Prolog

1.9K 47 24
                                    

Dla perfekcjonistów,
których praca nigdy nie jest wystarczająco dobra.
Perfekcja to iluzja, której nie da się osiągnąć.

Christiana

Za nic nie mogłam sobie przypomnieć żeby ta okolica była aż tak zielona kiedy ostatni raz tu byłam. Teksas kojarzył mi się raczej z gorącą atmosferą, która zdecydowanie nie sprzyjała wegetacji roślin, wszystko powinno być chyba pożółkłe i wysuszone. Z drugiej strony, w zasadzie, w ogóle nie pamiętałam zbyt wiele z okolicy w której mieszkała moja ciocia. Nigdy nie byłyśmy ze sobą specjalnie blisko, wyjechała z kraju kiedy miałam trzy lata, a później przyjeżdżała tylko na święta. A i to nie zawsze.

Spędziłam u niej dwa tygodnie wakacji dwa lata temu. Lubiłam ją, była całkiem fajnym człowiekiem, wyluzowanym i zabawnym, pozwalała mi praktycznie na wszystko, chyba licząc na to, że zaskarbi sobie tym moją sympatię. Nawet jeśli tak naprawdę nigdy nic do niej nie miałam. To, że istniał między nami pewien dystans było raczej naturalne, nie znałam jej, a z natury nie zwierzałam się raczej ludziom których widziałam kilka razy w życiu.

Ten wyjazd też nie był raczej szczytem moich marzeń, ale nie mogłam narzekać. Spędzenie trzech miesięcy tutaj z całą pewnością było lepsze, niż spędzenie ich z rodzicami, którzy baliby się o mnie na każdym kroku. Chociaż podskórnie, nadal odczuwałam względem nich coś do złudzenia przypominającego żal, byłam zła, za to, że nie zareagowali wcześniej. Skoro dawałam im jakieś sygnały powinni poświęcić mi wystarczająco uwagi, żeby dojść do tego, co było nie tak.

Przerzucanie przynajmniej części ciężaru na ich barki było moim systemem obronnym, dzięki któremu nie czułam się jak skończona kretynka, która tylko czekała na to, aż stanie jej się coś złego. Powinnam wiedzieć, ale nie wiedziałam. Powinnam była coś powiedzieć, ale tego nie zrobiłam. Za swoją głupotę zapłaciłam naprawdę wysoką cenę, i nie chodziło wcale o ten wyjazd, blizna na głowie, którą na szczęście szczelnie zasłaniały włosy, prawdopodobnie do końca życia będzie mi przypominać o złych decyzjach które podjęłam. O zaufaniu osobom które na to nie zasługiwały, o tych kilku dniach, podczas których chciałam żeby wszystko się skończyło. Nie sądziłam, że tak łatwo jest złamać czyjegoś ducha. A już z całą pewnością nie uważałam, że tak łatwo można złamać mnie.

- Hej co to za mina? – zapytała ciocia, zjeżdżając na boczną drogę. – Nie tolerujemy tutaj takiego zwieszania nosa na kwintę.

- Przepraszam – rzuciłam, nie chcąc brzmieć na niewdzięczną. W końcu nie musiała mi pomagać, co z tego, że byłyśmy rodziną, prawie się nie znałyśmy, a to co o mnie usłyszała, z całą pewnością nie świadczyło o mojej inteligencji. – To przez jet lag, nie byłam w stanie wyspać się w samolocie, siedzenia były cholernie niewygodne, a dziewczyna obok mnie ciągle drzemała mi na ramieniu.

- Najwyraźniej stanowisz wygodną poduszkę – zażartowała ciocia, próbując nieco rozluźnić atmosferę. Na marne, myślami byłam bardzo daleko stąd. Przy chłopaku, przy którym została jakaś część mnie. Jeszcze nie wiedziałam jak bardzo istotna.

- Albo zazdrościła mi mojej poduszki – rzuciłam mimochodem, dociskając do piersi poduszkę, która towarzyszyła mi odkąd tylko pamiętałam. Zabrałam ze sobą przynajmniej część domu.

- A kto by ci jej nie zazdrościł. – Łagodny uśmiech nawet na chwilę nie schodził z jej ust. Właśnie taką ją pamiętałam, wiecznie pogodną, trochę roztrzepaną i zawsze podążającą za tym, w co aktualnie wierzyła całym sercem. Młodsza siostra mojej mamy bardzo się od niej różniła, może nie jakoś diametralnie, w końcu obie miały zamiłowanie do wszystkiego co piękne, w szczególności do sztuki w każdym tego słowa znaczeniu. Też odziedziczyłam te zapędy. I zazwyczaj uwielbiałam w sobie moją artystyczną duszę, chociaż w tym momencie była dla mnie słodko-gorzką własnością. – Jeśli będziesz grzeczna, to pokarzę ci w którym sklepie ją dla ciebie kupiłam.

The art of perfection [new adult] (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz