Rozdział 29

656 51 5
                                    

Ten rozdział dedykuję wszystkim przebywającym z dala od domu. Czy to w innym kraju, czy tak jak Eliza w innym mieście. I oczywiście tym, dla których pojęcie domu nie jest związane z położeniem na mapie.
―――――――――――――――――――――――――

Na dwa dni później od pamiętnego piątkowego wieczoru spędzonego w swoim rodzinnym mieście, pojawiła się z powrotem w Otwocku. Po mętnej, zaparowanej szybie pociągu spływały krople deszczu, które tak doskonale komponowały się z ponurym krajobrazem tego miejsca. Ciemne, burzowe chmury na zewnątrz wydawały się odzwierciedlać gorycz, która towarzyszyła jej za każdym razem po opuszczeniu Wrocławia, a odtwarzana muzyka zagłuszała ciszę, która w takich momentach naprzykrzała jej się bardziej niż zazwyczaj. Chociaż stare, rockowe ballady nie były najlepszym środkiem na pozbycie się nostalgii, to wsłuchując się w tekst utworu Wciąż bardziej obcy, czuła się w jakiś sposób zrozumiana.

Czekając na autobus z tlącym się papierosem w zmarzniętej dłoni, wróciła na moment do wspomnień.

– Dwójka kielichów – rzekła Alyona, uśmiechając się na widok karty z wizerunkiem dwóch, bliskich sobie osób trzymających złote puchary.

Z jakichś powodów wydawała się poruszona tym, co widziała. Eliza spojrzała na nią lekko skonfundowana, lecz ze spokojem. Udzielała się jej łagodna aura koleżanki, która chciała postawić jej tarota w sobotni wieczór, na co Piasecka zresztą po cichu liczyła. Nie wiedzieć czemu, Alyona była naprawdę zaaferowana jej sytuacją uczuciową.

– Jest to piękna, harmonijna relacja, w której dużo jest delikatności. Pomimo waszych charakterów, jesteście bardzo zgodne.

Na razie same superlatywy.

– No bo taka prawda, ona robi z siebie nie wiadomo jaką sukę, ale jest bardzo taka... łagodna? Spokojna? Nie wiem, jak to do końca określić, ale wbrew pozorom daleko jej do dramatów. 

– No, bo tak to jest. Przy dwóch wagach to nie ma wybuchów, czy kłótni na śmierć i życie. Owszem, są wady takie jak niezdecydowanie i zmienność, ale na pewno nie jest to dramatyczna relacja. Wagi cenią sobie spokój, a jako znak żywiołu powietrza potrafią się komunikować.

– W pełni się zgadzam – odparła Eliza, której podobało się, rzecz jasna, słuchanie o dobrych stronach jej sytuacji. – A na co mam uważać? – zadała pytanie. – Nie chce mi się wierzyć, że wszystko jest takie idealne.

Alyona przewróciła oczami w odpowiedzi na malkontenctwo Piaseckiej, po czym przetasowała karty i położyła kilka z nich na stół. 

– Po pierwsze to się nie nakręcaj i nie nastawiaj na najgorsze, bo się tym wykończysz. Ale tak ogólnie to uważajcie na plotki – dodała. – Tu mi się coś pokazuje, że ktoś może być, krótko mówiąc, bardzo upierdliwy. Raczej nie będzie to bliska osoba, więc o swoje otoczenie nie musisz się martwić. Z tego, co wiem, to Aurelia nie jest zbytnio lubiana, prawda?

– No nie jest. To największa kosa w szkole. Wymaga ponad program, do tego ocenia w chuj surowo, jest wredna i wystarczy, że otworzysz ryj na jej lekcji, jak ma zły humor i już cała klasa pisze kartkówkę. Ale poza tą całą fasadą... – Przerwała na moment, przywołując w pamięci momenty, jakich doświadczała razem z Aurelią i po raz setny przeżywając na nowo emocje wiążące się z nimi. – Poza tą całą fasadą to jest kompletnie inny człowiek. Jest spokojna, wyrozumiała, ma otwarty umysł, jest cholernie inteligentna, elokwentna i taka autentyczna...

7:21Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz