-𝟚𝟟-

910 66 13
                                    

𝕏𝕏𝕏

𝕊ℙ𝕃𝕀ℕ𝕋𝔼ℝ

𝕏𝕏𝕏


Tamtego dnia Issalvia samotnie przemierzała szkolne korytarze. Wolnym krokiem zmierzała na podwieczorek, który zwykle jadała dwie godziny później, w towarzystwie Specjalistów. Zgodnie z ostatnim nakazem profesor Dowling musiała oddać kilka godzin swoich ulubionych zajęć na rzecz nauki wróżkowania. Tak więc zmuszona była zjeść posiłek z pozostałymi wróżkami, by później udać się do profesora Harvey. 

Droga do stołówki nie była zbyt długa, jednak Iss wyjątkowo się ociągała. Ostatnia rozmowa z Saulem zupełnie wyprowadziła ją z równowagi. Nie wierzyła, że nauczyciel tak po prostu oskarżył ją o napuszczenie na niego Stelli. Dobrze znał trudną relację sióstr, więc jak to możliwe, że doszedł do takiego wniosku? 

Dziewczyna westchnęła ciężko, gdy znalazła się na korytarzu, łączącym Skrzydło Specjalistów ze Skrzydłem Wróżek. To tam, po prawej stronie, znajdowały się drzwi do gabinetu profesora Silvy. Z początku nie chciała nawet patrzeć w tę stronę. 

Jej szczere chęci spełzły jednak na niczym, gdy usłyszała dobrze znajomy głos Silvy. Zacisnęła wargi, by się nie uśmiechnąć. Ten dźwięk za każdym razem powodował, że czuła ciarki na plecach. Wypuściła głośno powietrze, unosząc podbródek wyżej.

Dlaczego miała przemykać cicho jak myszka? Przecież to Saul skrzywdził ją, nie odwrotnie. To on powinien się wstydzić. Ruszyła przed siebie bardziej zdecydowanym krokiem. 

Saul stał przy drzwiach swojego gabinetu i słuchał Sky'a, który zawzięcie coś mu tłumaczył. Widać było, że dyrektor pospiesza chłopaka, najprawdopodobniej przez trening, który miał rozpocząć się kilka minut temu. W końcu Silva nie tolerował spóźnień swoich uczniów i tej samej punktualności wymagał od siebie. 

Serce Vii biło coraz szybciej. W końcu znalazła się niecałe trzy kroki od rozmawiających mężczyzn. Naprawdę liczyła, że nie zwrócą na nią uwagi. Ze strony Saula naturalnie się tego spodziewała, jednak nie mogła być niczego pewna, jeśli mowa o Sky'u.

Chciała odetchnąć, gdy minęła ich obu, ani na sekundę nie spuszczając wzroku z drzwi stołówki, po drugiej stronie korytarza. 

Już chciała gratulować sobie małego sukcesu, gdy do jej uszu dotarł głos pewnego blondyna.

— Via? Pomyliłaś drogi? 

Przystanęła, spuszczając wzrok. W tamtej chwili w głowie nie miała ani jednej, choćby najgłupszej wymówki. Odwróciła się powoli w stronę Sky'a i Saula, naiwnie wierząc, że za chwilę coś wymyśli. 

Otóż jej mózg ostatnio w ogóle nie współpracował z resztą ciała, więc stała wyprostowana na środku korytarza i wpatrywała się na zmianę w blondyna oraz dyrektora. Ten pierwszy patrzył na nią ze zmarszczonymi brwiami, oczekując odpowiedzi. Drugi natomiast wpatrywał się w swoje buty.

Issalvia miała ochotę prychnąć. Nie była jednak rozbawiona, a pełna żalu, który boleśnie ściskał jej serce. 

— N-nie — wydukała w końcu, zaciskając wargi.

— Już powinnaś być na placu, prawda Silva? — Chłopak uśmiechnął się lekko, zerkając na nauczyciela. Spodziewał się, że Saul za chwilę rzuci jakąś uwagą w stronę dziewczyny, a ta zacznie się z nim przekomarzać. Nic takiego jednak nie zaszło. 

Chłopak zerknął na Iss, po chwili znów utkwił spojrzenie w Silvie. Ta dwójka wyglądała, jakby za chwilę mieli się rozpłakać.

— Wszystko dobrze?

Unexpected || Saul SilvaWhere stories live. Discover now