21. Utrata kontroli

618 35 13
                                    

Reiden

Zakupy zajęły mi zdecydowanie więcej czasu niż pierwotnie planowałem. Pech chciał, że za nic nie mogłem znaleźć w żadnym sklepie dokładnie tego czego szukałem, a potrzebowałem czegoś bardzo konkretnego i nie zgadzałem się na żadne półśrodki. W ciągu ostatnich kilku dni coś się zmieniło, w zasadzie zmieniło się bardzo dużo. Nie potrafiłem stwierdzić dlaczego nagle jej odpuściłem, ale to wydawało się najbardziej naturalną rzeczą jaką przyszło mi zrobić. Przestałem rzucać jej kłody pod nogi, bo w zasadzie nie chciałem zrobić jej krzywdy, trochę mnie w tym wszystkim poniosło i zapomniałem jak powinienem się zachowywać.

Być może nadal była wrzodem na tyłku, ale ja nie musiałem już być sukinsynem.

Lubiłem ją, i właśnie taka była prawda. Była dużo twardsza niż mi się na początku wydawało i może wcale nie zjawiła się tutaj żeby przypomnieć Lydii o tym co straciła. Może właśnie tego było jej trzeba, ponownego spotkania z rodziną, odzyskania tej części siebie którą straciła wyjeżdżając do Stanów, a ja próbowałem jej to odebrać. Czasami mając najczystsze intencje robi się naprawdę złe rzeczy. Ja właśnie przestałem uważać się za jakąś pieprzoną wyrocznię i twierdzić, że wiem co jest dobre dla wszystkich, po prostu odpuszczałem pozwalając życiu toczyć się swoim torem.

Zaparkowałem na podjeździe przed domem, ledwie zdołałem zabrać wszystkie zakupy za jednym razem, i wszedłem do środka.

- Christiana kupiłem babeczki – krzyknąłem zauważając, że nie czeka na mnie w kuchni tak jak się tego spodziewałem. – I żeby nie było mam też cynamonowe – dodałem nie słysząc żadnej odpowiedzi. Być może trochę się spóźniłem na śniadanie, zazwyczaj jedliśmy wcześniej, ale dzisiaj musiałem jechać na większe zakupy, zapasy jedzenia prawie się już pokończyły jako że były przygotowane dla jednej, a nie dwóch osób, a Billy z Lydią mieli pojawić się w domu dzisiaj po południu i nie chciałem zrzucać obowiązku zrobienia zakupów na nich. Właśnie wracali z romantycznego wyjazdu, niech i teraz poczują się wyjątkowo. Naprawdę potrafiłem być dobrym facetem myślącym o innych i w ogóle. – Zdajesz sobie sprawę z tego, że nie ma zaklepywania, jeśli nie pojawisz się na dole w ciągu dwóch minut będziesz się mogła zadowolić co najwyżej okruszkami. – Ale jeśli chodziło o jedzenie potrafiłem być też sobą.

Nadal nie dostałem od niej żadnej odpowiedzi, zimny dreszcz przeszedł po mojej skórze, jakbym podświadomie wiedział, że stało się coś złego. Zignorowałem wciąż nie rozładowane zakupy i udałem się na górę.

- Wszystko w porządku? – zapytałem zdezorientowany jej milczeniem. Zdarzało jej się na mnie obrażać, ale nie była raczej z typu tych które poddają cię karze milczenia, raczej rzucała mi prosto w twarz co jej leży na wątrobie.

- Daj spokój to tylko przyjaciel – dosłyszałem jej głos będąc w połowie korytarza. – A nawet nie przyjaciel tylko znajomy – uściśliła. – Po prostu zapewnię go, że wszystko gra, nie będzie robił żadnych problemów.

Serce zaczęło walić mi trochę mocniej, a w głowie pojawiła się czerwona ostrzegawcza lampka. Coś było nie tak. Christiana miała gościa, a nie powinna go mieć. Nie przyjaźniła się tutaj z nikim, jak do tej pory nikt jej tu nigdy nie odwiedzał. Nie wydawała się szukać jakichkolwiek znajomości, a ludzie sami też do niej nie lgnęli, więc coś musiało być nie tak.

Chyba, że... To nie do końca prawda, że nikt jej nigdy nie odwiedzał, ten przychlast Dave odwoził ją do domu po randce, wtedy nie wpuściła go do środka, ale co jeśli teraz to zrobiła. Nie sądziłem, że byłaby aż tak głupia żeby zapraszać swojego adoratora pod moja nieobecność, ale... Nie mogłem być tego pewien.

The art of perfection [new adult] (zakończone)Where stories live. Discover now