-𝟛𝟘-

1.3K 57 24
                                    

𝕏𝕏𝕏

𝔻ℝ𝔼𝕊𝕊

𝕏𝕏𝕏


Issalvia nie potrafiła stwierdzić, czy to, co wydarzyło się między nią, a Saulem, było dobre. Doprowadziło do tego, że znów znaleźli się w martwym punkcie, kiedy to żadne z nich nie potrafiło zdobyć się na jasną deklarację. 

Pocałowali się. Tylko tyle i aż tyle. 

Pocałowali się mimo, że oboje sądzili, że już nic do siebie nie czuli.

Pocałowali się mimo, że Issalvia wciąż była z Rivenem. 

Choć dziewczyna wiedziała, że powinna czuć się okropnie, nie potrafiła wzbudzić w sobie wyrzutów sumienia. Wręcz przeciwnie. Na każde wspomnienie pocałunku z Silvą, serce na nowo drżało z ekscytacji. Nie czuła się winna zdrady, choć niewątpliwie do tego doszło. Dopuściła się oszustwa, świadomie całowała się z Saulem mimo, że w tamtej chwili wiedziała, jak źle postępuje. Riven uparcie krążył jej w umyśle. Powinna była odskoczyć, odsunąć się... tymczasem odsunęła swojego chłopaka na dalszy plan i pozwoliła ponieść się emocjom.

Czy żałowała?

Nie.

Przetarła twarz, wstając. Słyszała, jak Rue i Maze przekrzykują się wzajemnie. Choć zwykle właśnie one były tymi, ktre przygotowywały Iss do wielkich wydarzeń, jak na przykład bal wiosenny, tym razem Via musiała obejść się bez przyjaciółek. I to nie tylko ze względu na spięcie między Vią, a jedną z wróżek. 

Maze i Ruette zgłosiły się do pomocy przy koordynacji przygotowań, więc zmuszone były wyszykować się i udać na bal nieco wcześniej, aby dopilnować, by wszystko zostało dopięte na ostatni guzik.

Pół godziny później, gdy Via wciąż siedziała w szlafroku, tępo wpatrując się przed siebie, Rue zapukała i delikatnie uchyliła drzwi do pokoju przyjaciółki.

— Via, musimy już iść...

Iss kiwnęła głową, zerkając na przyjaciółkę. Choć w drzwiach dostrzegła jedynie górną część ciała rudowłosej, uśmiechnęła się smutno. Dostrzegła mieniący się, zielony materiał sukienki.

— Pięknie wyglądasz, Rue — powiedziała, wpatrując się we wróżkę. 

Ruette uśmiechnęła się pięknie, wkraczając do pokoju, by Iss mogła ujrzeć kreację w całości. 

— Mam zawsze mówiła, że pasuje mi zielony. — Wzruszyła ramionami, zaplatając ręce przed sobą niczym trzyletnie dziecko, proszące o lizaka.

— Rue, spóźnimy się! — zagrzmiała Maze, pojawiając się za rudowłosą. 

Iss wyjrzała za Ruette, aby dostrzec kreację drugiej z przyjaciółek. I w tym przypadku się nie zawiodła. Blondynka miała na sobie piękną, granatową sukienkę. Prostszą niż Rue, jednak równie olśniewającą.

— Ty też wyglądasz pięknie, Maze... — dodała Via, jednak nie doczekała się reakcji ze strony wróżki. Zupełnie, jakby nie powiedziała ani słowa. 

Rue spojrzała z dezaprobatą na Maze, jednak to także nie pomogło. Blondynka odwróciła się na pięcie i ruszyła do wyjścia. Rudowłosa mogła tylko uśmiechnąć się przepraszająco do Iss i pobiec za przyjaciółką.

Issalvia jęknęła, opadając bezwładnie na łóżko. Nie miała najmniejszej ochoty iść na bal, udawać, że dobrze się bawi. Nie, gdy była zupełnie zagubiona w swoich uczuciach. Do tego wszystkiego tamten wieczór miała spędzić z Rivenem. Chłopakiem, którego oszukała, którego zdradziła. Ten dzień skazany był na porażkę.

Unexpected || Saul SilvaDove le storie prendono vita. Scoprilo ora