33. Bezpodstawne oskarżenia

744 23 8
                                    

Christiana

Kolejne dwa tygodnie były jak sen na jawie, prawie zbyt piękne żeby mogły być prawdziwe, poznawałam zupełnie innego Reida, prawdopodobnie właśnie tego o którym całymi godzinami potrafiła mówić ciocia, był szarmancki, opiekuńczy i kochany, dopóki moja kostka nie wróciła do pełnej sprawności wyręczał mnie praktycznie we wszystkim, i o tyle, o ile mogłam już sama chodzić, po schodach nadal byłam noszona. Nie przeszkadzało mi to, przez kilka minut mogłam cieszyć się ciepłem jego ciała i pięknym męskim zapachem. Dostawałam też swoje ulubione płatki śniadaniowe nawet wtedy kiedy zupełnie na nie nie zasłużyłam. Lubiłam te przywileje, jednak skończyły się zaraz kiedy na wizycie kontrolnej lekarz stwierdził, że mogę funkcjonować normalnie. Uśmiech który zagościł na ustach mojego tymczasowego chłopaka był prawie demoniczny i zadania które mi wyznaczał też.

Nie umiałam się jednak na niego złościć, lubiłam mu pomagać, przede wszystkim dlatego, że spędzaliśmy wtedy bardzo dużo czasu razem. Uczył mnie rzeczy których nie sądziłam, że jestem się w stanie nauczyć, rzucał mi wyzwania, a ja stawałam się dzięki temu nową, lepszą wersją siebie. Wieczory najczęściej poświęcaliśmy na malowanie w mojej pracowni, albo granie na pianinie w piwnicy. Czułam, że straciłam sporo wprawy, gra nie szła mi już tak naturalnie jak to było jeszcze jakiś czas temu, ale to nie miało najmniejszego znaczenia. Reid uświadomił mi, że sztuka wcale nie musi być idealna, żeby była piękna i doceniana, dlatego stukając w klawisze z nim przy moim boku zdarzało mi się czasem specjalnie fałszować. Napadała mnie wtedy fala paniki którą jego dłoń pocierająca moje plecy szybko rozpędzała. Było mi lepiej, było mi dobrze na tylu różnych poziomach, że nie potrafiłam uwierzyć w to, że jedna osoba pojawiając się w moim życiu i wywracając wszystko do góry nogami tak w zasadzie sprawiła, że wszystko trafiło na właściwe miejsce.

Czasami patrząc na niego zastanawiałam się co będzie później. Co się stanie kiedy jego nie będzie już przy moim boku, czy będę w stanie sama zapanować nad złymi myślami i nie pozwolić na to, żeby przejęły nade mną kontrolę? Czy będę umiała pozbierać się po tym, jak go stracę? Zazwyczaj odganiałam te natrętnie wracające do mnie myśli i szukałam go, żeby móc bezkarnie się do niego poprzytulać. Działało jak najlepsze lekarstwo, szczególnie kiedy widział moje rozterki i całował mnie w czoło.

W ostatnim czasie ciocia z wujkiem bardzo rzadko bywali w domu. Oficjalnie zawsze mieli coś konkretnego do załatwienia, coś bardzo ważnego, jak na przykład wizyta w sklepie budowlanym po jakąś półkę której w zasadzie wcale nie potrzebowali o dziewiętnastej, oczywiście wrócili dopiero o dwudziestej drugiej chociaż sklep zamykali o dwudziestej. Trochę mnie to bawiło, ale przede wszystkim rozczulało, chcieli dać nam trochę czasu na pobycie tylko we dwójkę, chociaż kazanie cioci na temat antykoncepcji którego udzieliła nam kiedy siedzieliśmy razem przy kuchennym stole było skrajnie niezręczne i robiłam wszystko żeby tylko się nie śmiać. Na marne.

Prawdą było, że pokochałam moje życie tutaj, coraz bardziej uwielbiałam ludzi którzy byli wobec siebie życzliwi i otwarci dużo bardziej niż Brytyjczycy i którzy nie wyciągali broni tak często jak się tego spodziewałam. Kochałam ludzi którymi się otaczałam i beztroskę robienia tego co mi się podobało, wiedziałam, że to nie morze trwać wiecznie, ale gdybym miała wybrać miejsce i czas w którym zostałabym na zawsze zdecydowanie byłoby to tu i teraz.

Chociaż może nie dokładnie tu, i nie koniecznie teraz.

Reid położył ciepłą dłoń na moim udzie powstrzymując mnie od dalszego nerwowego podskakiwania nogą. Przeniosłam na niego rozkojarzone spojrzenie którym do tego czasu przyglądałam się krajobrazowi za oknem. Myśli krążyły wokół mojej głowy jak wściekłe piranie, a jednak jedno spojrzenie na chłopaka potrafiło zabrać część ciężaru który zebrał się na moich ramionach.

The art of perfection [new adult] (zakończone)حيث تعيش القصص. اكتشف الآن