-𝟚𝟛-

831 51 2
                                    

𝕏𝕏𝕏

𝕀ℕ𝕋ℝ𝕌𝔻𝔼ℝ

𝕏𝕏𝕏


Issalvia zupełnie nie przejmowała się tym, że może kogoś spotkać. Nie obchodziły jej łzy, płynące ciurkiem po policzkach oraz to, jak koszmarnie wyglądała. Jedyne, o czym mogła w tamtej chwili myśleć to słowa, które wypowiedział do niej Saul. 

Wszelkie nadzieje, które posiadała dziewczyna, już  zupełnie wyparowały. Przecież próbowała. Na przekór wszystkim i wszystkiemu próbowała. Usiłowała utrzymać ich relacje. Wciąż cholernie zależało jej na Silvie i łudziła się, że za sekundę obudzi się z koszmaru. 

Co jeszcze mogła zrobić, jakich środków użyć, by Saul w końcu zrozumiał, że nie obchodzi jej różnica wieku, ani jego stanowisko Byłą gotowa ukrywać się jeszcze przez kilka miesięcy, do momentu skończenia Alfei. Potem mogli być już razem całkowicie legalnie. Solarianka liczyła się z wieloma nieprzychylnymi spojrzeniami, nawet możliwą dezaprobatą Dowling, ale nie miało to dla niej żadnego znaczenia. Nie, gdy znalazła osobę, którą... którą kochała.

Nogi same poniosły Issalvię do pokoju Musy. Gdy brunetka stanęła przed drzwiami, nie zdążyła nawet zapukać, bo Empatka natychmiast znalazła się przy wejściu, uchylając drewnianą płytę. 

Iss, z wciąż uniesioną dłonią, otworzyła usta. Zanim jednak zdążyła coś powiedzieć, Musa sama dokładnie przeanalizowała uczucia Vii. I już wiedziała, co się stało. 

Wciągnęła Vię do środka pokoju i pozwoliła, by ciemnowłosa wtuliła się w nią, łkając cicho. Musa, dziękując tajemniczej sile, która dziwnym trafem wyciągnęła wszystkie jej współlokatorki do biblioteki, zdołała zaciągnąć Iss do swojej sypialni. Obie usiadły na łóżku. 

Empatka cierpliwie czekała, aż Via zdoła uspokoić się na tyle, by cokolwiek powiedzieć. Kilka razy Solarianka próbowała otworzyć buzię, jednak jej gardła nie opuścił żaden dźwięk prócz jęków rozpaczy. 

Dopiero po czasie łkanie ustało, a Via siedziała na łóżku z podkulonymi pod brodą nogami, łzy leciały jej ciurkiem. Wpatrywała się przed siebie, w martwy punkt na ścianie. 

Powoli zdawała sobie sprawę z tego, co się stało. 

Saul znów stracił wiarę. Upierał się przy tym, że Riven jest lepszy. Na samą myśl o słowach Silvy, Via miałą ochotę krzyczeć z bezsilności. Jak miała udowodnić dyrektorowi, że to on jest jej najlepszym wyborem? Że to jego wybrała i jego pragnie? Nic, ani nikt nigdy nie zmieni myślenia Issalvii!

Kiedyś myślała, że będzie potrafiła przezwyciężyć wszelkie przeciwności losu. Przecież liczyła się z nimi, wiążąc się z nauczycielem. Nie przewidziała jednak, że jemu samemu będzie musiała tłumaczyć, jak wiele dla niej znaczy. Sądziła, że będą oni oboje przeciw całemu światu. Tymczasem Iss czuła, że w tej walce została zupełnie sama. 

— Jestem wykończona — przyznała cicho, zwracając uwagę Empatki. 

Musa wyprostowała się i przysunęła bliżej Vii. Choć była w stanie odczytać jej negatywne emocje, nie potrafiła do końca powiedzieć, co je spowodowało. Oczywiście doświadczenie wskazywało, że to najprawdopodobniej Saul Silva znów coś powiedział, albo zrobił nie tak, jak powinien. 

— Myślałam, że to udźwignę — kontynuowała powoli Iss — że jestem silna i dam radę... Chciałam walczyć o nasze uczucie, ale... ale zrozumiałam, że na placu bitwy zostawił mnie samą, Musa... całkiem samą...

Unexpected || Saul SilvaWhere stories live. Discover now