-𝟞𝟠-

424 52 7
                                    

𝕏𝕏𝕏

𝕋 ℍ 𝔼 𝕋 ℍ ℝ 𝕆 ℕ 𝔼

𝕏𝕏𝕏

— To prawda? 

Sky zatrzymał się w pół kroku, słysząc za sobą głos Rivena. Przystanął i odwrócił się powoli w stronę przyjaciela. Przez całą sytuację z Bloom i masę zajęć w związku z doprowadzaniem szkoły do porządku jakoś się rozmijali. 

— Zależy o co pytasz — odpowiedział blondyn, wzruszając ramionami. 

— Issalvia pojechała do Kapitolu? Sama?

— Silva jest tutaj, więc raczej ciężko żeby z nią jechał — odpowiedział Sky, krzyżując ręce na piersi. — Król i królowa osobiście po nią przyjechali... choć plan był zupełnie inny... nie wiedzieć czemu, Via zmieniła zdanie. 

— Jak to? Nie pożegnała się? — zdziwił się Riven. Dotąd sądził, że jeśli Issalvia faktycznie wyruszyła do stolicy, to pożegnała się z najbliższymi. — Nic nie powiedziała?

Sky westchnął, pocierając czoło. Choć Alfea coraz bardziej przypominała tę, którą wszyscy znali, dla chłopaka już nic nie miało być takie samo. Bloom odeszła, by szukać matki. Issalvia została uwięziona w armii na najbliższe dziesięć lat. A Silva... cóż, zamknął się w sobie i przypomina cień. 

— Nie odbiera telefonów ode mnie, ani od Stelli. Udało mi się wyciągnąć od Silvy, że dotarła na miejsce i natychmiast dostała przydział. Nic więcej. Nie jest zbyt wylewny.  

Riven kiwnął głową dając znak, że rozumie. Zamierzał odejść, jednak głos Sky'a zatrzymał go jeszcze na chwilę.

— Zrób coś dla mnie i... nie rozmawiaj na ten temat ze Stellą. Jest jej ciężko po śmierci Beatrix, a teraz jeszcze Via... 

Riven spuścił wzrok. Sam w to nie wierzył, ale wydawało się, że jego rozmowa z Issalvią naprawdę coś dała. Problem jednak leżał w tym, że wywarło to opłakany skutek dla pozostałych. Sky stracił Bloom i Iss. Podobnie było ze Stellą, która w ostatnim czasie zaprzyjaźniła się z Bea. Nie dość, że odejście Peters zadziałało na nią negatywnie, do tego doszła śmierć Beatrix i wyjazd Issalvii.

Wszyscy bliżsi znajomi Vii zdawali się przygnębieni faktem, że zabrano ją szybciej do Kapitolu. Choć dotąd Riven był przekonany, że będzie to dla niej najlepsze wyjście, powoli zaczął żałować rozmowy, którą przeprowadził z dziewczyną. 

— Jeśli... — zmarszczył brwi, jeszcze na chwilę łącząc spojrzenia ze Sky'em — jeśli się odezwie, daj mi znać, co u niej...

— Może do ciebie odezwie się szybciej... — mruknął blondyn.

— Raczej nie... — szepnął Riven, odchodząc w swoją stronę.




Kolejny dzień służby nie zapowiadał się wcale lepiej. Issalvia wbiegła na odprawę spóźniona, co nie obyło się bez kolejnych szeptów. Stanęła w kącie sali, by swoim wejściem nie przeszkodzić Eilanowi. Mężczyzna zmierzył ją spojrzeniem, jednak nie przerwał. Kontynuował rozdzielanie zadań na najbliższy tydzień. 

Dopiero, gdy zakończył, jego spojrzenie znów powędrowało na Issalvię.

— Przypominam, że nie toleruję spóźnień.

Dziewczyna zagryzła wargę. Kiwnęła głową z nadzieją, że na tym się zakończy, jednak kapitan nie miał zamiaru tak łatwo odpuścić.

— Podejdź, kapralu. Reszta rozejść się.

Unexpected || Saul SilvaWhere stories live. Discover now