Rozdział 23

974 73 10
                                    

Od wydarzeń ze święta nowego roku, Eliza i Aurelia nie miały ze sobą kontaktu. Pierwsza konfrontacja z nią po takich wydarzeniach zawsze była powodem Piaseckiej do lekkiego zdenerwowania, gdyż nigdy nie miała ona pewności, jak zachowa się wobec niej nauczycielka. Tym razem jednak miała dobre przeczucia, choć wiecznie prześladujące ją niechciane myśli i tak przez cały czas przedstawiały jej mało przyjemne scenariusze. Na szczęście, gdy rano wsiadła do autobusu i nawiązała dialog z Markowską, było całkowicie normalnie. Do tego stopnia, że można aż było nabrać podejrzeń.

Cisza przed burzą?

Niewiele osób jechało tego dnia do budynku oświaty, jak to zwykle miało miejsce po przerwie świątecznej, a dla tych, którzy jednak zdecydowali się na to, bądź nie mieli innego wyboru, spokój był w tym momencie zbawieniem. W pojeździe było tak cicho, że dało się usłyszeć przytłumioną muzykę z radia, którego słuchał kierowca. Stare, polskie utwory nadawały szczególnej atmosfery czynności tak prozaicznej, jak poranna jazda autobusem.

Tematy Elizy i Aurelii ograniczały się do narzekania na każdą drobnostkę – to na zimno, to na niewyspanie. Żadna z nich nie tryskała energią, co w ogóle nie było zaskakujące.

Siedziały przez dłuższą chwilę w ciszy, choć tym razem nie była ona niekomfortowa, a jak wiadomo – z tym bywało różnie. Rudowłosa wsłuchiwała się w puszczaną przez kierowcę muzykę, odpływając myślami. To samo robiła Markowska.

I wtem coś trafiło je obydwie, jakaś świadomość, która pojawiła się nagle po usłyszeniu urywka hitu lat dziewięćdziesiątych. Gwałtownie odwróciły się w swoją stronę w tym samym momencie, spoglądając na siebie z czymś w rodzaju szoku i na moment zastygły w bezruchu. Z każdym słowem śpiewanym przez Anitę Lipnicką w piosence Zamigotał Świat, wracały do nich urywki wspomnień, powoli kształtujące się w coraz spójniejszy twór.

Nieznacznie drżąca ręka kobiety przesunęła się o kilka centymetrów, by dosięgnąć dłoni uczennicy i zostać w takim położeniu jeszcze przez dłuższą chwilę.

Nieźle, wspólne halucynacje wkroczyły na wyższy poziom.

Milczały. Dobrze wiedziały, że w żadnym wypadku nie mogły teraz poruszyć tej kwestii. Na pewno nie mogły zrobić tego w warunkach, które nie zapewniały żadnej prywatności, a wręcz niosły za sobą niemałe ryzyko. Chociaż i tak to, co już miało miejsce, było potencjalnym tematem do rozsiewania plotek.

Gdy autobus zatrzymał się na przystanku pod szkołą, jak gdyby nigdy nic wyszły z niego, choć idąc obok siebie, wciąż się nie odzywały.

– Do później – rzuciła Markowska niby obojętnie.

Eliza odpowiedziała to samo, przy okazji uświadamiając sobie, że jej pierwsza lekcja tego dnia to angielski.

– Masz o czym mi opowiadać – rzekła Nadia, która zanim podeszła do przyjaciółki, odczekała, aż nauczycielka odejdzie na bezpieczną odległość.

Dziewczyny natychmiast padły w swoje objęcia.

– Kurwa, stara, tęskniłam!

– Ja też! To co, szlug?

– Ależ oczywiście, tradycja musi być kultywowana – przystała na propozycję zadowolona Piasecka. – Ale nie w kiblu, bo jestem wysrana, jak mówię o tym w szkole. A odjebało się.

– No domyślam się. Łapy ci się trzęsą, jakbyś na fecie latała.

– Jeszcze nie latam, ale coś czuję, że rozszerzona matma jest skłonna mnie do tego doprowadzić. – Przewróciła oczami.

7:21Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz