ROZDZIAŁ 15. Nie radzę

Start from the beginning
                                    

Drżącymi dłońmi włożyłam klucze do stacyjki. Nagle przypomniało mi się, że w bagażniku mam jeszcze jedną butelkę wódki. Wyszłam z samochodu i od razu zgięłam się w pół. Rana dała o sobie znać. Nie powinnam się nadwyrężać ale mam to gdzieś.

Wyjęłam trunek z bagażnika i z powrotem wróciłam za kółko. Upiłam dwa durze łuki nawet się nie krzywiąc. Wódka wymieszała się z moimi łzami. Postawiłam butelkę obok siebie i położyłam trzęsące się dłonie na kierownicy. Zaczęłam kaszleć i się dusić. łapczywie brałam powietrze. Na oślep chwyciłam butelkę i wlałam w siebie jej zawartość prawie na raz. Tym razem skrzywiłam się, bo nigdy nie zerowałam pełnej butelki.

Przymknęłam na chwilę oczy, bo czułam, że świat się kręci. Gdy otworzyłam je ponownie poczułam znajome uczucie. Chce mi się po ścigać.

Niestety nie było nikogo na torze i w najbliższym czasie nie będzie, bo następny wyścig jest co dopiero za dwa dni. Trudno pojeżdżę sama i potestuję możliwości tego cudeńka. Przekręciłam klucze w stacyjce i odpaliłam samochód. Już chciałam startować ale drzwi od strony pasażera się otworzyły. Przekręciłam głowę w bok i zobaczyłam Szczerbatka wsiadającego do MOJEGO auta.

- Gdzie jedziemy?- zapytał niby obojętnie tym swoim modulowanym głosem

- Wypad z mojego auta- warknęłam dalej patrząc przed siebie

- Z doświadczenia wiem, że nie fajnie jest imprezować samemu- wskazał głową na pustą butelkę, a ja wywróciłam oczami

- Wyjdź. Z. Auta- spojrzałam w jego ciemne tęczówki

- Nie dzięki- rozsiadł się wygodniej na siedzeniu

- Spoko- i już chciałam ruszać ale chłopak wyszedł z pojazdu na co uśmiechnęłam się chytrze

Znowu chciałam wystartować ale przed maskę wszedł mi Szczerbatek.

- Kobieto, chcesz mnie przejechać?!- uderzył pięścią o blachę

- Tak więc jeśli chcesz żyć to odejdź- sarknęłam

Tak jak powiedziałam tak zrobił ale praktycznie od razu usłyszałam otwieranie drzwi tym razem z mojej strony.

- Wysiadaj.

- Nie? Czemu niby?- prychnęłam odwracając wzrok od jego ciemnych tęczówek

- Bo jesteś pijana i nie będziesz prowadzić w tym stanie

- Nie jestem

- Nie? A ta pusta butelka to sama się wypiła?

- Wylałam zawartość. Stwierdziłam iż gd..- czknęłam- Gdyż będę wzorowym obywatelem i skończę z piciem- odparłam dumnie spoglądając z powrotem w jego oczy

- Tak? To wyjdź z auta i przejdź po prostej linii- uniósł brew

- Nie- oburzyłam się- Zostaw mnie w spokoju- dodałam dosadniej

- Nie- no zaraz przywalę mu w twarz i zniszczę ten modulator- Myślisz, że nie widziałem w jakim stanie jesteś? Wyjdź z auta.- nie chętnie zrobiłam co kazał

Złapał mnie za ramie i posadził na masce samochodu. Następnie wyjął kluczyki ze stacyjki i schował je do kieszeni, a potem ustał przede mną.

- Oddaj kluczyki od MOJEGO auta- wyciągnęłam dłoń, którą mocno chwycił i bardziej przyciągną do siebie- Puść mnie- nakazałam

- Co to jest?- zapytał przejeżdżając opuszkiem palca po skórze mojej dłoni

- Nic takiego. Po prostu za mocno ścisnęłam ręce i tyle- wzruszyłam spoglądając w bok na zachodzące słońce oświetlające nasze twarze

Życie Potrafi Wszystko.Where stories live. Discover now