-𝟞𝟛-

546 56 3
                                    

𝕏𝕏𝕏

𝕀 𝕂ℕ𝕆𝕎 ℍ𝔼ℝ

𝕏𝕏𝕏

Issalvia nie miała serca mówić Saulowi o Dowling. Nie, kiedy miał na głowie całą akcję z odbiciem szkoły i mógł liczyć na niewielką garstkę uczniów. I kilku absolwentów, którzy stali się nimi zaledwie godzinę temu. Dziewczyna pomogła więc w przygotowaniach. Zadbała by każdy ze specjalistów wiedział dokładnie, co ma robić, aby każdy posiadał odpowiednią broń. 

W międzyczasie zdążyła także natknąć się na kilka niemiłych spojrzeń, nie wspominając już o szeptach, które wywołał Saul swoim otwartym okazywaniem uczuć. To było, delikatnie mówiąc, dziwne. Jeszcze do niedawna ukradkiem usiłowała złapać kontakt wzrokowy z Silvą. Towarzyszył temu dreszczyk emocji i obawa, że ktoś coś zauważy, że za chwilę będą na językach. 

Iss uśmiechnęła się, gdy przypomniała sobie początki relacji. Niepewne spojrzenia, uśmiechy. Dotąd odważyła się jedynie na marzenia. Marzenia, że kiedykolwiek znajdzie się w tym właśnie miejscu, w którym była w tamtej chwili.

Tymczasem, mogła powiedzieć na głos, że kochała Saula Silvę. 

— Zdaje się, że tajemnica już nią nie jest? 

Iss odwróciła się powoli, słysząc głos Bloom. Choć zwykle rudowłosa wywoływała w niej dość sprzeczne uczucia, tym razem dziwna lekkość na sercu Iss, nie pozwoliła wypłynąć negatywnym uczuciom. 

— Zaskoczył mnie zupełnie — przyznała Via, wzruszając ramionami. Uśmiech sam pojawił się na jej twarzy, gdy tylko przypomniała sobie słowa Saula. 

— Cieszę się — powiedziała rudowłosa, uśmiechając się niepewnie.

Via natomiast zmarszczyła brwi. Nie za bardzo rozumiała, po co Bloom do niej przyszła. Nie miały za bardzo o czym rozmawiać, poza tym Issalvia nigdy nie kryła się z niechęcią do wróżki zwłaszcza po aresztowaniu Saula, w którym rudzielec odegrał dość znaczącą rolę. 

Iss miała tę wadę, że łatwo nie wybaczała. Chyba, że ktoś naprawdę żałował, a ona sama rozumiała, że nie może bez tej osoby żyć - jak było w przypadku Rivena. Bloom natomiast to zupełnie inna historia. 

— Naprawdę się cieszę. — Bloom zrobiła kolejny krok w stronę czarnowłosej.

Specjalistka pokiwała powoli głową, spuszczając na chwilę wzrok. Naprawdę nie wiedziała, czemu miała służyć ta rozmowa.

— Bloom, muszę zaraz...

— Nie zabiorę ci dużo czasu — przerwała rudowłosa. — Wiem, że między nami bywało różnie i... skreśliłaś mnie po całej tej akcji z uwolnieniem Rosalind. Żałuję tego, ale... wtedy nie miałam pojęcia... Zresztą nieważne, nie po to przyszłam.

Issalvia zmarszczyła brwi, z uwagą słuchając wróżki.

Bloom natomiast wzięła głęboki oddech i zbliżyła się do Iss.

— Chodzi o Sky'a. Nie mam z nim kontaktu, został w szkole. Silva uważa, że Sky sobie poradzi i w to nie wątpię, ale...

Iss zaczęła kręcić głową, powoli rozumiejąc, do czego zmierzał rudzielec.

— Saul nie zaryzykuje bezpieczeństwa całego oddziału, żeby wejść do szkoły. Spójrz na nas, jesteśmy zdziesiątkowani. Musimy eliminować ich stopniowo i...

— Rozumiem — przerwała ostro Bloom, łapiąc Iss za rękę — ale jeśli ktoś jest w stanie niepostrzeżenie wejść do środka, znaleźć Sky'a i wyjść, to tylko ty.

Unexpected || Saul SilvaTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon