcze coś załatwić- odkleiłam się od niego

- Czekaj- zatrzymał mnie gdy byłam już przy drzwiach- Jak wam z Amyśką (czyt. Amyśką lub Ejmiśką, jak kto woli) idzie zlecenie? Macie już plan działania?

- Tak mamy, Masz plan wykonamy 13 października, bo wtedy ten facet będzie szedł na jakeś spotkanie ze swoim pracodawcą o godzinie dwudziestej trzeciej, a poza tym teraz nie ma go w kraju.

- Czytałyście ile za niego dostaniecie?

- Nie, a co?

- No to lepiej przeczytaj, bo myślę, że będziesz chciała szybciej go sprzątnąć- zaśmiał się i pożegnał ze mną

Życie Potrafi Wszystko.Where stories live. Discover now