ROZDZIAŁ 4. Ty dziadzie

Start from the beginning
                                    

Przyjdzie taki dzień kiedy dziad za wszystko mi zapłaci i z ogromną satysfakcją będę patrzeć na jego krew na moich rękach. Z taką myślą odpłynęłam w krainę Morfeusza..

♤♤♤

Obudziłam się o 6.32. Nie jest to najwspanialsza pora ale czułam się wyspana. Myślałam, że będzie gorzej po wczorajszym. Z lekkim trudem wstałam z podłogi i poszłam wziąść prysznic aby przepłukać rany. Ubrałam ciepłe dresy i wyszłam na balkon zapalić.

Zaciągnęłam się nikotyną i w tym samym momencie usłyszałam krzyk dochodzący z balkonu na przeciwko.

- Edwards! - krzyknął, by zwrócić moją uwagę

Miał na sobie szare dresy. Był bez koszulki, mimo, że mnie niemiłosiernie denerwuję to muszę przyznać, że ma niezłe ciało. Co się dziwić jak spędza tyle czasu na hali sportowej na treningach.

- Czego chcesz?!- odburknęłam

- Co? Nie w humorze jesteś?

- Na sam twój widok robi mi się niedobrze- odpowiedziałam i weszłam z powrotem do pokoju.

Gdy już miałam zamykać drzwi stanęłam jak wryta zdając sobie z czegoś sprawę. ON MÓGŁ TO WSZYSTKO WIDZIEĆ. Mógł widzieć to co stało się wczoraj i... O Boziu. Dobrze, że nie idę do szkoły.

Chociaż jest szansa, że tego nie widział, bo był tak samo upierdliwy jak zwykle.

♤♤♤

Po tym jak moja klasa skończyła lekcje, postanowiłam zadzwonić do Amy i opowiedzieć jej wszystko ze szczegółami.

- Biedna moja- powiedziała z mocno słyszalnym zmartwieniem w głosie.- Zmieniając temat. Bierzesz dziś udział w wyścigach?

- Oczywiście, tylko muszę ubrać się tak aby nie było nic widać

- A coś cię boli oprócz policzka i żeber?- zapytała.

- Tak... Brzuch. Jackob kopną mnie w niego dwa razy...- przyznałam niepewnie.

- Boże...

- Nie rozmawiajmy już o tym. O, której po ciebie przyjechać?- zapytałam nieco głośniej

- O 23.30, bo wyścig o północy jest.

- Okej pa.

- Pa- po wypowiedzeniu tych słów rozłączyła się.

♤♤♤

Godzina 23.46

Właśnie wjechałam na linię startu moim autkiem.

Jest to pierwszy wyścig, przy którym nie zakładam kominiarki. Trochę się stresuje.

Tym razem wzięłam nóż motylkowy do zabawy przed wyścigiem. Nie powiem, trochę mnie to nawet uspokaja. Czy zachowuje się jak psychopatka? Tak. Czy mi to przeszkadza? Nie.

Zauważyłam, że obok mnie staje bardzo dobrze mi znane auto. Wysiadł z niego na czarno ubrany Chase Clark. Czy wspomniałam, że jego włosy są w nieładzie? Nie? To teraz mówię. Niby jest ładny ale nie w moim typie.

- Sca...- nie dokończył, bo na tor weszła skąpo ubrana blondynka z flagą

Wsiedliśmy do swoich aut. Nadeszło odliczanie. Mocno zacisnęłam ręce na kierownicy. Start.

Chciałam ruszyć ale nie mogłam odpalić auta. Krzyknęłam z frustracją w głosie. Spróbowałam odpalic auto jeszcze jakieś trzy razy. Walnęłam pięścią w deskę rozdzielczą i po chwili auto ruszyło.

Pędem zaczęłam przeganiać inne auta. Teraz do dogonienia zostało tylko jedno. Włączyłam przed ostatni bieg i dogoniłam porshe. Szliśmy łeb w łeb aż nie ukazała nam się meta. Włączyłam najszybszy bieg i wyprzedziłam samochód jadący obok. Z dymem niosącym się za autem przekroczyłam metę.

Teraz zostało tylko jedno. Dlaczego moje auto nie chciało odpalić? W akompaniamencie krzyków radości , z wkurwem wymalowanym na twarzy podeszłam do osoby, która dziś sprawdzała moje auto. Ta osoba była nowa więc łatwo z niej wyciągnąć informacje. Ojej bidulek już się boi. Dobrze ci tak gnoju.

- Gadaj kto kazał ci to zrobić!.- krzyknęłam z jadem w głosie.

- O-on- odpowiedział wystraszony chłopak i wskazał na jednego z jakiś obleśnych brodaczy.

Jak się później lepiej przyjrzałam był to ten sam patus, który dobierał się do Amy. Podeszłam do niego i grzecznie się przywitałam. 

- Dzień dobry panowie- uśmiechnęłam się uroczo, zauważając, że faceci są pijani

- Witam piekną panienkę- powiedział jeden klepiąc mnie w tyłek

- Dlaczego to zrobiłeś?- zapytałam udając miłą dziewczynę. Byłam dobrą aktorką. Musiałam być.

- Dlaczego miałbym ci powiedzieć?- wypowiadając te słowa przybljżył się jeszcze bardziej

Z obrzydzeniem na twarzy wbiłam nóż, który miałam w kieszeni w jego przed ramię.

Widziałam jak zwija się z bólu.

- Chętnie bym wbiła go jeszcze w drugą rękę ale szkoda mi noża na kogoś takiego jak ty.- odpowiedziałam. Naprawdę bym to zrobiła- Znaj moje dobre serce. - po tych słowach wyjęłam powoli i boleśnie przekręcając ostrze z jego ręki.

Zadowolona wróciłam do mojego auta przy, którym stała już Amy. Zanim do niej podeszłam parę osób podeszło po mnie do zdjęcia. Jeden chłopak chciał dać mi żółwika ale za wysoko uniósł rękę ja się lekko skuliłam, bo myślałam, że chce mnie uderzyć. No coż, taki odruch. Potem już podeszłam do mojej przyjaciółki

- Dziewczyno?! Co to było to na początku?!

Zaczęłam w skrócie opowiadać jej historię. Potem podwiozłam ją na after i poprosiłam Luisa, by się nią zajął. Sama wróciłam do domu ciesząc się, że nikogo w nim nie było. Przebrałam się i poszłam spać. Niestety moje rany na brzuchu są dosyć bolesne. Dlatego nawet leżenie sprawiało mi lekki ból.

________________________

Miłego czytania mam nadzieję, że się podobało, do zobaczenia kochani. ROZDZIAŁ SPRAWDZONY

Następny rozdział na- 20 gwiazdek i 10 kom

Ig: wizja.liter.abfi.176

Tt: _.wiercik.books

Loveciam, buziaki moje Scarsy

~ WizjaLiterAbfi

Życie Potrafi Wszystko.Where stories live. Discover now