-𝟜-

1.3K 71 15
                                    

𝕏𝕏𝕏

ℕ𝕆𝕋 𝕁𝔼𝔸𝕃𝕆𝕌𝕊

𝕏𝕏𝕏


   Trzy dni później, choć wydawało się, że wszystko powoli wraca do normy, pomiędzy uczniami Alfei krążyła nowa, intersująca informacja. Poza barierą znaleziono zwłoki.

Gdy rano Iss weszła do stołówki, na ten temat rozprawiali zarówno Specjaliści, jak i Wróżki.

Zajęła swoje stałe miejsce i przyjrzała się przyjaciółkom. Były podekscytowane i przekrzykiwały się wzajemnie. Dziewczyna westchnęła i zabrała się za swoje śniadanie. Póki jeszcze płatki chrupały.

Ona zdążyła zjeść cały posiłek, a Maze i Rue wciągnęły po połowie kromki chleba. Czarnowłosa pokręciła głową z dezaprobatą i wstała od stołu, by odnieść brudne naczynie. Zupełnie nie zwracała uwagi, na mijających ją uczniów. Wciąż tkwiła w swoich myślach, wciąż na nowo analizowała sytuację, która miała miejsce kilka dni temu. Jej serce wciąż drżało, gdy przypominała sobie dotyk dłoni Silvy na policzkach. Jak bardzo chciała poczuć wtedy jego wargi.

Westchnęła ciężko i uśmiechem podziękowała pomocy kuchennej za zabranie od niej brudnej miski. Poprawiła torbę i ruszyła w stronę klasy. Znów botanika.

Nie przeszła jednak zbyt wielu kroków, bo poczuła czyjś uścisk na przedramieniu. Spojrzała na osobę, do której należała dłoń.

— Riv? — zdziwiła się. W sumie sama nie wiedziała dlaczego. Przecież widywali się kilka razy dziennie. — Co jest?

Usiłowała brzmieć jak najbardziej normalnie, jednak Riven natychmiast dojrzał zmianę w jej zachowaniu.

— To ja pytam, co się dzieje? Pogadanka u Silvy tak na ciebie zadziałała? — zapytał, krzyżując ręce na piersi. Uniósł brew, a Iss z całych sił próbowała zatrzymać rumieniec. — Od trzech dni jesteś nieuchwytna... Oczywiście nie licząc momentu, kiedy mnie odwiedziłaś, żeby powiedzieć, że wyglądam jak menel.

— Przepraszam... — westchnęła, drapiąc się po głowie. — Po prostu... Silva porządnie się wkurzył i...

— A widzisz, tak się kończy łamanie zasad beze mnie... — Chłopak pokręcił głową z dezaprobatą. Issalvia w końcu odwzajemniła jego uśmiech. Riven zawsze działał na nią w jakiś sposób kojąco. Czuła się przy nim dobrze, zupełnie, jakby był bratem, którego zawsze pragnęła, a dostała jedynie... Stellę.

Riven ogarnął dziewczynę ramieniem i poprowadził w kierunku wyjścia. Musiała przecież odpokutować za swoje grzechy.

— Riv, nie mogę teraz... — jęknęła, gdy zrozumiała jego intencje. — Za dziesięć minut mam botanikę... Ojciec Terry przyłapał mnie na paleniu, jeśli teraz poczuje ode mnie fajki...

— Mam jabłkowe gumy... od kiedy tak panikujesz, Via? — mruknął ciemnowłosy.

Rozejrzał się, aby upewnić się, że nikt nie znalazł się w zasięgu wzroku. Wepchnął Vię do męskiej łazienki, powszechnie znanej, jako cicha palarnia. Wszyscy, którzy uczyli się w Alfei dłużej niż miesiąc wiedzieli, że tam nie załatwia się potrzeb fizjologicznych.

— Prześmiardnę w trzy minuty... — jęknęła Via, przyjmując papierosa od Rivena.

— To twoja kara — przypomniał chłopak. Grzecznie poczekał, aż dziewczyna zaciągnie się tytoniem. Sam zrobił to samo.

Telefon bruneta zawibrował. Wyjął go i odczytał SMs-a. Szybko odpisał, a po kilku sekundach do łazienki wszedł nieznajomy Iss chłopak. Issalvia go kojarzyła, ale nie mogła sobie przypomnieć skąd.

Unexpected || Saul SilvaDove le storie prendono vita. Scoprilo ora