-𝟝𝟜-

655 62 8
                                    

𝕏𝕏𝕏

ℙ ℍ 𝕆 𝕋 𝕆

𝕏𝕏𝕏


Issalvia była nieco zdziwiona, gdy na przerwie znalazła ją Musa i kazała zjawić się w gabinecie Rosalind. Stwierdziła jednak, że nie warto się kłócić i dziękując wróżce, ruszyła we wskazane miejsce. Zamierzała wejść bez pukania, jednak zatrzymał ją głos Aishy, dotąd segregującej jakieś dokumenty.

— Poczekaj chwilę, Sky tam jest — poradziła wróżka, spoglądając na Iss.

Via kiwnęła głową, cofając się kilka kroków. Zagryzła wargę, niepewnie wpatrując się w drzwi. Bywały chwilę, że czuła się dziwnie w obecności Aishy. W końcu była ona współlokatorką Terry i poza epizodem, kiedy to wszystkie koleżanki Stelli zebrały się, by opracować plan uniewinnienia, Iss nie miała okazji porozmawiać z wróżką.

Kątem oka zerknęła na Aishę, która po krótkiej chwili uśmiechnęła się delikatnie. Cała sytuacja wydawała się ją bawić.

— Nie miałam okazji ci podziękować za...

— Daj spokój... — poprosiła wróżka, wstając. Podeszła do szuflady i odłożyła ostatnie dokumenty. Po chwili odwróciła się przodem do Issalvii, wciąż stojącej w miejscu. — Mogę być współlokatorką Terry i jej przyjaciółką, ale nie oznacza to, że będę nienawidzić tych, z którymi ma na pieńku. To wasze sprawy i nie chcę się w nie mieszać. Lubię cię i nie chciałabym, aby...

Aisha przerwała, gdy drzwi gabinetu otworzyły się i przeszedł przez nie Sky. Issalvia wciągnęła gwałtownie powietrze, wpatrując się błękitnymi oczami w chłopaka. Ich spojrzenia skrzyżowały się, blondyn przystanął. Jego warga drgnęła na chwilę, ale nie wypowiedział ani słowa, gotowy opuścić pomieszczenie bez słowa.

— Czekaj... — poprosiła Via, natychmiast zbiegając z niewielkiego podestu, prowadzącego do gabinetu Rosalind. Doskoczyła do Sky'a i złapała go za dłoń zmuszając tym, by na nią spojrzał. 

Blondyn, choć zirytowany, przystanął wyczekując na słowa Iss.

— Nie ignoruj mnie, Sky... wiem, że schrzaniłam wszystko, ale... — W tamtym momencie zabrakło jej słów. Nie wiedziała już, jak ma przepraszać chłopaka i... czy właściwie miała za co przepraszać, skoro tylko się zakochała. Nie miała władzy nad uczuciami, które żywiła do swojego nauczyciela. Pragnęła tylko, by Silva był szczęśliwy, chciała codziennie go uszczęśliwiać. Nie widziała więc żadnego powodu, dla którego miałaby Sky'a przepraszać. — J-ja tylko...

Sky pokręcił głową, wzdychając ciężko. Issalvia zupełnie nie rozumiała tego, co się działo. Nie wiedziała, jak się czuł, nawet nie pytała, dlaczego był wściekły. 

— Ty tylko co? — szepnął chłopak, wyrywając dłoń.

Iss wciąż milczała. Uchyliła usta, ale nie opuściły ich żadne słowa. Po prostu stała, wpatrując się w smutne oczy przyjaciela.

— Ty tylko znów mnie oszukałaś... — dokończył Sky, opuszczając pomieszczenie.

Issalvia stała w miejscu jeszcze przez chwilę, próbując rozgryźć słowa przyjaciela. Nie miała kompletnie pojęcia, co Sky jej zarzucał. Naprawdę oczekiwał, że Iss wykrzyczy połowie szkoły, że zakochała się w swoim nauczycielu? Chłopak nie mógł być aż tak naiwny. Dotąd sądziła, że Sky ma jej za złe uczucie do Saula, ale tamtego dnia zyskała co do tego wątpliwości.

Nie mogła jednak dłużej się nad tym zastanowić, bo drzwi gabinetu uchyliły się i wyjrzała zza nich Rosalind, zapraszając do siebie Issalvię. Dziewczyna westchnęła, po czym ruszyła w paszczę lwa. 

Unexpected || Saul SilvaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz