Rozdział 26

969 52 11
                                    

Ból głowy obudził Piasecką z samego rana, jakim było dla niej południe, przypominając jej o konsekwencjach wczorajszego pijaństwa.

W pierwszej chwili nie dotarło do niej, gdzie się właściwie znajdowała i dlaczego jej nauczycielka angielskiego spała w nią wtulona. Szybko zdążyła założyć, że to po prostu nie działo się naprawdę, jednak początkowy szok nie trwał długo. Z każdą chwilą w jej pamięci pojawiało się coraz więcej urywków, kształtujących się w faktyczne wspomnienia, a te z kolei powoli układały się w określoną chronologię. Ku jej uciesze, nic jej nie umknęło.

Kiedy poukładała sobie w głowie wydarzenia z minionej nocy, zwróciła uwagę na wciąż jeszcze śpiącą Aurelię. Patrząc na nią teraz, ciężko było uwierzyć, że to ta sama osoba, która na co dzień była do bólu zdystansowana, chłodna i na sam jej widok człowiek odczuwał niepewność o swój byt w placówce oświaty. Teraz ta bezwzględna nauczycielka zwana przez uczniów siekerąkosą, albo bardziej dosadnie: kurwą  szmatą, sprawiała wrażenie istoty delikatnej, spokojnej, a przede wszystkim autentycznej.

Nagie ciało kobiety nie było dla Elizy obiektem czysto erotycznego pożądania, a źródłem piękna. W tym momencie spoglądała na nią, jak na dzieło sztuki, a spokój jakim emanowała, udzielał się także i rudowłosej, która uchwyciła ten moment i skupiła się na przeżywaniu go tu i teraz.

Jeszcze raz przyjrzała się Aurelii. Miała wrażenie, że przy niej z nieokrzesanego umysłu ścisłego z zadatkami na zamknięcie się do końca życia w obserwatorium w imię wyniosłych odkryć, zmieniała się w niepoprawną romantyczkę, której priorytetem jest doświadczanie piękna. Albo odkryła kolejną część swojej zawiłej osobowości.

Czy tak właśnie czuje się człowiek zakochany? 

– Nie śpisz? – odezwała się nagle ledwo przytomna Markowska, naciągając na siebie kołdrę, która przez całą noc okrywała częściowo ich ciała.

Ani na moment nie odsunęła się od Elizy, tym samym nie spełniając jej obaw, w których to nagle zaczynała martwić się konsekwencjami zeszłego wieczoru i traktować ją ozięble.

– Przed chwilą się obudziłam – odrzekła.

– Boże, która godzina?

Piasecka po omacku dosięgnęła swojego telefonu, który leżał gdzieś na łóżku i mrużąc oczy, spojrzała na wyświetlacz.

– Po dwunastej.

– No to pospałyśmy. Ale jestem obolała... – westchnęła.

– Ja też, ale zważając na okoliczności... nie narzekam.

– No ja też nie. I szczerze mówiąc, mam nadzieję, że będziesz chciała to kiedyś powtórzyć.

Wraz z tymi słowami Aurelia położyła się na boku, twarzą do Elizy, by na bieżąco obserwować jej reakcje, a przy okazji móc spojrzeć jej w oczy.

– Pewnie – odezwała się po krótkiej chwili. Zebrała swoje myśli, skupiając się, by w takim temacie nie powiedzieć niczego głupiego. – W zasadzie to o tym myślałam, ale jakoś krępowałam się spytać co dalej. Nie chciałabym wyjść na kogoś komu zależy wyłącznie na jednym. Lubię twoje towarzystwo i nie chciałabym rezygnować z tej znajomości, ale jeśli wolałabyś zapomnieć o wczoraj, to też to uszanuję.

– Wiem, Eliza. Nie posądziłabym cię o to. No i ja oczywiście też nie mam na myśli tylko jednego – sprostowała na wszelki wypadek – choć wolałabym jednak nie zapominać o wczoraj. Tak czy inaczej, cieszę się, że się rozumiemy.

Przez chwilę leżały, pozostając w ciszy, do której coraz bardziej się przyzwyczajały. Wpatrywały się w siebie tak jakby wciąż musiały się upewniać, czy aby na pewno to wszystko było realne.

7:21Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz