-𝟜𝟠-

603 54 23
                                    

𝕏𝕏𝕏

ℝ 𝔼 𝔸 𝔻 𝕐

𝕏𝕏𝕏


Issalvia zatrzymała się w drzwiach gdy dostrzegła, że salon Skrzydła Winx przeszedł gruntowne przemeblowanie. Dotychczasowe kolorowe roślinki zostały poustawiane pod ścianą. Okrągły stół uprzątnięto, podobnie kolorowe poduszki, których ostatnio Iss widziała zatrzęsienie.

Jednak kompletnym szokiem okazał się stojący w rogu pokoju Saul. Kompletnie zdezorientowany i zagubiony.

Via już otwierała usta, aby zapytać, co tu robił jednak nie zdążyła, bo Stella wypadła ze swojego pokoju i tak po prostu pociągnęła dziewczynę w stronę kanapy.

— Wreszcie jesteś! — zawołała, popychając dziewczynę, by usiadła. 

Iss otworzyła buzię, spoglądając pytająco na Saula. Mężczyzna w odpowiedzi wzruszył ramionami. 

— Na mnie nie patrz, mnie ściągnęła podstępem.

Via zmarszczyła brwi, wracając spojrzeniem do siostry. Stella natomiast zachowywała się, jakby nic dziwnego się nie działo.

— Dziewczyny! — zawołała, a po chwili ze swoich pokojów wyszły Aisha i Musa, uśmiechając się ciepło do Iss.

— Co to wszystko znaczy? — zapytała, kompletnie już zagubiona.

— Jak to co? Obgadamy plan uratowania ciebie. Przecież nie zostawię cię samej z matką. 

Iss zacisnęła wargi, kiwając głową. Jedyne, co przychodziło jej wtedy na myśl, to podziękowania. Nie zdołała jednak nic powiedzieć, nie tylko z uwagi na drżący głos, ale również dlatego, że w pokoju pojawił się ktoś jeszcze.

— Możemy dołączyć? — zapytała Bloom, ciągnąć za sobą Sky'a.

Issalvia odruchowo spojrzała na Silvę, który wciąż stał pod ścianą i w skupieniu czekał na jej reakcję. 

— Jeśli... — Via odchrząknęła, czując na sobie uważne spojrzenia pozostałych. — Jeśli tylko chcecie... 

Bloom uśmiechnęła się delikatnie, siadając po przeciwległej stronie Iss, tuż obok Aishy. Sky natomiast stał jeszcze chwilę, bijąc się z myślami. Było mu nie po drodze z Silvą i nie miał ochoty siedzieć z nim w jednym pomieszczeniu, ale... ale był coś winien Vii i nie zamierzał chować głowy w piasek. Pragnął pomóc swojej przyjaciółce nawet, jeśli zmuszało go to do przebywania w jednym pomieszczeniu z niedoszłym mordercą swojego ojca.

— Dobrze... — rozpoczęła Stella, gdy już wszyscy zajęli miejsca. Wyjęła notes i długopis, po czym rozejrzała się po przyjaciołach. — Ustalmy zarzuty. 

— Złamanie rozkazu? — zasugerowała Aisha. 

— Technicznie nie było rozkazu — zauważył Sky. — Nikt nie powiedział, że nie możemy zbliżać się do celi, więc...

— Nikt nie podciągnie takiej niesubordynacji pod złamanie rozkazu — odezwał się Silva, spoglądając z ukosa na Iss. Dziewczyna zacisnęła wargi, spuszczając wzrok. Ostatnimi czasy z trudem wytrzymywała czyjeś spojrzenia. — To... 

Silva zawahał się. Nie chciał mówić tego na głos, aby nie dołować dziewczyny. Domyślał się jednak, że Via wie, jaki główny zarzut postawi Luna.

— To bunt w czystej postaci — powiedziała Issalvia, podnosząc wzrok na siostrę. 

Stella kiwnęła głową, choć nie takiej odpowiedzi się spodziewała. Bunt brzmiał dość ciężko.

Unexpected || Saul SilvaWhere stories live. Discover now