2. Jesteś tego pewna Cynamonko?

820 37 8
                                    

Christiana

Adrenalina wciąż krążąca w moich żyłach po tak gwałtownych wydarzeniach, nie pozwalała mi się uspokoić przez następne kilka godzin. Miałam ochotę zejść na dół i zrobić sobie kubek melisy, ale za bardzo bałam się tego, że natknę się przypadkowo na chłopaka, który też przecież tu mieszka, i kolejny raz zareaguje zbyt impulsywnie. To było możliwe, on wiedział już, jak łatwo jest mnie wystraszyć i coś mi mówiło, że zrobi z tej wiedzy użytek w naszych małych potyczkach.

Jak na ironię, zdrzemnęłam się dopiero kiedy na zewnątrz zaczęło świtać, a z parteru dochodziły odgłosy świadczące o tym, że domownicy już wstali. Mój organizm uznał chyba, że w takim wypadku jestem bezpieczniejsza, bo będą w stanie mnie obronić jeśli ktoś będzie chciał wtargnąć do mojego pokoju.

Obudziłam się jakieś dwie godziny później, kiedy słońce wpadające przez drzwi na balkon wydawało się wypalić w mojej twarzy dziurę. Westchnęłam ciężko jak na męczennicę przystało i zabierając ze sobą kosmetyczkę ze wszystkim co najpotrzebniejsze skierowałam się do łazienki przyłączonej do mojego pokoju. Przynajmniej tyle względnej prywatności. Wyszczotkowałam zęby, przemyłam twarz, na której cienie pod oczami były tak wyraźne, że nikt kto na mnie spojrzy, nie będzie miał żądnych wątpliwości co do tego ile spałam poprzedniej nocy. Zresztą nie ważne, i tak nie miałam komu tutaj imponować, nie zależało mi na moim wyglądzie, w szczególności, biorąc pod uwagę fakt, iż po części to właśnie on był powodem moich problemów.

Bardziej niepokojące było raczej to, że nadal nie skorzystałam z prysznica, bród z podróży wciąż wydawał się przylegać do mojej skóry, w dodatku za dwoma paznokciami miałam półkola z farby której wczoraj używałam, aktualnie jednak byłam trochę zbyt zmęczona żeby poświęcać temu wszystkiemu uwagę. Nic się przecież nie stanie jeśli umyję się dopiero wieczorem. Mój pusty żołądek był wielkim fanem tego pomysłu.

Zeszłam na dół na bosaka, delektując się tym jak ciepłe były drewniane podłogi i stopie schodów. Nie zastanawiałam się wcześniej nad tym aspektem typowych wiejskich domów. Może byłam ignorantką, ale wydawało mi się, że budowane są z drewna bo jest tutaj lepiej dostępne. Po co ktoś miałby przywozić kilka palet pustaków, skoro można było ściąć drzewo, możliwe nawet, że rosnące na posesji i zbudować z niego dom. Oczywiście nie z jednego, ale...

W każdym razie, teraz podobał mi się nie tylko przytulny charakter budynku, który w połowie był drewniany, ale też jego funkcjonalność, moje stopy doceniały dotyk czegoś bardziej naturalnego niż płytki czy panele którymi wyłożony był nasz dom w Anglii.

Wchodząc do kuchni, w ostatniej chwili zdążyłam powstrzymać zaskoczony krzyk, który chciał wyrwać się z moich ust, na widok chłopaka siedzącego przy kuchennej wyspie. Przyłożyłam rękę do serca, próbując uspokoić jego szaleńczy rytm. Przysięgam jeśli nic się nie zmieni, przyprawię się o zawał w maksymalnie dwa tygodnie. Założyłabym się o to z kimś, ale nie bardzo miałam z kim. A ciocia raczej nie byłaby zadowolona gdybym rzuciła jej takim tekstem.

Chłopak uniósł jedną brew, wyraźnie zaskoczony moją nagłą reakcją. Racja, zachowywałam się jak szajbuska, wczoraj mógł mnie zaskoczyć, bo nie spodziewałam się jego obecności, ale dzisiaj wiedziałam przecież, że gdzieś tutaj się kręci. Zupełnie jak karaluch. Ta myśl rozbawiła mnie na tyle, że nie byłam w stanie powstrzymać uśmiechu który wkradł się na moje usta.

Reid jeszcze mocniej ściągnął brwi.

- Dzień dobry - przywitałam się bo właśnie tak wypadało. Oficjalnie zakopaliśmy wczoraj topór wojenny.

- Dzień dobry - odpowiedział, kiedy przełknął wreszcie potężną porcję płatków, które wsadził sobie do ust na raz.

- Jak ci się spało? - zapytałam, odwracając się do niego tyłem żeby nie musieć na niego patrzeć, przy okazji przegrzebywałam pułki w poszukiwaniu miski. Znalazłam ją dopiero w trzeciej którą otworzyłam.

The art of perfection [new adult] (zakończone)Where stories live. Discover now