ROZDZIAŁ 31. Dużo informacji

Start from the beginning
                                    

- Jak już to twojego- ostro wypowiedziane słowa taty zadudniły mi w głowie ale ja czułam jakbym powoli stawała się lekka jak piórko

- Zabiła moją mamę- ah no tak, jakby dosłownie godzinę temu mi o tym nie przypomniała to bym przecież zapomniała

- Miała pięć lat! A ta kobieta była psychicznie chora! Scarlettie mi opowiadała o tym jak ją traktowała! Ona ją głodziła, bo sama miała kompleksy!

- Nawet nie waż się mówić tak o mojej matce, Marcusie- jeszcze tylko chwila i zniknę na zawsze

- Bo co mi zrobisz?

- Dobrze wiesz co- można było z jej głosu wyczytać dumę z całej sytuacji- Prawda wyjdzie na jaw kochaniutki

Usłyszałam zamglone westchnięcie. Czemu cały proces tak długo trwa? Wzięłam za mało tabletek? Wydawało mi się, że przedawkowanie będzie najlepszą opcją.

Po chwili całkowicie mnie odcięło, a następnym razem gdy otworzyłam oczy obudziłam się niestety w szpitalu. Tam obok mnie spał tata i trzymał cały czas za rękę. Obolała wzięłam swój telefon z szafki, ponieważ zawibrował. Tam czekała na mnie okropna wiadomość.

Szeregowy Pingwin:

Przepraszam Perełko ale szeregowy Pingwin odchodzi. Chciałbym się z tobą pożegnać osobiście ale twoja matka mówi, że nie ma cię w domu. Jestem na naszym miejscu spotkań, proszę nie przychodź. Najpierw chciałbym ci podziękować za..

Nie czytałam dalej tylko zerwałam się z łóżka i wybiegłam z sali. Krew leciała mi ze zgięcia łokcia, ponieważ tam znajdował się wenflon , który został brutalnie wyciągnięty podczas wstawania z łóżka. Nikt mnie nie gonił tylko wiele osób patrzyło na mnie ze zdziwieniem na twarzy. Byłam praktycznie w samym ubraniu szpitalnym. Nie miałam na sobie ani butów ani nic co by chroniło moje stopy przed podłożem. Wybiegłam z budynku i po mimo ogromnego bólu w całym ciele biegłam na miejsce, w którym powinien być mój starszy brat od innej mamy. Biegłam jak najszybciej mogłam, by zdążyć. Jak ja żyje to i on ma żyć. Nie ma tak, że mnie zostawi.

Po około pięciu minutach nieustannego biegu dotarłam na miejsce. Moje płuca płonęły. Nawet nie wiem kiedy upadłam na kolana opatulając szczelnie ramionami mojego przyjaciela i płacząc jak bóbr. Wszystko mnie bolało. Począwszy od stóp, które były całe poranione kończąc na głowie, która pulsowała od wysiłku oraz działania leków, które podano mi w szpitalu.

- Idioto co ty sobie myślałeś?!- zapłakana odsunęłam się od niego i uderzyłam go otwartą dłonią w ramię

- Przepraszam Perełko- rozpłakał się i wtulił się w moją płaską klatkę piersiową

Głowę oparł na brzuchu na co musiałam zacisnąć zęby, ponieważ otarł się o świeże cięcia powstałe około dwa dni temu.

- Nie przepraszaj mnie, tylko siebie- mówiłam powstrzymując nowe łzy, po prostu nie mogłam sobie na nie pozwolić w tej sytuacji- Chris? Czemu? Mieliśmy umowę. Nic nas nie rozdzieli poza śmiercią, ale nie o taką śmierć wtedy chodziło

- Strasznie mi jej brakuje. Była moim jedynym światełkiem w tunelu. Nie mam nikogo. Rodzice strasznie szybko uporali się z jej stratą co jeszcze bardziej boli. To tak jakbym tylko ja się nią przejął

- Ja też się tym przejęłam- szepnęłam ale chłopak raczej na pewno tego nie usłyszał

- Tak jakby nikt jej nie kochał, wiesz Scarlett?

- Scarlett?- poczułam dotyk na swoim ramieniu, spojrzałam w stronę źródła i zobaczyłam tam swoją najlepszą przyjaciółkę- Chodź na zewnątrz, pogadamy- pomogła mi wstać

Życie Potrafi Wszystko.Where stories live. Discover now